Przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych i gimnazjum z terenu gmin Wąwolnica, Poniatowa i Nałęczów rezerwują sobotnie przedpołudnia na naukę śpiewu, niezmiennie prowadzoną przez organistę Adama Łagunę. Sala w domu parafialnym ledwo mieści tych, którzy chcą poznać „Pierwszą kadrową”, jak i zabawne piosenki, umilające czas koleżeńskich i rodzinnych spotkań. Na obowiązkowych, przedkonkursowych próbach młodzi poznają ponad 200 utworów. W przygotowaniach do wielkiego finału bierze udział niemalże cała lokalna społeczność. Pierwszym organizatorem konkursu jest parafia św. Wojciecha w Wąwolnicy. Z czasem parafia zyskała wsparcie Gminy, Domu Kultury, Biblioteki Publicznej, Gimnazjum, Szkoły Podstawowej, Przedszkola Samorządowego i Fundacji św. Wojciecha oraz Wojewódzkiego Domu Kultury w Lublinie.
18 listopada br. na scenie w Gimnazjum zaprezentowało się ok. 110 wykonawców. Konkursowe zmagania rozgrywały się w trzech kategoriach: solistów (12), zespołów rodzinnych (6) i zespołów koleżeńskich (12). Każdy wykonawca zaprezentował dwa utwory, wcześniej zaakceptowane przez kierownika artystycznego. Podczas tego konkursu piękno śpiewu niezmiennie łączy się z barwnymi strojami, ciekawymi dekoracjami i niecodziennymi rekwizytami. Do historii przeszedł np. czołg. Zazwyczaj na scenie mienią się ludowe krajki, pobrzękują ułańskie szable, a żołnierskie mundury wprawiają w zachwyt nie tylko najmłodszą, męską część publiczności. W przygotowania do występów zaangażowane są całe rodziny. Jedni wspólnie tworzą dekoracje, inni gromadzą przedmioty na loterię fantową, malują obrazki na aukcję lub pieką ciasta. „Konkurs jest także okazją do pomagania innym - mówi A. Łaguna - stąd prowadzona jest sprzedaż ciast, loteria fantowa i aukcja prac plastycznych, wykonanych przez uczniów Liceum Plastycznego w Nałęczowie oraz uczniów i pedagogów naszych szkół”. Od kilku lat konkursowi towarzyszy zbiórka pieniędzy na pomoc dla Polaków w Berdiańsku na Ukrainie. W tym roku udało się zebrać 1500 zł.
„XI Konkurs przeszedł do historii - mówi kierownik artystyczny Adam Łaguna. - Z perspektywy tych kilkunastu lat nie można nie dostrzec dobra, jakie wnosi w życie naszej społeczności. Nasze dzieci i młodzież znają i śpiewają dawne i nowe polskie piosenki i pieśni. Staramy się, aby robiły to w sposób naturalny, pozbawiony manier i prawidłowy pod względem emisyjnym. Temu też służą przedkonkursowe warsztaty muzyczne”. O wysoki poziom konkursu dba komisja sędziowska, w której od kilku lat zasiadają: Mirosław Ziomek - dyrektor Filharmonii Lubelskiej im. H. Wieniawskiego i Mirosław Grusiewicz - wykładowca w Instytucie Muzyki UMCS. W gronie jurorów są także Marzena Wartacz-Zadora (pedagog z Zespołu Szkół w Nałęczowie) oraz przedstawiciel Tygodnika Katolickiego „Niedziela”. Wielką radością twórcy konkursu jest udział nie tylko najmłodszych, ale całych rodzin. „Na konkurs przychodzą i razem wspaniale się bawią najmłodsi z rodzinami: rodzicami, dziadkami i babciami oraz rodzeństwem - mówi A. Łaguna. - W czasie występów konkursowych zawsze musi się znaleźć czas na wspólne śpiewanie”.
Dzięki sprawdzonym sponsorom wąwolnicki konkurs jest jednym z niewielu, podczas których każdy uczestnik otrzymuje upominki. W tym roku w gronie darczyńców znaleźli się: Urząd Gminy Wąwolnica, Urząd Miasta i Gminy Nałęczów, Starosta Puławski Marian Żaba z żoną, Bank Spółdzielczy w Nałęczowie, PKO BP, Regionalne Towarzystwo Przyjaciół Wąwolnicy, BIO-WET Puławy, CHEMOBUD Puławy, Piotr Skowronek PRO - MIX, MATERNE ANDROSS w Łopatkach, Tomasz Juszczak - UNO FRESCO TRADEX, Radni Gminy Wąwolnica, Piekarnia Michała i Krzysztofa Zubrzyckich w Nałęczowie, Tygodnik Katolicki „Niedziela” oraz właściciele sklepów i placówek usługowych w gminie Wąwolnica. „Nie można nie wspomnieć o sponsorach, bo dzięki nim mogliśmy przygotować techniczną oprawę, a wszystkim uczestnikom wręczyć cenne nagrody - mówi A. Łaguna. - Pragnę im wszystkim serdecznie podziękować”.
Tegoroczne zmagania konkursowe zakończył udany koncert świdnickiego zespołu „Rewelersi”. Zwieńczeniem była Msza św., celebrowana następnego dnia w bazylice w Wąwolnicy przez proboszcza ks. kan. Jerzego Ważnego w intencji uczestników i organizatorów.
Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego.
Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia.
Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka.
Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
– W każdej Eucharystii Jezus oddaje swoje życie za nas. To nie jest teatr, to jest zaproszenie – powiedział abp Wacław Depo. W Wielki Piątek metropolita częstochowski przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej w bazylice Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.
W homilii hierarcha przypomniał, że „Chrystus zbawił nas nie za cenę czegoś przemijającego – złota czy srebra, ale za cenę swojej Krwi, męki i śmierci, abyśmy mieli życie wbrew prawu śmierci”.
Nie umiem / być srebrnym aniołem / ni gorejącym krzakiem / tyle Zmartwychwstań już przeszło / a serce mam byle jakie. / Tyle procesji z dzwonami / tyle już alleluja / a moja świętość dziurawa / na ćwiartce włoska się buja – pisał ksiądz poeta Jan Twardowski w wierszu pt. „Wielkanocny pacierz”. Gdy zapytałam go kiedyś, na czym według niego polega zmartwychwstanie Chrystusa, odpowiedział: „na tym, że Chrystus, który umarł, żyje!”.
Była to dla niego „prawda porażająca”. Bo przecież Pan Jezus po zmartwychwstaniu był niby ten sam, ale już zupełnie inny. Nawet Apostołowie nie mogli Go poznać. Wskrzeszona dziewczynka czy Łazarz z Ewangelii pozostali tacy sami. Po wskrzeszeniu - wrócili do normalnego życia, kiedyś potem znów poumierali. Natomiast Pan Jezus po zmartwychwstaniu był zupełnie inny – tłumaczył ks. Twardowski, dodając że właśnie dlatego w Komunii świętej przyjmujemy Zmartwychwstałego Pana Jezusa, a więc przemienionego przez śmierć i zmartwychwstanie. Ktoś, kto przechodzi przez śmierć, już jest inny – to bardzo ważna prawda wiary”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.