Listopad jest miesiącem szczególnym w całym roku. W tym czasie
więcej myślimy o tych, którzy poprzedzili nas w drodze do domu Ojca.
Idąc jakby po linii tych przemyśleń, Kościół na początku tego miesiąca
ukazuje nam mieszkańców nieba - świętych. Jest to dla nas przypomnienie,
że jesteśmy stworzeni, aby żyć wiecznie w chwale Boga. Nikt nie jest
w stanie powiedzieć, ilu jest świętych - to zna tylko Bóg. Z pewnością
jest ich całe mnóstwo, tych kanonizowanych i tych, o których dowiemy
się w niebie. Niemniej warto zapoznawać się z życiorysami "herosów
Bożych", aby czerpać z nich nadzieję i pragnienie świętości, do której
każdy z nas jest powołany. Niniejszy cykl ma na celu przybliżyć czytelnikom "
Niedzieli Lubelskiej" osoby, które dostąpiły chwały ołtarzy lub zmarły
w opinii świętości i były związane z naszym miastem.
Można śmiało powiedzieć, że Lublin jest miastem męczenników.
Wielu jego mieszkańców zginęło podczas ostatniej wojny zarówno w
samym mieście, jak i w różnych obozach. W naszej pamięci tkwi wspomnienie
papieskiej pielgrzymki w 1999 r., kiedy to Ojciec św. dokonał w Warszawie
beatyfikacji 108 męczenników z okresu II wojny światowej. Spośród
nowych błogosławionych aż jedenaście osób było związanych z Lublinem.
Na pierwszym miejscu należy wspomnieć bł. Władysława Gorala, sufragana
lubelskiego. Urodził się 1 maja 1898 r. w Stoczku, w chłopskiej,
głęboko pobożnej rodzinie. Po ukończeniu gimnazjum w Lubartowie wstąpił
do Seminarium Duchownego. Jeszcze jako alumn został wysłany na studia
do Rzymu i tam otrzymał święcenia. Po powrocie do kraju wykładał
w seminarium, oddając się także z zapałem pracy duszpasterskiej,
charytatywnej i publicystycznej. Intensywnej działalności nie zaprzestał
nawet po nominacji na biskupa pomocniczego w 1938 r. W następnym
roku bp Goral został aresztowany przez gestapo i uwięziony wraz z
innymi duchownymi na Zamku Lubelskim, a następnie przewieziony do
obozu w Sachsenhausen, gdzie odizolowano go od reszty więźniów. Mimo
zabiegów dyplomatycznych nie udało się uzyskać jego zwolnienia. Został
zamordowany najprawdopodobniej podczas likwidacji obozu, wiosną 1945
r.
Za pasterzem - męczennikiem podążyli kapłani. Ks. Kazimierz
Gostyński (1884-1942) pochodził z Warszawy, wstąpił do lubelskiego
seminarium i tu otrzymał święcenia. Dał się poznać jako gorliwy i
zaangażowany kapłan oraz wychowawca. Zginął w obozie w Dachau. Pozostali
błogosławieni, którzy zostali umęczeni w tym obozie to: ks. Antoni
Zawistowski (1882-1942) i ks. Stanisław Mysakowski (1896-1942). Także
świeccy katolicy dzielili męczeński los i ginęli w obozach. Przykładem
jest Stanisław Starowieyski (1895-1941), ojciec rodziny, właściciel
majątku w Łaszczowie, członek Akcji Katolickiej. Proboszcz z Gdeszyna,
ks. Zygmunt Pisarski (1902-1943), który doznał najpierw prześladowań
od miejscowych "komunistów", został rozstrzelany, ponieważ nie wydał
ich hitlerowcom, co równałoby się z wyrokiem śmierci dla wskazanych.
Swoją kalwarię przeszli także ojcowie kapucyni z lubelskiego klasztoru
na Krakowskim Przedmieściu: o. Henryk Krzysztofik (1908-1942), gwardian
i rektor zakonnego seminarium, o. Florian Stępniak (1912-1942) i
br. Fidelis Chojnacki (1906-1942), kleryk III roku, zaaresztowani
zostali wywiezieni do Dachau i tam zginęli. Ich los podzielił także
br. Brunon Zembol (1905-1942), franciszkanin z Chełma. Ofiarę z życia
złożyła również Lublinianka, s. Marta Wołowska. Urodziła się w Lublinie
w 1879 r. i tu spędziła swoją młodość. Jej rodzina, mieszkająca na
Krakowskim Przedmieściu, była znana ze swej współpracy z lokalnym
Kościołem. W zgromadzeniu Sióstr Niepokalanek, do którego wstąpiła,
wielokrotnie była przełożoną na najtrudniejszych placówkach wschodniej
Polski. Jej ostatnim miejscem służby dla braci był klasztor w Słonimie (
obecnie Białoruś). Została zamordowana za pomoc świadczoną Żydom.
Stało się to w 1942 r.
Bezkompromisowa postawa wierności Chrystusowi i Kościołowi
była głównym motywem śmierci tych błogosławionych. Umierali, mając
ufność, że już wkrótce spotkają się z Tym, który pierwszy oddał za
nich życie. Niech ich orędownictwo uprosi nam wzrost wiary, która
przyniesie owoce nadziei i miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu