Reklama

Kardynał Stefan Wyszyński - świadek wiary (cz. 195)

Niedziela gnieźnieńska 43/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

5 września 1965 r. w gnieźnieńskiej katedrze kard. Stefan Wyszyński przewodniczył aktowi oddania się archidiecezji gnieźnieńskiej w niewolę Matki Bożej. W odezwie skierowanej z tej okazji do wiernych Prymas Tysiąclecia pisał, że w ten sposób Kościół gnieźnieński wyraził wdzięczność Bogu za powołania do chrześcijaństwa, do wspólnoty nadprzyrodzonej Kościoła i do współudziału w tworzeniu kultury chrześcijańskiej. Wdzięczność ta ma swoje szczególne uzasadnienie w tym, że Kościół gnieźnieński - żywa część Mistycznego Ciała Chrystusowego - dzięki łasce Bożej dochował wierności Bogu, krzyżowi i Ewangelii.

W dalszej części listu pokazał swoje osobiste uzasadnie oddania archidiecezji gnieźnieńskiej w niewolę Maryi.

Głębokie poczucie odpowiedzialności za archidiecezjalny Kościół gnieźnieński każe nam, umiłowane dzieci Boże, szukać najczulszej opieki, macierzyńskich ramion najwierniejszej Matki, którą najlepszy Ojciec wybrał dla Syna umiłowania Swego. (...) Nie dziwcie się więc, dzieci moje, że ja, wasz biskup, czerpiący posłannictwo swoje z Chrystusowego Kapłaństwa, pragnę Go naśladować. Za Chrystusem chcę wam ukazać Maryję i powiedzieć do was: oto Matka twoja. Wszak biskup jest zaślubiony diecezji jako swej oblubienicy. (...)

Jak Chrystus na Kalwarii oddał Matce Oblubienicę swoją - cały Kościół, tak ja, wasz biskup, pragnę oddać Matce Chrystusowego Kościoła cząstkę powierzonego mi Kościoła, archidiecezję gnieźnieńską, wszystkie dzieci Bożej rodziny diecezjalnej.

Zbliżał się termin wyjazdu na czwartą sesję Soboru Watykańskiego II. Stąd też kilka następnych dni Ksiądz Prymas poświęcił na spotkania z wiernymi obu swoich diecezji i załatwienie wszystkich spraw związanych z ich funkcjonowaniem.

13 września przybył do Rzymu i następnego dnia wziął udział w rozpoczęciu sesji. Jako członek Prezydium soborowego został zaproszony do odprawienia Mszy św. inauguracyjnej razem z papieżem Pawłem VI.

16 września kard. Stefan Wyszyński został przyjęty na audiencji prywatnej przez Ojca Świętego Jana Pawła II. To wydarzenie tak zachowało się w notatkach Księdza Prymasa:

Na wstępie wyjaśniłem, że jestem upoważniony przez Konferencję Biskupów, właśnie pracującą, by ukazać Ojcu Świętemu sprawy, które chcieliśmy razem przedstawić. Przedstawiłem tekst, w którym zawarte są nasze petycje (...) wręczam Ojcu Świętemu Memoriał Episkopatu o nadchodzących uroczystościach Tysiąclecia w Polsce. Prosimy o list do Narodu Polskiego, o "roku jubileuszowym" na 1966, o łaski odpustowe. Ojciec Święty zainteresował się tym dokumentem, zwłaszcza podpisami wszystkich biskupów i zaczął je czytać. Powiedział, że wszystko uczyni, by uświetnić tę uroczystość. Wręczyłem "Biblię Tysiąclecia", którą Papież podziwiał, że można było w Polsce wydrukować taką księgę ( ...) Oddałem fotografię "Książęca 21", gdzie Papież swego czasu mieszkał. Bardzo był za to wdzięczny. Następnie dostarczyłem informację o sytuacji Kościoła w ZSRR i we Lwowie. Papież powiedział, że patrzy na mnie jako na przedstawiciela swojego na Wschodzie. (...) Wywiązała się dłuższa rozmowa. Ojciec Święty wyraził gotowość spotkania z Episkopatem Polski z okazji jakiejś uroczystości, by uwydatnić swój szacunek dla Episkopatu Polski. Projektujemy 13 XI - uroczystość św. Stanisława. Papież zapisał sobie termin. Zaprasza mnie na wieczerzę, o czym powiadamia kapelana. Podał wiadomość, że niedługo będzie położony kamień węgielny pod kościół Matki Bożej Częstochowskiej, skoro tylko będzie ustalony przez Zarząd Miasta Rzymu teren.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Elżbieta Węgierska - patronka dzieł miłosierdzia

[ TEMATY ]

św. Elżbieta Węgierska

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Elżbieta z Turyngii (XIII wiek) posługuje wśród chorych (obraz tablicowy z XV wieku)

Św. Elżbieta z Turyngii (XIII wiek) posługuje wśród chorych
(obraz tablicowy z XV wieku)

17 listopada Kościół wspomina św. Elżbietę Węgierską, patronkę dzieł miłosierdzia oraz bractw, stowarzyszeń i wielu zgromadzeń zakonnych. Jest świętą dwóch narodów: węgierskiego i niemieckiego.

Elżbieta urodziła się 7 lipca 1207 r. na zamku Sárospatak na Węgrzech. Jej ojcem był król węgierski Andrzej II, a matką Gertruda von Andechts-Meranien, siostra św. Jadwigi Śląskiej. Ze strony ojca Elżbieta była potomkinią węgierskiej rodziny panującej Arpadów, a ze strony matki - Meranów. Dziewczynka otrzymała staranne wychowanie na zamku Wartburg (koło Eisenach), gdzie przebywała od czwartego roku życia, gdyż była narzeczoną starszego od niej o siedem lat przyszłego landgrafa Ludwika IV. Ich ślub odbył się w 1221 r. Mała księżniczka została przywieziona na Wartburg z honorami należnymi jej królewskiej godności. Mieszkańców Turyngii dziwił kosztowny posag i dokładnie notowali skarby: złote i srebrne puchary, dzbany, naszyjniki, diademy, pierścienie i łańcuchy, brokaty i baldachimy. Elżbieta wiozła w posagu nawet wannę ze szczerego srebra. Małżeństwo młodej córki królewskiej stało się swego rodzaju politycznym środkiem, mającym pogłębić i wzmocnić związki między oboma krajami. Elżbieta prowadziła zawsze ascetyczny tryb życia pod kierunkiem franciszkanina Rüdigera, a następnie Konrada z Marburga. Rozwijając działalność charytatywną założyła szpital w pobliżu zamku Wartburg, a w późniejszym okresie również w Marburgu (szpital św. Franciszka z Asyżu). Konrad z Marburga pisał do papieża Grzegorza IX o swojej penitentce, że dwa razy dziennie, rano i wieczorem, osobiście odwiedzała swoich chorych, troszcząc się szczególnie o najbardziej odrażających, poprawiała im posłanie i karmiła. Życie wewnętrzne Elżbiety było pełną realizacją ewangelicznej miłości Boga i człowieka. Wytrwałość czerpała we Mszy św., na modlitwie była niezmiernie skupiona. Wiele pracowała nad cnotą pokory, zwalczając odruchy dumy, stosowała ostrą ascezę pokuty.
CZYTAJ DALEJ

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
CZYTAJ DALEJ

Wszyscy jesteśmy Chrystusami - rozmowa z byłym gangsterem

2024-11-16 17:55

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

nawrócony gangster

Wszyscy jesteśmy Chrystusami

Adobe Stock

Rozmowa z byłym gangsterem

Rozmowa z byłym gangsterem

– Za moje upadłe życie powinna mnie spotkać kara śmierci. Ale Jezus wziął tę hańbę, wziął tę karę na siebie - opowiada nam Wojtek Zdrojewski, który sięgnął życiowego dna, doświadczając życia gangsterskiego, alkoholu, wielokrotnego pobytu w więzieniu, w końcu bezdomności.

– Moja historia rozpoczęła się w rodzinnym domu w Gdańsku. Ojciec był alkoholikiem, była u nas brutalna przemoc i kompletny brak miłości. Wzrastając w takim środowisku, szybko przeżyłem okres buntu, który zaprowadził mnie do więzienia. Zacząłem żyć jak bandyta, żyłem w kulcie przemocy i w otoczeniu gangsterów. Wtedy byłem człowiekiem bardzo wulgarnym, agresywnym. Myślałem, że to jest mój sposób na życie. Okazało się to jednak drogą do nikąd i w życiu zostałem bankrutem, który wylądował w kryzysie bezdomności – zwierza się Wojtek.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję