Reklama

Alkoholik odzyskany

Sierpień, miesiąc trzeźwości. Wakacje - czas wzmożonej inicjacji alkoholowej młodzieży. Wierzymy, że każdy pozytywny przykład wygranego, wyrwanego z alkoholowej beznadziei życia to maleńki krok naprzód w walce z towarzyszącą Polakom od pokoleń alkoholową plagą. Przykładem na to, że niemożliwe staje się możliwe jest 54-letni Stanisław Jędrzejczyk z Dębskiej Woli, od 14 lat abstynent. Przedstawia się jak oni wszyscy: „Jestem Staszek, alkoholik”. Zapytany, co jest najważniejsze w jego walce, odpowiada: pokora wobec siebie, wobec życia.

Niedziela kielecka 33/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dlaczego? Z jakiej przyczyny zostaje się alkoholikiem? Chyba nie ma jednoznacznych przesłanek. Genetyczne obciążenie, środowisko? Dorastał w rodzinie robotniczej, w domu nie było pijaństwa, ale, owszem, przyzwolenie na picie. Ojciec, który przeszedł kampanię wrześniową z Armią Kraków i uciekł z sowieckiej niewoli, czuł się odtrącony przez robotnicze środowisko Wieliczki i Nowej Huty. Pił on, pił starszy brat Staszka. Wychowywali się w Gorzkowie k. Myślenic, a wybierzmował go sam Karol Wojtyła! Może gdyby, słuchając próśb i zaklęć matki, nie rzucił ogólniaka? Była bieda, chciał mieć swój grosz, a gdy wyuczył się na piekarza ten grosz, owszem, był. Pracował w tym zawodzie 2 lata, także pod okiem doświadczonych mistrzów. A w sobotę albo po wypłacie majster zabierał wszystkich na wódkę. Potem Staszek skończył kurs operatora sprzętu ciężkiego. Zaczął pracować na koparkach, dźwigach, co trwało 20 lat. - Bardzo lubiłem wódkę - wyznaje. - Dawała luz, odwagę. Ostro piło się też w wojsku, a to już było chyba uzależnienie. Jak pracowałem na spychu, 2-3 piwka brałem do maszyny, praca mi lepiej szła - wspomina.
Założył rodzinę w 1974 r., gdy przyjechał w delegację do podkieleckiej Morawicy. Maskował się. Ot, pił tyle, co wszyscy na wsi, a przy tym świetnie zarabiał - najpierw w dużej firmie krakowskiej, potem w Bilczy, wreszcie w Kieleckim Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych. Starał się o wyjazd za granicę, ale „zaciążyły” mu na życiorysie bezpartyjność, udział w manifestacji studenckiej, przeszłość ojca. Tak czy owak, w pracy szło mu nieźle, teść dał młodemu małżeństwu działkę w Dębskiej Woli, ruszyli z budową. Z żoną żył bardzo dobrze, ale zawsze pozostawiał sobie z pensji końcówkę. Dorobili się malucha, potem skody, ale Staszek i tak wolał autobusami... - Wtedy mogłem już wypić 2 butelki wódki, zjeść całego kurczaka i jeszcze sporo zrobić przy domu - mówi. - Tak niestety wyglądają początki silnego uzależnienia.
Rodziły się dzieci: Alicja, 1975 r. (dzisiaj absolwentka prawa), Magda, 1978 r. (absolwentka chemii), Krzyś, 1984 r. (student chemii), Michał, 1986 r. (tegoroczny maturzysta, przymierzający się do prawa). Początkowo dzieci większość czasu spędzały u teściów (żona także pracowała), ale rodzinna tragedia stawała się, szczególnie dla córek, widoczna. - Wstyd? Alkoholik nie zna wstydu. Jestem dorosły, zarabiam, piję za swoje - mówiłem sobie.
Między knajpą a meliną, tak wyglądało jego życie. Późne powroty, noce poza domem, perswazje, awantury, problemy z wyjściem do pracy - wtedy już w morawickiej kopalni. Piwa były wstępem, aby pić dalej. Z wódki przerzucił się na tanie wina, chował je w workach ze zbożem, podobnie jak pieniądze - gdzieś w zakamarkach, pod cegłami. Jeszcze do dzisiaj odnajduje stare pieniądze w tych swoich kryjówkach. Dzisiaj wie, że to także były symptomy uzależnienia.
Zaczynało brakować pieniędzy. Cała pensja szła na spłaty „kredytów” w melinach i knajpach. Gdzie się podział ten sprawdzony, dbający o sprzęt pracownik?
Sygnały. Któregoś ranka pracował przy betoniarce, mały synek poprosił: „tata, kup mi colę”, więc poszedł, ale wrócił późną nocą, betoniarka pracowała cały dzień, obok dzieciak... Śmierć ojca w 1987 r. Nie zdążył do szpitala, przeszkodziła mu miłość do wódki. Nad grobem ojca poprzysiągł sobie nie pić przez rok. Wytrzymał? Wytrzymał. - Tak właśnie potrafi funkcjonować alkoholik, to żaden dowód na silną wolę - wyjaśnia Staszek. - Są tacy, którzy nie piją np. przez cały post albo niepicie w tygodniu odbijają sobie w weekendy. Nimi rządzi wola picia. U mnie także wszystkie komunie i wigilie były bezalkoholowe.
Rok i 2 tygodnie abstynencji po śmierci ojca. Odstawili zakontraktowany tytoń. W grupie kolegów, w lasku niedaleko domu, upił się do nieprzytomności. Nastąpił szybki nawrót do dużego picia.
1991 r., Wszystkich Świętych, znowu grób ojca. Matka daje mu pieniądze dla wnuczków, Staszek kupuje 2 wina do pociągu, które kończy z kolegami w Morawicy. Pije caluteńki listopad, nie myje się, nie przebiera. W krótkich momentach trzeźwienia - wszystkie bóle uzależnienia, majaki, myśli samobójcze. Na którejś melinie dochodzi do siebie, wlewając w chory organizm porcje wódki, aby się jako tako ogarnąć, dojść do lekarza - po zwolnienie z zupełnie zaniedbanej pracy. - Umrzesz - mówi lekarz. - Ratuje cię tylko szpital. Zwolnienie? Wykluczone. Mogę ci tylko dać zaświadczenie o opiece nad dziećmi.
To było dla niego jak uderzenie obuchem: „opiekun dzieci...”. Przed przychodnią trafił się któryś z kumpli, namawiał na wódkę do Obic, ale on chciał do szpitala do Morawicy. Na melinie pozostała niedopita ćwiartka. Ostatnia.
Odwyk kontrolowany. - Trafiłem na oddział XIII, zrobili mi badania, dostałem kroplówki. Nie spałem kilka nocy, chciałem tylko pić, ale nie uciekłem. Miałem 41 lat, jeszcze uśmiechało mi się życie. Jestem chory, jestem uzależniony - już to sobie powiedziałem. I czekałem na tę osławioną grupę terapeutyczną. Co to będzie, jakieś czary, jakieś świece zapalają? Spotkałem takich jak ja, którzy ciągle trzeźwieją, są twardzi, są życzliwi innym. Spotkałem ks. Adama Pajdę. Dwa razy podchodziłem do spowiedzi, z płaczem. Odnalazałem Boga. Zafascynował mnie Ruch Anonimowych Alkoholików, idea „12 kroków”, „12 tradycji” - swoiste credo trzeźwiejących alkoholików. Wiem, że czuwała nade mną Matka Boża Częstochowska, do której 12 razy pielgrzymowałem z ogólnopolską pielgrzymką Ruchu AA.
Wyszedłem ze szpitala 28 stycznia, w dniu moich rzeczywistych i tych drugich urodzin.
14 trzeźwych lat. Od 11 lat St. Jędrzejczyk działa aktywnie w Gminnej Komisji Rozwiązywania i Przeciwdziałania Problemom Alkoholowym, Narkotykom i Przemocy w Rodzinie. Uzupełnił średnie wykształcenie, po cichu marzy o studiach. Działał w wielu klubach AA, o każdej porze dnia i nocy udzieli rady. Zostawił nawet nr telefonu: 0605 590 276. W walce o trzeźwość wspierał go Ksiądz Proboszcz, a Staszek zaangażował się w życie parafii, stara się pomagać w kościele, choć przyznaje, że w rodzinnej wsi nie do końca odzyskał kredyt zaufania. Małe środowisko, docinki, że taki nagle pobożny. Trudno. Wrócił do zawodu piekarza, ale ostra konkurencja zrujnowała mu zdrowie. Pozostawił sobie tylko mały kiosk. Jest na rocznej rencie. Regularnie uczestniczy w zjazadach absolwenckich klubów AA. - Wiem, że do końca życia będę się borykał z tym swoim problemem. I do końca życia będę dziękował Bogu za każdy trzeźwy dzień - wyznaje.
Zawsze pomaga: modlitwa; lektura ukochanych książek terapeutycznych (wyczytanych od deski do deski) i historycznych (to jego hobby); rozmowa - np. z dr Tymińską, ordynatorem z Morawicy lub z którymś z kolegów; normalny dom - żona, dzieci, które są z niego dumne i które wyszły na ludzi. I pokora, pokora, pokora. Wobec siebie i wobec życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

G. Braun chciał zatrzymać ginekolog, która dokonała aborcji na 9-miesięcznym Felku

2025-04-16 17:43

[ TEMATY ]

aborcja

Grzegorz Braun

ginekolog

9 miesięczne dziecko

Felek

x.com/JSmigowski

Grzegorz Braun próbuje dokonać "zatrzymania obywatelskiego" ginekolog Gizeli Jagielskiej

Grzegorz Braun próbuje dokonać zatrzymania obywatelskiego ginekolog Gizeli Jagielskiej

Kandydat na prezydenta Grzegorz Braun (Konfederacja Korony Polskiej) próbował w środę dokonać „zatrzymania obywatelskiego” w szpitalu w Oleśnicy pracującej tam ginekolog Gizeli Jagielskiej.

O oleśnickim szpitalu stało się głośno w ostatnim czasie za sprawą publikacji na temat historii pacjentki z Łodzi, która zdecydowała się na przeprowadzenie tam aborcji z powodu zagrożenia jej zdrowia.
CZYTAJ DALEJ

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Pio Si/pl.fotolia.com

Od Wielkiego Czwartku Kościół rozpoczyna uroczyste obchody Triduum Paschalnego, w czasie którego będzie wspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego.

Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Rankiem, jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego, ma miejsce szczególna Msza św. Co roku we wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami (nierzadko z całej diecezji) odprawia Mszę św. Krzyżma. Poświęca się wówczas krzyżmo oraz oleje chorych i katechumenów. Przez cały rok służą one przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych, oraz konsekracji kościołów i ołtarzy. Namaszczenie krzyżem świętym oznacza przyjęcie daru Ducha Świętego.. Krzyżmo (inaczej chryzma, od gr. chrio, czyli namaszczać, chrisis, czyli namaszczenie) to jasny olej z oliwek, który jest zmieszany z ciemnym balsamem.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: Wymagajcie więcej od siebie, a bądźcie miłosierni wobec grzeszników!

2025-04-17 13:49

Magdalena Lewandowski

Arcybiskup pobłogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęcił krzyżmo.

Arcybiskup pobłogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęcił krzyżmo.

– Niech w chwilach samotności czy zniechęcenia towarzyszy wam świadomość, że wasza kapłańska posługa jest bezcenna i nie do zastąpienia – mówił do kapłanów abp Kupny.

W katedrze wrocławskiej abp Józef Kupny przewodniczył Mszy Krzyżma, jedynej takiej Mszy w roku. Podczas Eucharystii księża z różnych stron archidiecezji wrocławskiej odnowili przyrzeczenia kapłańskie, a arcybiskup pobłogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęcił krzyżmo.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję