Bp Krzysztof Nitkiewicz we wprowadzeniu do książki, liczącej 131 stron podkreślił, że najlepszym sposobem uczczenia złotego jubileuszu zasłużonego sandomierskiego wydawnictwa jest zaprezentowanie opowieści o tutejszych miejscach i ludziach, które powstały niemal w biegu, lecz dojrzewały przez dziesięć lat mojego pobytu w Sandomierzu.
Hierarcha podzielił się z czytelnikami tym, że początki jego pasterzowania, po wielu latach spędzonych w Rzymie, były trudne. „Rzymskie doświadczenie może ci pomóc, ale diecezja to zupełnie inny świat – tłumaczył mi śp. arcybiskup Zygmunt Zimowski na przyjęciu, które ambasador Hanna Suchocka wydała na naszą cześć. On po siedmiu latach kierowania diecezją radomską wracał do Wiecznego Miasta, tym razem jako przewodniczący Papieskiej Rady ds. Służby Zdrowia, ja wyruszałem do Sandomierza. Wiedział, co mówi” – czytamy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W jednym z dziesięciu felietonów autor opowiada o bł. Wincentym Kadłubku i kandydatach na ołtarze ks. Wincentym Granacie i ks. Stanisławie Sudole. W zaimprowizowanym dialogu pomiędzy dwoma Wincentymi przybliża historię ich życia i zatrzymuje się nad aktualnymi dla diecezji sprawami. Sporo miejsca poświęca sandomierskiej bazylice katedralnej oraz sanktuariom na Świętym Krzyżu i w Sulisławicach.
Reklama
Ordynariusz podzielił się również z czytelnikami swoimi przeżyciami z okresu wielkiej powodzi, jaka w 2010 r. nawiedziła ziemie diecezji. Napisał m.in.: „Dyskutowaliśmy, co byłoby najbardziej przydatne: kupienie ludziom opału, zaopatrzenie ich w ziarno siewne, paszę dla zwierząt, a może wypłacanie miesięcznej pomocy rodzinom? Rozwiązanie podpowiedzieli studenci stalowowolskiego KUL-u. (…) Zapadła decyzja, że studenci, których domy rodzinne ucierpiały podczas powodzi, będą otrzymywali co miesiąc wsparcie finansowe. To była rzeczywiście długa fala, bo aż dwuletnia. Miałem sygnały, że niektórzy mogli dzięki temu ukończyć studia bez straty roku”.
W związku z trwającym III Synodem Diecezji Sandomierskiej, autor porusza także takie tematy jak klerykalizm i synodalność. Napisał m.in.: „Koptyjski mnich anba Matta el Meskin tłumaczy greckie słowo Kościół jako: wezwani do ukazania się, czyli do przejścia z niewidzialnego w widzialne na wzór Syna Bożego narodzonego w Betlejem. Mówi, że mamy ukazać się publicznie z radością i z dobrą nowiną. Naszą drogą do tego jest synod diecezjalny”.
Opowiedział również o sandomierskich jabłkach i o swoim ogrodzie. „Jakże fascynujące jest podpatrywanie budzących się po zimowym letargu drzew, śledzenie ich przyrostów i wykształcających się z niepozornych zawiązków owoców, słuchanie buczenia trzmieli i delikatnej muzyki pszczół. Do tego jeszcze wszędobylskie kosy oraz chóry ptaków, których nie sposób nazywać po imieniu. Urodzajność sandomierskiej ziemi sprawia, że pozostawienie jej chwastom byłoby afrontem wobec Stwórcy. Rozrastające się zaborczo pędy truskawek znajdują podatny grunt nawet w szczelinach między płytkami wewnętrznego dziedzińca” – pisze autor.
Biskup zwracając uwagę na różne ciekawostki, napisał o orzechach włoskich, nazywanych „jackami” od św. Jacka Odrowąża, który miał je przywieźć do Sandomierza z Italii. Osiągają one wielkość kurzych jajek, przy czym skorupa jest tak miękka, że można ją zgnieść bez najmniejszego wysiłku palcami.