Z ks. ppłk. Markiem Strzeleckim, proboszczem jedynej w Łodzi parafii wojskowej pw. św. Jerzego, rozmawia Elżbieta Adamczyk
Ks. ppłk Marek Strzelecki jest kapłanem ze Zgromadzenia Księży Pallotynów. Pochodzi z Kowala na Kujawach. Przed wstąpieniem do seminarium duchownego był żołnierzem wojsk powietrzno-desantowych. Gdy więc zaistniała potrzeba ustanowienia kapelana dla VI Brygady Powietrzno-Desantowej z Krakowie, biskup polowy zwrócił się do przełożonych Zgromadzenia o oddelegowanie ks. Strzeleckiego do ordynariatu polowego. I tak od wakacji 1996 r. - po skończeniu pierwszej i jedynej jak dotąd kadencji przełożonego domu zakonnego - ks. Strzelecki został kapelanem wojskowym. Jego duszpasterska droga wiodła przez Kraków, Bielsko-Białą, Tomaszów Mazowiecki. Dwukrotnie towarzyszył żołnierzom polskim na Bałkanach. Z drugą zmianą polskiego kontyngentu spędził 6 miesięcy w Iraku. Wrócił stamtąd 13 sierpnia 2004 r. Trzy dni później abp Sławoj Leszek Głódź wręczył ks. Markowi Strzeleckeimu nominację do Łodzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Elżbieta Adamczyk: - Księże Kapelanie, duszpasterz w wojsku polskim dziś już chyba nikogo nie dziwi?
Reklama
Ks. ppłk Marek Strzelecki: - Bogu dzięki, że tak jest, że ksiądz w koloratce lub sutannie może swobodnie przekroczyć bramę jednostki i drzwi żołnierskiego mieszkania. Wielka to zasługa Papieża Jana Pawła II, który ustanowił ponownie w 1991r. ordynariat polowy i mianował jego biskupem ks. Sławoja Leszka Głódzia. Po kilkudziesięciu latach zaczęły na nowo funkcjonować w wojsku struktury tej specyficznej diecezji, obejmującej wszystkich żołnierzy czynnej służby, żołnierzy w stanie spoczynku oraz rodziny żołnierskie i pracowników cywilnych wojska. Dziś żołnierz może wziąć ślub w mundurze i bez przeszkód uczestniczyć we Mszy św. Jego dzieci chodzą na lekcje religii i wraz z innymi przystępują do sakramentów świętych. Jeszcze nie tak dawno było to prawie niemożliwe. Obecnie życie religijne jako sprawa osobista każdego z żołnierzy nie podlega presji dowódców.
- Był Ksiądz wraz z żołnierzami na Bałkanach i w Iraku. Czy posługa kapelana była tam potrzebna?
- Oczywiście. W ekstremalnych warunkach, wobec bezpośredniego zagrożenia życia, obecność kapelana jest nieodzowna. Posługi sakramentalnej i opieki duchowej szukali u nas nie tylko żołnierze polscy; przychodzili do nas ludzie z armii amerykańskiej, Filipińczycy, Hindusi, Ukraińcy. Wszyscy garnęli się do Boga przez pośrednictwo kapłana. Dlatego tam, gdzie jest wojsko, musi też być kapelan wojskowy.
- A w Polsce, wśród żołnierzy służby zasadniczej, czy też istnieje głód Boga?
- Z młodymi żołnierzami jest tak jak z ogółem młodzieży w Polsce - z jakich rodzin się wywodzą, tacy są, takich wartości poszukują. Niektórzy zakończyli swój kontakt z religią zaraz po I Komunii św. Duszpasterz musi podchodzić do tej grupy żołnierzy bardzo indywidualnie. Z moich obserwacji wynika, że młodzi Polacy są zbyt podatni na presję z zewnątrz, np. środowiska rówieśników lub mediów. W większości, ani w domu, ani tym bardziej w szkole, nie są wychowywani na samodzielnych, odpowiedzialnych i dojrzałych ludzi. Nauczycielom brakuje argumentów, by zadbać o wychowanie uczniów, są dziś rozliczani przede wszystkim z ilości „olimpijczyków” lub absolwentów na studiach wyższych. Zbyt łatwo też zwalniają samych siebie z roli wychowawców młodego pokolenia.
Reklama
- Jaka w tym ważnym procesie wychowania może być rola parafii, w szczególności tak specyficznej, jaką Ksiądz kieruje?
- Parafia wojskowa jest rzeczywiście inna niż wszystkie. Nasi parafianie mieszkają w różnych dzielnicach Łodzi i w Zgierzu. Uczęszczają zwykle do kościołów najbliżej swego miejsca zamieszkania. Do kościoła garnizonowego przychodzą natomiast mieszkańcy sąsiednich ulic, w większości ludzie starsi. Duża część pracy proboszcza polega w tej sytuacji na wyjazdach do jednostek wojskowych i innych skupisk żołnierzy oddanych mu pod opiekę. Na miejscu, przy ul. Jerzego, sprawujemy codziennie dwie Msze św., a w niedzielę cztery, działa tutaj terenowe Biuro Radia Maryja oraz Stowarzyszenie Byłych Żołnierzy Zawodowych i parafialny oddział Caritas Ordynariatu Polowego. Są jednak dni w ciągu roku, np. przy okazji świąt narodowych 11 listopada, 15 sierpnia i 3 maja oraz odpustu 24 kwietnia, gdy nasza świątynia wypełnia się mundurowymi.
- I wówczas jest okazja, by przypomnieć młodym o patriotyzmie i szacunku dla tradycji?
- Tak, we wspomnianych uroczystościach uczestniczą oddziały żołnierzy, kombatanci oraz młodzież szkolna. Grają orkiestry wojskowe. Z różnych stron miasta przyjeżdżają rodziny wojskowe. Można wówczas przekazać wiele wartościowych treści.
- Zbliżając się do kościoła garnizonowego, zauważyłam wiele oznak pamięci o słudze Bożym Papieżu Janie Pawle II. Jest okazały pomnik, są tablice pamiątkowe...
Reklama
- Osoba Jana Pawła II cieszy się wśród wojskowych szczególnym szacunkiem i czcią, także dlatego, że był on synem polskiego oficera i - o czym wie zapewne niewielu - został ochrzczony w wadowickim kościele przez kapelana wojskowego z Krakowa, po którego ojciec Karola pojechał osobiście. Pragniemy podtrzymywać wśród wiernych pamięć o Ojcu Świętym. Po jego beatyfikacji, w prezbiterium umieścimy jego obraz. Chcemy także propagować nauczanie i duchowość polskiego Papieża. Wkrótce rozpoczniemy w kościele garnizonowym nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, do którego Matka Boża zachęcała s. Łucję w Fatimie. Ojciec Święty miał cześć dla Maryi w znaku fatimskim, Jej przypisywał swoje ocalenie w zamachu w 1981 r. Chcemy i my ofiarować siebie Niepokalanemu Sercu Maryi, a za Jej pośrednictwem prosić na kolanach o pokój dla świata. Dla parafii wojskowej ma to ogromne znaczenie, bo nic tak nie może przemienić świata jak Boża łaska i błogosławieństwo. Nikt też tak jak żołnierz nie pragnie pokoju, aby nie musiał do nikogo strzelać i sam nie stał się celem agresora. Stąd moja troska o odpowiednią rangę tego nabożeństwa dziękczynno-wynagradzającego.
- Kto pomaga Księdzu Proboszczowi w pracy duszpasterskiej?
- Moim współpracownikiem jest wikariusz ks. ppor. Tomasz Skupień. Swoją pomocą w miarę możliwości służą też chętnie byli kapelani i proboszczowie: ks. płk Franciszek Kamiński, salezjanin, oraz ks. ppłk Sławomir Matusiak.
- Odwiedzających po raz pierwszy kościół garnizonowy może zaskoczyć dosyć nietypowa architektura kościoła. Czy ta budowla zawsze służyła sprawowaniu kultu Bożego?
- Tak, tutaj zawsze w czasach pokoju był kościół wojskowy. Został wybudowany w 1896 r. dla carskiego 28. Pułku Ułanów Jekaterinburgskich. Do I wojny światowej był cerkwią prawosławną. W czasie działań wojennych został przemieniony w ujeżdżalnię dla koni. W okresie międzywojennym przystosowano go do liturgii w rycie łacińskim. Do niedawna pełnił rolę kościoła drugiego garnizonu łódzkiego. Wówczas kościołem pierwszego garnizonu była świątynia przy pl. Wolności. Teraz jest w mieście tylko jeden garnizon, a parafia św. Jerzego jest jedyną parafią garnizonową dla Łodzi i Zgierza. W strukturach ordynariatu polowego jesteśmy podporządkowani dziekanowi Śląskiego Okręgu Wojska Polskiego. Biskupem polowym Wojska Polskiego jest obecnie ks. gen. bryg. Tadeusz Płoski.
- Dziękuję za rozmowę i ciekawe szczegóły o duszpasterstwie wojskowym.