- Ojcze, dziś chcę prosić ojca o podpowiedź: W jaki sposób, czerpiąc z Ewangelii, małżonkowie mogą nauczyć się rozwiązywać swoje problemy? Przecież bezpośrednich, konkretnych odniesień do postaw żon i mężów Chrystus czyni bardzo mało?
- Większość ewangelicznych nauk, które głosi Chrystus, dotyczy ludzkich zachowań. Te ludzkie zachowania, to również postawy mężów i żon. Prawie każda Ewangelia przynosi konkretne rozwiązania dla małżonków, np. Ewangelia o „Synu marnotrawnym” jest klasycznym przykładem spotkania nieprawości z miłosierdziem. Mówi o marnotrawnym synu i miłosiernym ojcu, ale może to być również marnotrawny małżonek i drugi, miłosierny. W każdym razie ta Ewangelia musi pozostać wzorem postaw w małżeństwie. Oto najpierw nieprawość. Mówi syn: „Daj mi moją część majątku.” Ileż to razy w naszych małżeństwach łudzimy się, że możemy być szczęśliwi sami. Chcemy odejść z naszego domu. Niby pozostajemy, mieszkamy, wspólnie siadamy do stołu, ale żyjemy w swoim świecie, swoimi troskami i swoimi nadziejami.
- I odchodzimy…?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Czasami mąż, albo żona żyją obok, a jednak są bardzo daleko. Czasami może bliżsi są im przyjaciele czy przyjaciółki. Czasami może bliższe są im problemy znajomych niż problemy swojej rodziny. Czasami uciekają w działalność charytatywną lub społeczną. Wszyscy, którzy ich znają, mówią: „Co za fantastyczny człowiek! Cudowna kobieta!” Tylko w domu wiedzą, że oni zabrali swoją część i że ich po prostu nie ma w domowych sprawach.
- Miłość rozmieniają na drobne...
- Przychodzą jednak takie jasne chwile w naszym życiu - może to rocznice, może święta, może jakieś wzruszające wspomnienia - gdy nagle czuje się głód, głód za czymś, co jest naprawdę wielkie, głód za czymś, co jest piękniejsze niż to, czym żyjemy. Głód za miłością, za prawdziwą miłością. Taką, jaką się ślubuje: na dobre i na złe. Za miłością bezwzględną, czułą, tkliwą, serdeczną, delikatną. Przeżywaną w ciele i w duszy. Jeżeli małżonkowie czują ten głód, to już jest Boża łaska. Niech nie starają się nasycić żołądka strąkami, którymi karmią świnie. Niech nie starają się zaspokoić tego głodu byle czym!
- Błogosławiona tęsknota za mężem, za żoną?
Reklama
- Dobrze, iż czują, że im siebie brakuje. To dobrze, że żona czuje, że brakuje jej męża. Że brakuje rozmów i ciepła rodzinnego domu. To dobrze, że mąż nagle czuje, że jeszcze kilka miesięcy temu, a może kilka lat temu wszystko było zupełnie inaczej, normalniej, piękniej - bardziej po Bożemu. Że miłość była prawdziwsza i piękniejsza. Powiada Paweł Apostoł, iż jest smutek i cierpienie, które prowadzi ku nawróceniu. Więc - choć życzę dobrze wszystkim małżonkom - życzę, aby czuli ten smutek. Aby czuli ten ból zagubienia. Jeśli wciąż pędzimy do przodu, zapracowani i wciąż obracamy się w towarzystwie, nie mamy chwili ciszy i nie mamy szansy się zastanowić. Tymczasem trzeba zastanowić się nad swoim życiem i nad swoją miłością, bo życie mija i miłość mija, a bez miłości nie ma życia. Życie bez miłości nie ma sensu i prowadzi donikąd. Więc dobrze, że ten marnotrawny, który uciekł, który stchórzył, który szukał szczęścia nie tam, gdzie je można znaleźć, zaczął się zastanawiać i postanowił wrócić.
- Ale nawet wtedy, gdy w sercu narodzi się decyzja o powrocie, to sam powrót może nie być możliwy. Nie zawsze na progu czeka miłosierny ojciec…
- Zacznijmy od pragnienia powrotu. Trzeba sobie uświadomić, że w domu jest pod dostatkiem miłości, a ja tu z głodu ginę. Nie wystarczy płakać nad sobą, nie wystarczy cierpieć. Trzeba po prostu podjąć decyzję, odwrócić się od głupiego wyboru czy niewłaściwego środowiska. Trzeba zerwać z życiem przeciwnym miłości. Potem trzeba zobaczyć, z jakim sercem wrócę? Marnotrawny z Ewangelii powiada: „Powiem mu: ojcze, zgrzeszyłem.” Jeżeli powrót ma mieć sens, nie możemy wracać, jakbyśmy robili komuś łaskę. Nie możemy wracać z pretensją i z poczuciem krzywdy. Musimy po prostu uznać nasz grzech, a potem uświadomić sobie, że ten grzech jest przeciwko Bogu.