Reklama

Cud życia

Za nami święta wielkanocne nazywane też świętami życia. Pan Jezus pokonał śmierć i z martwych powstał do nowego życia. W tym kontekście przyjrzyjmy się bliżej sprawie oczekiwania na życie, które w naszej codzienności przybiera rozmaite formy. Chorzy oczekują uzdrowienia, umierający pragną jak najdłużej zachować ziemskie życie. Na nowe życie oczekują małżonkowie, którzy z różnych powodów nie mogą mieć upragnionego potomstwa, a ci, których Bóg obdarzył tym niezwykłym darem, czekają na narodzenie dziecka.

Niedziela sosnowiecka 15/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poświęcić siebie

Aneta ma 16 lat i jest w ósmym miesiącu ciąży. W sali obok leży jej nieco starsza koleżanka. Obie mają chłopaków, którzy regularnie je odwiedzają. Są małomówne, najczęściej szepczą coś do siebie, trochę zagubione, wylęknione zaistniałą sytuacją, ich twarze rozświetlają się dopiero wówczas, gdy ojcowie ich dzieci wchodzą na salę. Obie zamierzają wziąć ślub i ułożyć sobie życie. Trochę w odwrotnej kolejności, ale już niczego nie da się cofnąć.
32-letnia Marzena jest bardzo cicha, nie opowiada zbyt wiele o sobie. Piąty miesiąc ciąży, która cały czas jest zagrożona. Kobieta aż drży, co przyniesie jutro... Ma już 10-letniego syna. Potem wraz z mężem pragnęli drugiego dziecka, ale niestety dwie ciąże obumarły. Boi się żeby sytuacja nie powtórzyła się.
Kinga na oddziale leży od drugiego miesiąca ciąży, a więc już ponad pół roku. Zna tutaj dobrze wszystkich pracowników. Poznała kilkadziesiąt kobiet, które w ciągu półrocza przewinęły się przez oddział. Jej ciąża była zgrożona. Lekarze nie dawali szans, że utrzyma to dziecko. „Czułam, że tym razem nie mogę się poddać, właściwie bez ruchu leżałam kilka tygodni, bo nawet drobne poruszenie się mogło spowodować najgorsze. Od kilku tygodni zagrożenie minęło, ale postanowiłam być tutaj do chwili rozwiązania, żeby przypadkiem czegoś nie zepsuć. Oboje z mężem czekaliśmy na nasze maleństwo 15 lat. Po leczeniu udało się zajść w ciążę jedną, potem drugą i trzecią, ale żadnej z nich nie donosiłam. Teraz czwarty raz... Całe 9 miesięcy dostawałam 3 razy dziennie zastrzyki. Gdy poczułam pierwsze ruchy, płakałam ze szczęścia. Teraz, gdy zostało kilka dni do rozwiązania, wybieramy imię dla naszej córeczki. W wyobraźni rysuję jej twarzyczkę, czekam pierwszego krzyku oraz chwili, gdy przylgnie do mnie prawdziwe, namacalne szczęście” - zwierza się kobieta.

Dla dobra dziecka

Z kolei Renata tryska optymizmem, jest duszą całego szpitalnego „towarzystwa”, na wszystko ma odpowiedź i ze wszystkiego sobie drwi. Trzy razy dziennie parzy mocną czarną kawę, raz po raz wychodzi na papierosa. Przyznaje, że mąż nie jest zbyt z jej zachowania zadowolony, lecz nawet w sytuacji ciąży nie jest w stanie zerwać z nałogiem. Do szpitala trafiła z silnymi skurczami, które zostały jednak opanowane. Jest w połowie drogi. Powinna uważać na siebie, najlepiej leżeć. „Z pierwszym też tak było i co - chłop teraz jak dąb, zdrowy i mocny. To samo będzie i teraz. Nie przejmuję się. Urodzę to dziecko i już” - stwierdza.
Jedna z matek każdej nocy wylewa w poduszkę strumienie łez. Czeka na dziecko, które postanowiła zostawić w szpitalu i zrzec się do niego praw. Nie jest w stanie utrzymać wielodzietnej rodziny. „Nie wiem, jak przeżyję rozstanie z moim syneczkiem, ale wiem, że to dla jego dobra. Tylu ludzi pragnie mieć dzieci. To rzeczywiście jest wielkie szczęście cieszyć się nimi, patrzeć, jak rosną, jak poznają świat, na ich ufną miłość. Wiem to. Mam pięcioro. Wierzę, że Bóg da mojemu najmłodszemu kochających rodziców. Nie może być inaczej” - zanosi się od płaczu.
Ania i Przemek od niespełna roku są małżeństwem, a za kilka dni będą cieszyć się podwójnym szczęściem. Mają urodzić się bliźnięta. „Jeszcze nie znamy ich płci, ale nie to jest ważne. Najważniejsze, aby szczęśliwie zakończyć tę 9-miesięczną wspólną podróż, no i żeby były zdrowe” - wyznaje Ania. Radość miesza się z lękiem i obawami. Przemek chciałby być przy porodzie, ale niestety, nie będzie to możliwe, ponieważ dzieci na świat mają przyjść metodą cięcia cesarskiego. Takie rozwiązanie zalecił lekarz prowadzący, gdyż służy dobru obu noworodków.
W szpitalch Zagłębia na oddziałach ginekologii i położnictwa nie brakuje matek oczekujących nowego życia. Każda z nich inaczej przeżywa swój błogosławiony stan, każda doznaje innego rodzaju emocji i przeżyć. Jedno jednak jest pewne: każda czeka na swoje dziecko, poświęca siebie, aby ocalić to nowe życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarła Irena Golec. Żeganaj Kochana Mamusiu ....

2024-10-30 18:02

[ TEMATY ]

Golec uOrkiestra

Facebook/Golec Uorkiestra

Bracia Łukasz i Paweł Golec poinformowali w mediach społecznościowych, że odeszła do Domu Ojca ich ukochana Mama - Irena Golec. Miała 85 lat.

Podziel się cytatem
CZYTAJ DALEJ

Bp Kiciński: święty to ten, który zostawia kawałek dobra w sercach innych

2024-10-30 13:53

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

dobro

bp Jacek Kiciński

ks. Łukasz Romańczuk

Biskup Jacek Kiciński CMF

Biskup Jacek Kiciński CMF

Czym jest świętość? Jak ją realizować? Czy Bóg przeznaczył ją dla wszystkich? - Żyjemy tu na ziemi, ale naszą ojczyzną jest niebo - powiedział KAI bp Jacek Kiciński CMF, biskup pomocniczy wrocławski z okazji uroczystości Wszystkich Świętych.

Biskup Kiciński często powtarza swoje powiedzenie: „Jeśli Bóg kogoś do czegoś powołuje, to go sam na drogę pakuje”. I dodaje: „A jeśli człowiek sam się na tę drogę pakuje, to zawsze się w coś wpakuje”. - Zostaliśmy mocą chrztu świętego powołani do świętości. Powinniśmy realizować swoje powołanie w stanie, w którym się znajdujemy. Od nas zależy, jak to zadanie wypełnimy. Myślę że każdy z nas zna osoby, które utraciły łaskę powołania do kapłaństwa czy małżeństwa. Spotkaliśmy takich, którzy zmarnowali powołanie. A Bóg zawsze powołuje nas do świętości. Wyposaża we wszystko to, co jest niezbędne do świętości i szczęścia. Od nas zależy, czy my z tego skorzystamy - tłumaczył duchowny.
CZYTAJ DALEJ

Rzym przekazuje wiarę również pięknem swych zabytków

2024-10-30 17:29

[ TEMATY ]

Rzym

Adobe Stock

To ważne, że pielgrzymowanie nie obumarło. Ono jest parafrazą naszego życia. Człowiek czuje potrzebę wędrowania, aby osiągnąć ostateczny cel, którym jest Królestwo Boże - mówi s. Rebecca Nazzaro nowa dyrektor Duszpasterstwa Pielgrzymkowego w Rzymie (Opera Romana Pellegrinaggi). Przyznaje, że głównym wyzwaniem jest teraz Rok Jubileuszowy, aby pielgrzymom, którzy przybędą do Wiecznego Miasta ułatwić odkrywanie jego duchowego bogactwa.

Rozmawiając z Radiem Watykańskim podkreśla, że należy zadbać nie tylko o potrzeby materialne pielgrzymów, ale trzeba ukazać im duchowe oblicze Rzymu. Wielkie zabytki, piękno architektury i sztuki to główne narzędzia w przekazywaniu wiary, ukazywaniu historii Kościoła, a także jego przyszłości - dodaje włoska zakonnica. Przypomina, że w Rzymie jest wiele miejsc o ogromnym ładunku historyczny, kulturalnym i religijnym.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję