Przygotowując się do naszego lokalnego "jubileuszu świętości",
chcemy zaprosić naszych Czytelników do wspólnej refleksji nad istotą
świętości oraz nad aktualnością tego modelu, jaki zostawiło nam Pięciu
Braci. W związku z tym postawiliśmy trzy pytania:
1. Jaki jest współczesny model świętości, odpowiadający
czasom, w których żyjemy?
2. Który z wymiarów świętości Pięciu Braci z Międzyrzecza
wydaje się dzisiaj najbardziej aktualny, najbardziej potrzebny?
3. Papież Jan Paweł II pisze: "Człowiek wierzący, traktujący
poważnie swoje chrześcijańskie powołanie, w którym męczeństwo jest
możliwością zapowiedzianą już w Objawieniu, nie może usunąć tej perspektywy
z horyzontu własnego życia" (IM 13). Co dzisiaj znaczy być męczennikiem,
gdy "nie potrzeba już świadectwa krwi"?
Zapraszamy naszych Czytelników do wzięcia udziału w dyskusji.
Dziękujemy za już przesłane teksty. Najciekawsze ankiety wydrukujemy.
Z uwagą i zainteresowaniem czytam wszystkie wypowiedzi
w ankiecie Aspektów - Świętość na nowe milenium i chcę także wziąć
w niej udział.
1. Świętość jest zawsze jednakowa, w każdych czasach,
czy to odległych, czy teraźniejszych. Świętość to doskonałość. Dążenie
do świętości, czyli do doskonałości, jest postępowaniem słusznym
i wskazanym, bo ulepsza człowieka i bardzo dobrze, jeśli taka jest
tendencja, abyśmy wszyscy podążali ku świętości.
Niestety uważam, że aby zostać świętym, kiedyś czy teraz,
nie wystarczy być tylko dobrym, prawym i pobożnym. Ludzie normalnie
powinni być dobrzy i uczciwi, a dobroć i prawość powinna być cechą
naturalną i powszechną, podobnie jak dawanie świadectwa wiary i modlitwa
powinny cechować każdego chrześcijanina. Nie można więc nazywać świętym
kogoś, kto zwyczajnie robi to, co powinien. Świętość bowiem to nadzwyczajność,
to coś ponad przeciętny, ludzki wymiar. Na miano świętego trzeba
zasłużyć wyjątkową postawą i postępowaniem, jakimś wielkim bezinteresownym
poświęceniem, rezygnacją z własnych wygód, dobrobytu, przyjemności
dla dobra innych i w imię Boga, a nie dla rozgłosu czy chwały.
Jest wiele dziedzin, w których potrzebni są świeci i
w których świętymi można zostać. Ciągle gdzieś toczą się wojny, widmo
niewyobrażalnej biedy nęka liczne kraje świata, tysiące ludzi, w
tym dzieci, zabija głód i dziesiątkują choroby, zniszczeniu ulega
przyroda, giną kolejne gatunki zwierząt, okrucieństwo wobec innych
stworzeń sięga zenitu. Wszędzie tam człowiek ma pole do działania
i szeroko otwartą drogę do świętości. Świętym można zostać ofiarnie
pomagając bliźnim, a także opiekując się bezdomnymi zwierzętami lub
ratując przyrodę, bo wszystko, co nas otacza, jako stworzone przez
Boga, nosi znamię świętości, a więc jest warte i godne ofiary, wysiłku
i wyrzeczeń.
2. Wszystkich Pięciu Braci z Międzyrzecza cechowała żarliwość
i uważam, że właśnie żarliwość jest nam dzisiaj potrzebna najbardziej.
Wśród ludzi zauważam wszechobecną znieczulicę. Są obojętni, skupieni
na sprawach własnego bytu, są letni, brak im właśnie żarliwości,
która rozpala serca i angażuje do rzeczy trudnych i wielkich, do
zadań, które z niemożliwych stają się możliwe; żarliwości, która
chyba najlepiej inspiruje i pomaga zwykłemu człowiekowi przemieniać
się w świętego.
3. Być męczennikiem dzisiaj znaczy to samo, co zawsze,
bo męczeństwo to męczeństwo i jego definicja jest jedna. Nie można
pod niego podciągnąć czegoś, co tylko bywa utrudnieniem życia. Nie
można upraszczać i spłycać, że męczeństwem jest dźwiganie swego lub
cudzego krzyża albo zmaganie się z codzienną biedą czy modlenie się
za nieprzyjaciół i przebaczanie wrogom albo dzielenie się z kimś
kromką chleba. Nie można bowiem uznawać się za męczennika, pokonując
zwykłe i pospolite kłopoty i wyroki losu, czy pomagając innym w ciężkich
sytuacjach albo okazując swym przeciwnikom wspaniałomyślność. To
jeszcze nie męczeństwo. To tylko szlachetność i ofiarność. To wrażliwość,
samozaparcie, solidarność, zdolność darowania win i urazów, ale nie
męczeństwo. Prawdziwego męczeństwa przecież w świecie nie brakuje.
Prawdziwym męczennikiem naszych czasów był ks. Jerzy Popiełuszko.
W Afryce i Ameryce Południowej ciągle giną misjonarze. Na tle tragedii
w Nowym Jorku i wojny w Afganistanie słychać o bestialskim mordowaniu
chrześcijan przez muzułmanów, a kto wie, do jakiego męczeństwa może
nas wszystkich doprowadzić terroryzm. Dlatego nie nazywajmy męczeństwem
tego, co nim nie jest. Nie nadużywajmy tego słowa bez uzasadnienia.
Z wyrazami szacunku dla Redakcji Aspektów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu