Przypomniał nam również o tym we fragmencie modlitwy pt. „Los Rybaka” Denis Blackledge. SJ: „Czasami zastanawiam się dlaczego to robię, Jednakże w głębi serca wiem, że nie mógłbym robić niczego innego. To jest bardziej powołanie niż posada. Muszę wychodzić w morze. Znowu i znowu. Jest to w mojej krwi. Morze jest moim życiem”.
Reklama
Sentencje te dotyczą przeszłości jak również teraźniejszości – są cały czas aktualne. Zawód rybaka jest jednym z najstarszych na pewno trudnych i niebezpiecznych zawodów. Najlepszym dowodem tego jest fakt, że Apostołowie Pana Jezusa jako pierwsi byli rybakami, którzy łowili ryby, a następnie Pan Jezus zwrócił się do Piotra „Odtąd już ludzi łowić będziesz”. Zawód rybaka należy do zawodów pokoleniowych z dziada na ojca, z ojca na syna. Młodzi rybacy uczą się szlifów rybackich na łodzi ojca lub krewnych, stanowiących wspólnotę rodzinną. Powinni być dla siebie przyjaciółmi, jeden drugiemu powinien pomagać w trudach wykonywanego zawodu. Do środowiska ludzi morza należą również kobiety oczekujące często z lękiem na powroty z łowiska ponosząc samotnie trudy i odpowiedzialność za wychowanie dzieci. Całe rodziny są zaangażowane często w reperacje sieci, preparowanie ryb, a niejednokrotnie uczestniczą też w sprzedaży i zbyciu daru z morza. Losy tych rodzin zależne są od rezultatów połowów. Rybak żyje na morzu i z morza, staje się jego poddanym. Po przebytym sztormie powie, że nie ma nic milszego jak czuć ziemię pod nogami. W czasie burzy lęk przed rozszalałym żywiołem równa i jednoczy wszystkich. Morze dominuje nad człowiekiem, który z niego żyje oraz jego rodzina.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W trosce o pomyślność i bezpieczeństwo pracy na morzu właśnie tutaj w Sanktuarium Królowej Polskiego Morza w Swarzewie gromadzą się rodziny zanosząc modlitwy o szczęśliwe powroty z połowów oraz z podróży morskich. Najbardziej licznie przybywają tutaj pielgrzymi w pieszych pielgrzymkach dnia 15 lipca oraz 8 września w dniu odpustu parafialnego, kościoła pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, aby pokłonić się Królowej Polskiego Morza.
W centrum głównego ołtarza znajduje się figurka Matki Bożej patronki rybaków i ludzi morza, o której głosi legenda, że została wyrzucona do morza przez luterańskich mieszkańców Helu, a potem przypłynęła do Swarzewa, gdzie przez wieki otacza i czuwa nad wszystkimi ludźmi morza i ma ich w swojej opiece. Swarzewo na Kaszubach jest nazywane „Kaszubską Częstochową”.
Obecnie zatroskani o rozwój rybołówstwa z nadzieją patrzymy w przyszłość, a Matka Boża Stella Maris jak latarnia morska niech oświeca nam szlaki morskie i prowadzi wszystkich ludzi morza do szczęśliwego powrotu do domu rodzinnego.
Niech religijny aspekt pracy rybaków wyrazi piękny poemat o Królowej Polskiego Morza autorstwa Ks. Bernarda Sychty:
Rano, gdy morze się budzi
W promieniach jutrzni różowej
Podchodzisz Matko do ludzi
Zmęczonych nocnym połowem.
W południe po złotym piasku
W modrej jak morze sukience
Przechadzasz się w słońca blasku
Reklama
Prowadząc Dziecię za rękę.
Pod wieczór nad brzegiem siadasz
Nad głową sosna Ci śpiewa
Morze się cicho spowiada
Tobie Panno ze Swarzewa
Albo przyjmujesz pielgrzymów
Morza Polskiego Królowo
Co spieszą w próg Twej świątyni
Po Twoje matczyne słowo.
I nam miejsca przed Twym tronem
Nie poskąp Swarzewska Pani
Pozwól nam podejść z pokłonem
Razem z ludzkimi sprawami.
Witam was, wierni Kaszubi
W Swarzewskim moim kościele
Bardzo was serce me lubi
Przybliżcie się do mnie śmielej.