„Chwalcie Go bębnem i tańcem”
(Ps 150, 4)
W 2001 r. w Duszpasterstwie Akademickim „Na Miasteczku” zrodziła się inicjatywa kursu tańca. Pomysł okazał się trafiony jako nowa okazja do miłego spędzania czasu, ale także jako świetny sposób na odreagowanie studenckich stresów i rozruszanie zasiedzianych kości. Po trzech latach kurs przyjął nazwę „Wydział Tańca”. Amatorzy pląsów stworzyli zgraną grupę, w pewnym sensie funkcjonującą w DA jako jedna z diakonii. - Kiedyś byliśmy odpowiedzialni np., jak wszystkie inne diakonie, za przygotowanie rozważania jednej stacji Drogi Krzyżowej - wspomina Iwona Cieślik, jedna z instruktorek.
WT działa obecnie już poza DA jako szkoła tańca prowadzona przez Iwonę Smyk, lecz atmosfera pozostała ta sama. Studenci - i nie tylko! - uczą się tańca towarzyskiego oraz salsy, merengue, bachaty, rock’n’rolla, bluesa. Pojawiają się też tańce narodowe: polonez, polka, zorba…
W szkole nie brak atrakcji, z których największą jest Wielki Doroczny Turniej Tańca Towarzyskiego, w którym mogą zmierzyć się ze sobą wszyscy kursanci, oceniani przez jury oraz publiczność. Organizowane są również wspólne wyjazdy, w tym obozy narciarsko-taneczne, jeździecko-taneczne, a nawet żeglarsko-taneczne.
Poznawanie siebie
Reklama
- Może zdziwi to kogoś, ale w tańcu można się zakochać. Dla mnie taniec to radość, uśmiech, odprężenie po ciężkim dniu, ale przede wszystkim, taniec to spotkanie z drugim człowiekiem. To ciągłe poznawanie i odkrywanie siebie i innych, a co najważniejsze - Boga, który tak cudownie to wszystko urządził - dzieli się kursantka Iwona Machowicz.
Iwona Cieślik, niemal od początku związana z WT, daje natomiast takie świadectwo: - Taniec pozwala mi bardziej być przed Bogiem, bardziej odkrywać swą małość, a Jego wielkość i dobroć. W tym sensie taniec w moim życiu zrobił „kawał dobrej roboty”. Jest on ogromnym prezentem, jaki dał mi Bóg. Nie umiem znaleźć słów, by wyrazić swoją wdzięczność za ten przepiękny, radosny świat, w którym odnajduję sama siebie, który stał się całym moim życiem i przeogromną kopalnią wiedzy o samej sobie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ikona małżeństwa
Instruktorka w swojej wieloletniej przygodzie z tańcem dostrzegła coś bardzo głębokiego: - Para taneczna to ikona relacji kobieta-mężczyzna. On „rządzi” parą, ale wcale go nie widać, wszystko robi dla niej, by ją jak najpiękniej zaprezentować. Paradoksalnie dopiero rezygnacja partnerki z własnego „widzi mi się”, wsłuchanie się w prowadzenie partnera czyni ją piękną i zauważaną. Ruch pary, w której ona tańczy po swojemu, nie ma nic z harmonii i piękna. Tylko wtedy, gdy tancerka jest wrażliwa na każde drżenie partnera, taniec może zaistnieć i nabiera blasku. Oni razem - tworzą jedno i dają życie.
Tańcząc z Bogiem
Co więcej, taniec jest też ikoną relacji ja - Bóg. On ustala zasady, przykazania, ukazuje swoje pragnienia, ale nie po to, aby odebrać mi wolność i uczynić marionetką, lecz - paradoksalnie - po to, bym była wolna i szczęśliwa. Dopiero nasłuchiwanie tego, co mówi Bóg przez swoje Słowo, przez każdą sytuację, odkrywanie Go w każdym spotkanym człowieku, przyjmowanie z pokorą tego, co dzieje się wokół mnie, zapominanie o sobie i bycie DLA, może sprawić, że moje życie będzie piękne, radosne i wartościowe. Inaczej będę się szarpać i nic swym życiem nie wytańczę…
Jak widać, pozornie zwykła rozrywka może stać się pomocą we wzrastaniu w wierze i w doskonaleniu relacji z drugim człowiekiem, ale także z Tym, który codziennie każdego z nas zaprasza do tańca… Obyśmy wsłuchując się w Niego, mogli powtórzyć za psalmistą: „Biadania moje zmieniłeś mi w taniec; / wór mi rozwiązałeś, opasałeś mnie radością, / by moje serce, nie milknąc, psalm Tobie śpiewało” (Ps 30, 12-13).
Kontakt z Wydziałem Tańca:
tel. 601-505-328
gg: 6755814