Myślę, że tak. W dzisiejszym czasach tak wielu ludzi potrzebuje pomocy. Tacy ludzie znajdują się blisko nas, ale czasami po prostu nie potrafimy ich zauważyć. Osoby niosące im pomoc czerpią z tego niezwykłą satysfakcję i szczęście.
Największym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest człowiek będący autorytetem dla wielu ludzi na całym świecie - Jan Paweł II. Ojciec Święty okazywał wielki szacunek nie tylko ludziom wielkim, znanym, ale i tym małym i nic nieznaczącym. Rozmawiał z każdym, a przez to w jego sercu panowały radość i szczęście. W kontaktach z innymi kierował się autentyczną miłością, życzliwością i dobrocią. Spotykał się z ludźmi chorymi, ubogimi, bezrobotnymi, spychanymi na margines społeczny (np. w Ameryce Łacińskiej, Afryce czy Azji). Wszystkich kochał. Często przemawiał w ich imieniu, tak jak w okresie stanu wojennego w Polsce. Gdy na świecie panował smutek, w sercu Ojca Świętego także, lecz gdy pojawiała się iskierka nadziei, jego dusza zaczynała na nowo żyć i radować się. W czasie swoich licznych podróży apostolskich, obok oficjalnych spotkań, obok często pięknych uroczystości, były wzruszające do łez spotkania z tymi, których inni nie dostrzegali albo nie chcieli dostrzec. Ile razy Jan Paweł II krzyczał w ich imieniu, ale był to krzyk miłości - krzyk w obronie biednych. W tych momentach pokazywał wszystkim jak bardzo pomoc innym sprawia człowiekowi radość. Uczył nas tolerancji, przemierzając tysiące kilometrów, znosząc trudy podróży. Nie bał się czynić śmiałych kroków. Chyba każdy katolik zna pewne słowa, które kiedyś powiedział Pan Jezus: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie przeszkadzajcie im”. Jan Paweł II chciał, aby dzieci przychodziły do niego i tak właśnie się działo. Pragnął, by na świecie było jak najmniej sierot. Pomagał wielu dzieciom w różnych domach społecznych, lecz zawsze wiedział, że taki dom nigdy nie zastąpi domu rodzinnego. Ileż dzieci w naszych czasach pada ofiarą nienawiści, która szaleje w wielu miejscach na świecie, np. na Bałkanach, czy w Afryce. Ojciec Święty w takich chwilach apelował szczególnie do dzieci: „Postanowiłem was, drogie dzieci poprosić, abyście wzięły sobie do serca modlitwę o pokój. Wiecie dobrze, że miłość i zgoda budują pokój, a nienawiść i przemoc go rujnują. Dlatego liczę na to, że spełniając moją prośbę, że dołączy się do mojej modlitwy o pokój na ziemi”. „Na każdym kontynencie, pod jakimkolwiek szerokością geograficzną, jest jedna cecha wyróżniającą młodych, jest to ich dewiza rozpoznawcza: radość. Chciałbym bardzo, aby nie zgasła nawet na chwilę ta radość na twarzach dzieci i młodych całego świata. A wtedy ja będę radował się szczęściem razem z wami. Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że człowiek, który niesie innym pomoc, nie musi tego robić materialnie, lecz czasami wystarczy ciepłe słowo, które pozwoli dać nadzieję na coś lepszego. Wtedy jedna i druga osoba czerpie z tego niezwykłą radość i szczęście”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu