Z ks. prof. Markiem Starowieyskim, patrologiem, znawcą starożytności chrześcijańskiej, autorem książek i artykułów na ten temat, rozmawia ks. Waldemar Wesołowski.
Ks. Waldemar Wesołowski: - Jest Ksiądz Profesor znanym patrologiem, proszę wyjaśnić, czym zajmuje się ta dziedzina nauki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Marek Starowieyski: - W pierwszych ośmiu wiekach chrześcijaństwa żyła grupa pisarzy łacińskich, greckich, syryjskich i innych, którzy kładli podwaliny pod naukę Kościoła. Byli to Ojcowie Kościoła, którzy jako pierwsi opracowali naukę chrześcijańską i przekazywali ją. Patrologia jest więc nauką o tych Ojcach (z łacińskiego „pater” znaczy ojciec), o ich nauce, o ich dziełach.
- Czy mógłby Ksiądz Profesor wymienić kilku największych Ojców Kościoła i powiedzieć, czym szczególnym zasłynęli?
Reklama
- W kręgu Kościoła zachodniego należy wymienić św. Ambrożego - twórcę poezji chrześcijańskiej, egzegetę, znakomitego kaznodzieję, św. Augustyna - jednego z najbardziej wszechstronnych myślicieli chrześcijańskich, św. Hieronima - badacza Pisma Świętego, tłumacza z języka hebrajskiego. Z kręgu Kościoła greckiego mamy św. Atanazego - wielkiego pisarza, św. Bazylego - twórcę monastycyzmu zachodniego, Grzegorza z Nazjanzu - twórcę poezji chrześcijańskiej, św. Jana Chryzostoma - wielkiego mówcę, św. Efrema - pisarza syryjskiego, teologa i poetę. To jest tylko kilka imion, spośród wielu innych pisarzy tej właśnie epoki Kościoła.
- W kręgach teologów i ludzi świeckich mówi się często o potrzebie powrotu do pism Ojców Kościoła, o ponownym odkryciu ich nauki, z czego to wynika?
- Można powiedzieć, że jest to powrót do źródła. Kiedy rzeka toczy już swoje wody, dobrze jest zobaczyć, jak wyglądają jej źródła. Wracamy do Ojców Kościoła, aby odkryć świeżość wiary pierwszych wieków chrześcijaństwa, tej epoki wielkiego heroizmu. Ma to również wielkie znaczenie dla ekumenizmu. Ważne jest, by zobaczyć, jak wyglądała nauka tych pisarzy, którzy byli dla nas Ojcami wspólnej wiary. Bo przecież pierwsze znaczące rozłamy na gruncie chrześcijaństwa następują dopiero w wieku XI. Tak więc do tego czasu i katolicy, i protestanci, i prawosławni stanowili jedną wspólnotę. Jeśli chcemy mówić o dialogu ekumenicznym, musimy powrócić do tego Kościoła pierwszych świadków.
- „Bajeczny świat apokryfów” - to tytuł wykładu, jaki Ksiądz Profesor wygłosił w Duszpasterstwie Ludzi Pracy ´90. Co to takiego są apokryfy?
Reklama
- Trudno jest to zdefiniować, ponieważ jest to pojęcie wieloznaczne. Ogólnie mówiąc, są to utwory o tematyce biblijnej, gdzie występują postacie biblijne. Często zdarza się, że autor utworu podaje się np. za jednego z apostołów. Są pisane językiem biblijnym, w gatunkach biblijnych. Jednak te dzieła nie weszły do kanonu biblijnego, nie należą do ksiąg świętych. Jest to bajeczny świat, ponieważ w tych utworach działa wiele fantazji, znajdziemy wiele barwnych legend. Dobrze jest porównać te apokryfy z Ewangelią. Wtedy lepiej zrozumiemy, dlaczego Kościół wybrał cztery Ewangelie, dlaczego wybrał 14 Listów św. Pawła, dlaczego wybrał Apokalipsę. Zrozumiemy to lepiej, porównując księgi natchnione z tymi dość fantastycznymi i legendarnymi utworami.
- Skoro apokryfy nie wchodzą w skład ksiąg natchnionych, to czy warto się nimi zajmować?
- Jak najbardziej. To są dokumenty, dokumenty pobożności, dokumenty tego, jak ludzie odbierali wiarę w tym czasie. Poza tym, to są pisma teologiczne, pisma teologii obrazu, tego, jak próbowano wyjaśnić chrześcijaństwo ludziom prostym. Tam znajdziemy ciekawe wątki teologiczne, ciekawe ujęcia apologetyczne wobec zarzutów stawianych chrześcijanom przez pogan. Te apokryfy były bardzo nośne w treści. Okazuje się, że również poganie fałszowali teksty apokryficzne, by głosić treści antychrześcijańskie. Np. mahometanie sfałszowali jedną z ewangelii po to, żeby głosić swoje treści, jest to tzw. ewangelia Barnaby. Okazuje się więc, że jest to grupa pism, które są bardzo ciekawe jako dokumenty historyczne i jako dokumenty pewnej postawy wiary, próby ujęcia ewangelii, nie zawsze jednak zgadzające się z treścią Objawienia. Apokryfy były też używane często przez różne herezje, niemniej są to dokumenty pierwszej wagi historycznej, ważne np. dla ikonografii, dla historii literatury. Np. z apokryfów Nowego Testamentu wywodzi się Quo vadis i Boska komedia, dwa wspaniałe dzieła literatury.
- Drugi wykład wygłoszony w Muzeum Miedzi dotyczył początków poezji chrześcijańskie. Czy mógłby Ksiądz Profesor przybliżyć ten temat?
Reklama
- Dzisiaj, kiedy w Europie zapomina się o jej chrześcijańskich korzeniach, kiedy chce się je wymazać z pamięci, kiedy zanika literatura z natchnienia chrześcijańskiego, szczególnie ważna staje się konieczność pokazywania ludziom chrześcijańskiego nurtu kultury. Poezja towarzyszyła chrześcijaństwu od początku. Chrześcijaństwo stworzyło wielkie dzieła literackie, często nie figurujące nawet w lekturach uniwersyteckich. Ten wielki nurt poezji chrześcijańskiej stopniowo się odkrywa, odkrywają go patrologowie, mediewiści, czyli badacze średniowiecza, jest on wielkim wspaniałym nurtem poetyckim. Dlatego dzisiaj ważne jest, by przypomnieć ten wielki nurt historii Europy, jakim jest właśnie poezja wczesnochrześcijańska. Warto wspomnieć, że w wydawnictwie „Znak” ukazały się trzy tomy poezji chrześcijańskiej, w których spróbowano dać jakąś syntezę poezji łacińskiej, greckiej i orientalnej. Obecnie wznawia tę publikację, nieco poprawioną i uzupełnioną, wydawnictwo „Ossolineum”. Jest więc nadzieja, że wreszcie zwróci się uwagę na to, o czym często ludzie nie mają zielonego pojęcia.
- W ostatnim czasie byliśmy świadkami wielkiej dyskusji na temat chrześcijańskich korzeni Europy. Jest wielu takich, którzy negują wpływ chrześcijaństwa, uważają, że poza rewolucją francuską nic ciekawego w Europie się nie wydarzyło. Jak Ksiądz ocenia te głosy, co chrześcijaństwo dało współczesnej Europie?
Reklama
- Szczególnie we Francji głosi się mocno, że wszystko zaczęło się od rewolucji francuskiej. Trzeba być ślepym i głuchym, żeby nie zauważyć, kiedy wjeżdża się do jakiegoś małego francuskiego miasteczka, najwspanialszych dzieł architektury chrześcijańskiej. Mówienie o tym, że wszystko zaczęło się od rewolucji, zawiera dwa zasadnicze problemy. Świadczy to o kompletnym nieuctwie historycznym. Bo proszę pamiętać, żeby było zabawnie, to właśnie we Francji zrodziło się nowoczesne rozumienie średniowiecza i we Francji rozwija się znakomicie znajomość najstarszego dziedzictwa chrześcijaństwa, ukazuje się tam najlepsze czasopismo patrystyczne, we Francji działali najlepsi mediewiści. I o dziwo, ta Francja tego nie widzi! To jest po prostu nieuctwo historyczne. Druga rzecz, rewolucja francuska wcale nie jest najbardziej chlubną kartą historii. Potworne rzezie, zbrodnie. Jeżeli uznać za początek Europy kryminalny system terroru Robespierre’a i Dantona, to ja twierdzę, że to nie jest moja Europa. Moja Europa to Europa Sofoklesa, Homera, Dantego, Cervantesa, Szekspira, Eliota, to Europa wielkich laureatów Nobla. Trzeba też pamiętać, że ani Wolter, ani pisarze Oświecenia, to nie był najwyższy lot naszej europejskiej kultury. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę. Niestety, my jesteśmy od lat zakrzykiwani. Nie mówi się o kulturze chrześcijańskiej, nie wydaje się książek chrześcijańskich, nie wydajemy dzieł naszych klasyków, nie robimy nic, albo bardzo mało, w tym kierunku. Trzeba za to winić nasze środowiska kulturalne, wydawnictwa, które tak mały nacisk kładą na chrześcijańskie korzenie Europy. Daliśmy się zatupać i zakrzyczeć. Taka wizja Europy, jak np. w wydaniu francuskim, jest po prostu nieprawdziwa.
- Co zatem można zrobić, żeby obudzić ludzi?
- Myślę, że trzeba zacząć od poznania, zawsze zaczyna się od poznania. Tutaj jest wielkie pole do działania dla mediów katolickich. Trzeba mówić nie tylko o współczesności, ale i o przeszłości. Okazuje się zadaniem trudnym przekonanie mediów katolickich, żeby mówiły na temat przeszłości, historii, żeby mówiły na temat literatury, poezji. Dlaczego na falach eteru jest tak mało chrześcijańskiej poezji? Dlaczego w pismach katolickich jest tak mało na temat literatury chrześcijańskiej? W bibliotekach parafialnych kładzie się mały nacisk na literaturę katolicką. My sami musimy zdać sobie z tego sprawę, nie możemy czekać, że coś nam spadnie z nieba. Musimy sami sięgać po tę literaturę i przekazywać ją innym. O tym właśnie mówiłem na spotkaniu z klerykami diecezji legnickiej. To jest też wielkie zadanie i pole do działania dla duszpasterzy.
- Pozostaje mieć nadzieję, że te słowa i wskazania Księdza Profesora dotrą do naszej świadomości, zachęcą nas do poznawania naszych korzeni i pozwolą zrozumieć, że jeżeli nie będziemy pamiętali o przeszłości, nie będziemy potrafili zbudować przyszłości. Dziękuję Księdzu Profesorowi za tę rozmowę.