Reklama

Potrzeba nam tylko… przytulenia

Niedziela małopolska 13/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Hyla: - Jak czuje się Pani jako laureatka medalu św. Brata Alberta?

Lidia Jazgar: - Jestem wzruszona. Ale przede wszystkim bardzo zaskoczona. Jestem obdarowywana miłością przez ludzi, których spotykam na swojej drodze, i jeszcze otrzymuję za to nagrodę... Na szczęście jest prawdą, którą uświadamiam sobie często, a tym razem dosłownie, żeby umieć przyjąć takie wyróżnienie: Cóż mam, czego bym nie otrzymała...

- Czy prowadzenie koncertów dla osób niepełnosprawnych różni się od prowadzenia np. „Galicyjskich Wieczorów z Piosenką”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Nie dzielę mojej publiczności na mniej czy bardziej sprawną. Jeśli chodzi o potrzeby ducha, wszyscy jesteśmy tacy sami. Ciągle powtarzam, że tak naprawdę potrzeba nam tylko... przytulenia. Takiego „bezwarunkowego”. Często - dosłownego. Dlatego „każę” na koncertach wszystkim się przytulać!
Moi Przyjaciele z Fundacji Osób Niepełnosprawnych, z którymi współpracuję, to bardzo wdzięczna, wyjątkowo wrażliwa publiczność. Osobliwe, że ludzie, którzy mają różnego rodzaju ograniczenia fizyczne, właśnie najbardziej spontanicznie reagują. Nie ma, że nie wypada. Odpowiadają, śpiewają, najgłośniej biją brawo, tańczą!
Przygotowywanie i prowadzenie takich spotkań to wielka przyjemność. Rodzinny dialog, od samego powitania! Choćbym nie wiem jak nie do poznania się przebrała, często słyszę: „O, pani Lidia, pani Lidia...”.
To także duża odpowiedzialność. Oni są bardzo czujni. Pewnego razu, szukając pomysłu na kolejny koncert mikołajowy, wychodząc na scenę, przedstawiłam się jako żona Świętego Mikołaja. Miałam stosowną, piękną czerwoną suknię... Nic z tego. Od razu podniósł się krzyk, że przecież Mikołaj nie ma żony! Uznano mnie za siostrę Mikołaja i dalej, w oczekiwaniu na szanownego Brata, świetnie się wspólnie bawiliśmy!

- Jak to się stało, że zaczęła Pani współpracować z Fundacją Brata Alberta?

- To oni mnie znaleźli! I jestem im za to BARDZO wdzięczna! Dawno, dawno temu, po którymś Galicyjskim Wieczorze, podeszła do mnie grupka ludzi. Usłyszałam: „Ale faaajnie. My też byśmy tak chcieli u nas w Fundacji...”. Odpowiedziałam: „Ale faaajnie! Ja też chcę u was w Fundacji!”. I tak się to zaczęło. I trwa. Chyba już 10 lat. Nie chodzi tylko o koncerty. Każde moje święta zaczynają się od wizyty w Radwanowicach. To niezwykłe miejsce...

- Czy kiedy patrzy Pani na niepełnosprawne dzieci, pojawia się pytanie, dlaczego dotknęła je choroba?

- Staram się nie pytać „dlaczego?”. Także w osobistych doświadczeniach. Cierpienie to wielka tajemnica. Ufam, że kiedyś będzie nam dane ją pojąć. Jak wiele innych, na razie nie do pojęcia. Ufam...

- Skąd czerpie Pani siłę i entuzjazm do pomocy innym?

Reklama

- Każde wydarzenie jest zupełnie inne, ale zawsze dla mnie tak samo ważne. Wkładam w nie dużo serca, bo robię to, co kocham, i kocham to, co robię. Kocham też ludzi, których spotykam. Za każdym razem - zupełnie nowe wyzwanie...
Nie zawsze wystarcza entuzjazmu. Często brakuje sił. Wszak jestem tylko człowiekiem. Kiedy jest ciężko, staram się pamiętać, że nie jestem sama. Jest Ktoś, Kto nade mną czuwa i chce dla mnie jak najlepiej. JEGO proszę o pomoc i JEGO się trzymam...

- Czy przy takiej pracy znajduje Pani czas dla własnej rodziny?

- Obecność fizyczna nie zawsze jest wykładnikiem bliskości, ale oczywiście jest bardzo ważna. Kiedy praca jest pasją, bardzo trudno dzielić czas... Na szczęście nie muszę. Moja rodzina żyje w tym samym świecie. Ta sama „branża”. Nawet moja córka jest uczennicą szkoły muzycznej. Spotykamy się więc na koncertach... Ale w domu spędzamy też naprawdę dużo czasu. Po pierwsze, celebrujemy niedziele i święta, w najbardziej tradycyjnym wydaniu, z rodzinnymi obiadami. Wyjątki w tym temacie tylko potwierdzają regułę. Po drugie, wbrew pozorom, moja praca to także mnóstwo telefonów i dużo papierkowej roboty w „domowym biurze”.

- Podobno Pani głos ma właściwości „terapeutyczne”. Śpiewa Pani także, że: „Są słowa, które leczą każdą ranę”…

Reklama

- Podobno. Nie mnie oceniać. Proszę zapytać tych, którzy słuchają naszych piosenek. Kiedyś np. dostałam maila, którego fragment brzmiał mniej więcej tak: „Od kilku lat prowadzę w Himalajach warsztaty rozwoju osobowości. Medytacje odbywają się przy dźwiękach muzyki zespołu Galicja (to właśnie mój zespół)...”. Wkrótce podarowano mi teledysk, który został zrealizowany do naszej piosenki „Słowa”. To kompilacja bardzo osobistych zdjęć, właśnie z Himalajów. Niezwykłe...
Zapraszam do słuchania naszych płyt i, oczywiście, na koncerty. Co było i co będzie, można sprawdzić na: www.lidiajazgar.pl

- Anna Dymna stwierdziła, że Medal św. Brata Alberta to magiczny medal, który zmienia życie, daje siłę i odwagę do dalszego działania na rzecz niepełnosprawnych. Jakie są Pani plany na najbliższą przyszłość?

- Jeśli Ania tak powiedziała, wierzę, że i mnie sił przybędzie! Niewiele w swoim życiu planuję. Z wdzięcznością przyjmuję wszystko, co jest mi dane...

Misterium Męki Pańskiej w Makowie Podhalańskim „Pójdź za mną” Dzięki pomysłowej inwencji i organizacyjnym poczynaniom ks. Sławomira Kowalskiego przy parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Makowie Podhalańskim przygotowano i wystawiono Misterium Męki Pańskiej pt. „Pójdź za mną”. Udało się Księdzu „skompletować” spośród parafian 70-osobowy zespół amatorski, który pod kierownictwem reżysera P. Piechy (aktora Teatru Ludowego w Nowej Hucie) przygotowywał to odważne i niełatwe przedsięwzięcie o charakterze religijnym i kulturalnym. Scenariusz dramatu, oparty na tekstach Ewangelii, napisał S. Martens - nauczyciel Gimnazjum w Nowym Targu. Oprawę muzyczną i pieśni przygotował W. Ryszawy - organista w makowskim kościele parafialnym. Scenografią zajmowali się K. Włoch, E. Bukowiec, Z. Kowalski, B. Pacyga, A. Stanaszek i A. Szafran. Dzięki pomocy finansowej Urzędu Miasta i burmistrza S. Pawlika oraz wsparciu ks. prob. A. Dużyka i Miejskiego Centrum Kultury na niewielkiej scenie udało się stworzyć namiastkę Jerozolimy sprzed 2 tys. lat oraz wyposażyć aktorów w odpowiednie szaty i rekwizyty. Na premierę przedstawienia przybyło ok. 250 osób. Zarówno premiera, jaki i następne przedstawienia, były wzruszającym widowiskiem, które dostarczyło widzom wielu głębokich przeżyć. Począwszy od pierwszej sceny - spotkania Pana Jezusa z Janem Chrzcicielem i chrztu w Jordanie, aż do finalnej odsłony - Zmartwychwstania, odczuwało się narastającą dramaturgię religijnych zdarzeń, które starano się odtworzyć z zapisu Ewangelii. W spektakl doskonale wkomponowano pieśni, wykonywane przez chór i scholę. Trudno być krytykiem tego religijnego dramatu, gdyż jego wymowa miała poruszyć nasze sumienia i skierować zagubioną świadomość religijną ku Chrystusowi Miłosiernemu, dającemu największy wyraz miłości do człowieka przez znoszone obelgi, upokorzenia, cierpienia i męczeńską śmierć na krzyżu. Ten cel przedstawienie w pełni zrealizowało. Okazuje się, że w małym, prowincjonalnym miasteczku nie brak uzdolnionych odtwórców ewangelicznych postaci, choć rolę główną Jezusa Chrystusa zagrał - znakomicie! - „pożyczony” nowotarżanin Wojciech Polak. Wydaje się, że bardzo trafny był dobór do roli Matki Jezusa Agnieszki Stanaszek. Wiele dobrych słów można by napisać o makowskim Misterium i jego wykonawcach, ale nigdy nie odda się słowem tego nastroju i przeżycia, których można doznać podczas oglądania dramatu. Przedstawienie zakończyła piękna pieśń „Pójdź za mną”. Gorące owacje od widowni dla wykonawców, reżysera, ks. Kowalskiego i wszystkich współtwórców tego artystycznego i religijnego przedsięwzięcia są wymownym dowodem, jak było ono potrzebne i cenne przedsięwzięcie obejrzało je zresztą ponad 2 tys. osób. Fryderyk Warta
2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA/ Media: znaleziono czarną skrzynkę samolotu, który zderzył się ze śmigłowcem w Waszyngtonie

2025-01-30 11:53

[ TEMATY ]

wypadek

rzeka

samolot

Waszyngton

PAP/EPA/SHAWN THEW

Nurkowie odnaleźli jedną z czarnych skrzynek samolotu pasażerskiego, który w środę czasu lokalnego zderzył się z wojskowym śmigłowcem w pobliżu lotniska w Waszyngtonie i wpadł do Potomaku – podała stacja CBS News.

Samolot American Airlines zderzył się w powietrzu z helikopterem Black Hawk w Waszyngtonie, a oba rozbiły się w rzece Potomak Samolot, który leciał z Wichita w stanie Kansas, przewoził 60 pasażerów i czterech członków załogi. W helikopterze znajdowało się trzech żołnierzy Jak dotąd odnaleziono dziewiętnaście ciał – podaje źródło w organach ścigania Amerykańskie Stowarzyszenie Łyżwiarstwa Figurowego potwierdza, że ​​na pokładzie samolotu znajdowało się „kilku członków społeczności łyżwiarskiej” Do wypadku doszło w pobliżu lotniska im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie około godziny 21:00 czasu lokalnego Samolot pasażerski rozpadł się na wiele części. Jego szczątki leżą na głębokości około 1,5 metra w rzece, do której spadły obie maszyny. Według ratowników na których powołuje się stacja, śmigłowiec dryfuje przewrócony, ale nie ma poważnych uszkodzeń.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławiona Bolesława Lament

Niedziela podlaska 1/2017, str. 7

[ TEMATY ]

bł. Bolesława Lament

Al. Bartosz Ojdana

Bł. Bolesława Lament – obraz z zasobów Muzeum Diecezjalnego w Drohiczynie

Bł. Bolesława Lament – obraz z zasobów Muzeum Diecezjalnego w Drohiczynie

W pamiętnym dla diecezji drohiczyńskiej dniu – 5 czerwca 1991 r. została beatyfikowana Bolesława Lament. W liturgii czcimy ją w rocznicę śmierci 29 stycznia

Nie tylko czas oraz miejsce beatyfikacji bł. Bolesławy Lament (właśnie wtedy św. Jan Paweł II utworzył naszą diecezję) i nie tylko fakt, że pracują wśród nas jej córki duchowe ze Zgromadzenia Misjonarek Świętej Rodziny, wiążą tę świetlaną postać z Kościołem drohiczyńskim – za życia i po śmierci, gdy jej ciało złożono już w trumnie, przemierzała także nadbużańską ziemię.
CZYTAJ DALEJ

Warszawa: otwarcie wystawy „Św. Jan Paweł II i Robert Schuman. Patroni zjednoczonej Europy”

2025-01-30 16:18

[ TEMATY ]

patron

Europa

św. Jan Paweł II

Robert Schuman

Sługa Boży Robert Schuman (1886 – 1963)

Sługa Boży Robert Schuman (1886 – 1963)

- Tylko ludzie o prawych sumieniach mogą doprowadzić do stworzenia prawdziwej wspólnoty państw. O tym przekonani byli zarówno św. Jan Paweł II jak i Robert Schuman - mówił abp Adrian Galbas w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie podczas otwarcia wystawy pt. „Św. Jan Paweł Ii i Robert Schuman. Patroni zjednoczonej Europy”. Wystawa prezentowana jest w muzeum w związku w objęciem przez Rzeczpospolitą Polską przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej.

W uroczystym otwarciu ekspozycji w Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego wzięli udział liczni goście. Oprócz metropolity warszawskiego abp. Adriana Galbasa obecni byli: minister Bożena Żelazowska, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Adam Struzik, marszałek Województwa Mazowieckiego, ambasadorowie kilku państw europejskich, posłowie, senatorowie, eurodeputowani, dyrektorzy instytucji kultury, profesorowie i samorządowcy.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję