Kim jest diakon
O diakonach słyszy się niezbyt często, do tego stopnia, że wielu mieszkańców naszej diecezji nie tylko diakona nigdy nie widziało, ale nawet tak do końca nie wie, „co to takiego”. Tymczasem diakonat to posługa niezmiernie istotna, istniejąca w Kościele niemal od zarania, o czym zaświadczają Dzieje Apostolskie. Diakonat jest pierwszym stopniem sakramentu święceń. Ponieważ potocznie mówi się zwykle nie o „sakramencie święceń”, ale „sakramencie kapłaństwa”, łatwo o nieporozumienie. Diakoni są święceni nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi. Każdy ksiądz, zanim otrzyma święcenia prezbiteratu (czyli kapłańskie), zostaje wyświęcony na diakona, a dzieje się to zazwyczaj pod koniec piątego roku studiów seminaryjnych. Od chwili otrzymania święceń diakonatu staje się on osobą duchowną (kleryk nią nie jest, chociażby już nosił sutannę). Do zadań diakonów należą między innymi: udzielanie chrztu, rozdawanie i roznoszenie do chorych Komunii św., czytanie Ewangelii na Mszy św., głoszenie homilii, przewodniczenie nabożeństwom czy odprawianie pogrzebów. Tak rzadko ich zaś widzimy dlatego, że większość czasu spędzają w murach seminarium, kończąc przygotowanie do kapłaństwa.
Godni święceń
Reklama
Głogowska uroczystość nie bez powodu zaczęła się śpiewem Gaude Mater Polonia, tchnęła bowiem radością, która biła z twarzy przybyłych licznie kapłanów, rodziców, krewnych i przyjaciół kandydatów do święceń, nade wszystko jednak od nich samych.
- Czuję się przede wszystkim niegodny przyjęcia tego ogromnego daru, ale z wielką radością, odpowiadając na powołanie Pana Boga, bardzo chcę przyjąć święcenia i służyć przez całe życie wiernie Bogu i ludziom w Kościele - drżącym ze wzruszenia głosem powiedział przed samym wejściem do świątyni Łukasz Łaszkiewicz, pochodzący z parafii pw. św. Klemensa, w której miał miejsce obrzęd święceń.
To nie dziwi, gdy ktoś otrzymując tak wielki dar, jakim są święcenia, czuje się niegodny. Wręcz przeciwnie, to właściwa postawa. Ważne jest jednak to, że zapytany przez Księdza Biskupa rektor seminarium ks. Ryszard Tomczak publicznie zaświadczył, iż - zdaniem osób odpowiedzialnych za ich formację - tych sześciu młodych ludzi jest godnych święceń diakonatu. Przygotowywali się do nich przez wiele lat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wszczepieni w Chrystusa
Tego dnia, w 5. niedzielę wielkanocną, czytana był Ewangelia o winnym krzewie. Wyjaśniając tę biblijną alegorię, bp Paweł Socha w homilii ukazał, w jaki sposób każdy chrześcijanin, a szczególnie diakon, ma być wszczepiony w Chrystusa. Jeśli ktoś stwierdzi, iż to, czego żąda od nas Ewangelia, przekracza ludzkie siły, nie myli się. Tak! Bowiem jak dobitnie ukazał kaznodzieja, „to nie jest na siły ludzkie, ale Bosko-ludzkie”. Jesteśmy od Boga zależni i tylko Jego mocą silni. O tym muszą pamiętać nowo wyświęceni diakoni. Ksiądz Biskup ukazał drogę ich posługiwania w tym właśnie Bosko-ludzkim wymiarze. Będą oni światłem świata, jeśli będą przeniknięci światłem Chrystusa. Pomagając potrzebującym, będą rozdawać miłość Chrystusa, będą leczyć ludzi słowem Bożym, nie swoim. Dostając do ręki brewiarz, będą modlić się, by pełnić wolę Boga, nie swoją. Takie jest ich zadanie. Raz wyświęceni na diakonów, by służyć, służyć będą zawsze, choć otrzymają później wyższy stopień święceń. Jak zapewnił Ksiądz Biskup - „diakonem jest się aż do śmierci”.
Zostali diakonami
Przed przyjęciem święceń kandydaci wyrażają swoją wolę ich przyjęcia oraz składają przyrzeczenia, które określają istotne elementy ich posługi. Przyrzekli więc, iż będą posługiwać w duchu miłości i pomagać potrzebującym, że będą wiernie przechowywać i głosić Ewangelię słowem i życiem, że zachowają celibat, że będą modlić się codziennie Liturgią Godzin oraz postępować na wzór Chrystusa. Osobno zaś przyrzekli posłuszeństwo, wkładając swe złożone dłonie w dłonie Księdza Biskupa.
Po przyrzeczeniach kandydaci padli twarzą na ziemię, a lud modlił się za nich, śpiewając Litanię do Wszystkich Świętych. Wtedy nastąpił najistotniejszy moment: Biskup Paweł nałożył na każdego z nich ręce, a następnie odmówił modlitwę święceń. Od tego momentu byli już diakonami. Ich starsi o rok koledzy diakoni pomogli im ubrać się w strój diakoński. Jest nim stuła przewieszona przez lewe ramię i dalmatyka. Ponieważ rzadko się ją widuje, warto przypomnieć, że dalmatyka to szata podobna do ornatu, jednak posiadająca pełne rękawy.
By podkreślić ich misję głoszenia Słowa Bożego, dla dopełnienia obrzędu Ksiądz Biskup wręczył każdemu z nich Ewangelię i przekazał znak pokoju.
Trochę mało
Poza samymi diakonami największej chyba radości doznali ich rodzice. Im należą się też największe wyrazy szacunku i podziękowania. Poza rodzicami i innymi uczestnikami uroczystej Eucharystii, na której święcenia się dokonały, któż jednak będzie się nowymi diakonami cieszył? Niestety, obdarowana nimi będzie przede wszystkim wspólnota mieszkańców Seminarium Duchownego w Paradyżu, gdzie spędzą oni większość nadchodzącego roku. Według od wieków obowiązujących zwyczajów, ci młodzi ludzie zostali diakonami tylko po to, by wkrótce zostać kapłanami, dlatego priorytetem jest ich dalsza formacja, by za rok mogli przyjąć święcenia prezbiteratu. W ciągu najbliższego roku będą posługiwali jako diakoni w różnych miejscach w okresie wakacyjnym, a także później w niektóre dni tygodnia w wybranych parafiach naszej diecezji. To jednak nie zmienia kwestii zasadniczej. Zgodnie ze starożytną tradycją sięgającą początków chrześcijaństwa, diakonat ma swoje miejsce w Kościele nie tylko jako stopień na drodze go kapłaństwa, ale jako stała, istotna dla wspólnoty funkcja. Miejmy nadzieję, że i u nas, podobnie jak w wielu miejscach na świecie, z czasem pojawią się diakoni stali, którzy diakonami zostaną nie tylko tymczasowo. Ale zanim to nastąpi, cieszmy się tymi, których mamy...