- Wezwaliśmy karetkę. Lekarze próbowali reanimować Proboszcza, ale bez skutku. W tym czasie, razem z Księdzem Prymasem, asystą i całą wspólnotą parafialną staliśmy nad nim i odmawialiśmy chwalebne, a potem bolesne tajemnice Różańca - opowiada ks. Grzegorz Kalwarczyk, kanclerz warszawskiej kurii.
Zmarłego Proboszcza księża przenieśli do zakrystii. Kard. Józef Glemp konsekrował wprawdzie kościół, ale zmieniono ceremonię. Nie wygłosił homilii. Powiedział tylko, że do ofiary Pana Jezusa składanej podczas Mszy św. ks. Kabulski dołączył ofiarę własnego życia. - Z pewnością ta śmierć ma wymiar symboliczny - tłumaczy ks. kanclerz Kalwarczyk. Wspomina, że na kilka minut przed śmiercią Proboszcza przywitał się z nim jeszcze w zakrystii, chwilę porozmawiali. Nikt się nie spodziewał takiej tragedii. - Zdarzało się, że kapłani umierali przy ołtarzu, ale nigdy nie widziałem, by ksiądz odszedł w czasie konsekracji kościoła - mówi Ryszard Rzepecki, fotoreporter, który od wielu lat dokumentuje na zdjęciach życie Kościoła.
Po Mszy św. i po konsekracji ludzie ustawili się w kolejce do zakrystii, by oddać hołd zmarłemu Proboszczowi.
Ks. prał. Ignacy Kabulski zmarł na zawał w wieku 71 lat, z których w kapłaństwie przeżył 47. Był budowniczym kościoła i plebanii w Warszawie na Młocinach oraz kaplicy, kościoła i domu parafialnego w Warszawie na Placówce przy Wólce Węglowej. Msza św. pogrzebowa została odprawiona w kościele św. Ignacego Loyoli. Ks. Kabulski został pochowany na Cmentarzu Północnym w Warszawie.
(mk)
Pomóż w rozwoju naszego portalu