Ks. Robert Gołębiowski: - Księże Dyrektorze, jak wyglądały Księdza pierwsze chwile po dotarciu tragicznej wiadomości z Francji?
Reklama
Ks. Maciej Szmuc: - Wiadomość o wypadku dotarła do mnie w niedzielę około południa, gdy zadzwonił do mnie mój brat, przekazując informację od naszego przyjaciela ze Świnoujścia o tym, co stało się w Vizille. Niepokoił się, czy to nie jest ta pielgrzymka, w której brała udział jego mama i młodszy brat. Niestety, za chwilę otrzymaliśmy internetem potwierdzenie, że wypadek dotknął pielgrzymów ze Szczecina, Stargardu, Świnoujścia i Mieszkowic. Jednoznacznym okazało się to, że trzeba od razu rozpocząć działania pomocowe. Skontaktowałem się z ks. Sławomirem Zygą - wicedyrektorem Kurii Biskupiej, aby stworzyć szerokie grono osób, które zaangażują się we wszelkie poczynania. Patrząc na miejscowości pochodzenia pielgrzymów, pomyślałem, o ks. Ryszardzie Kamińskim, pracującym aktualnie w parafii św. Mikołaja w Szczecinie, który niegdyś był proboszczem w Mieszkowicach i często jeździł z pielgrzymkami właśnie do La Salette. Zadzwoniłem do ks. Przemysława Redesa, myśląc, że to ks. Ryszard jest organizatorem wyjazdu. Niestety, telefon milczał... Teraz już wiemy, ze wówczas ks. Przemek odchodził do Pana... Postanowiłem pojechać do parafii przy ul. Golisza. Ks. Ryszard Kamiński odprawiał właśnie Mszę św. Po wejściu do zakrystii zobaczyłem 3 osoby, które płakały. Sprawiło to, że z bólem serca upewniłem się, iż cała tragedia dotyczy tej parafii i tej pielgrzymki. Nie było jednak żadnych konkretnych informacji, co do osób, które w niej uczestniczyły. Po skończonej Mszy św. postanowiliśmy z ks. Ryszardem, iż sprawdzimy w komputerze ks. Przemysława listę pielgrzymów. Odnaleźliśmy ją na pulpicie ekranu. Był to ważny dokument, gdyż natychmiast rozesłaliśmy go do MSZ, sztabów kryzysowych w poszczególnych miastach, do parafii i mediów. Jednocześnie do siedziby Caritas zaczęli docierać nasi pracownicy, gdyż to tutaj uruchomiliśmy dyżur telefoniczny, informując o tym, kto jechał w pielgrzymce. Taka sama grupa rozpoczęła działalność w Stargardzie, gdzie wspólnie z naszymi przedstawicielami rozpoczęły akcję pomocy panie z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zaprosiliśmy także do biura w Szczecinie osobę znającą język francuski, aby skontaktować się ze szpitalem w Grenoble i na bieżąco otrzymywać informacje o poszkodowanych. Po jakimś czasie otrzymujemy faksy z nazwiskami pierwszych osób, które trafiły do szpitala. Miało to szczególne znaczenie dla rodzin, które zasięgały u nas informacji. Muszę przyznać, że strona francuska wywiązała się z tego zadania perfekcyjnie i co istotne, z wielkim taktem podawała informacje, a w stosunku do osób nieżyjących dopiero wówczas, kiedy miała do końca sprawdzone wszystkie dane. Cały czas przyświecała nam nadzieja, że któraś z zaginionych osób odnajdzie się w innym szpitalu.
- O wypadku dowiaduje się w tym czasie cała Polska, która od tej chwili poprzez media na bieżąco jest informowana o tym, co dokonuje się w Grenoble i w Szczecinie. Powstają sztaby kryzysowe i zapada decyzja o wylocie na miejsce tragedii.
- Tak, wojewoda zachodniopomorski powołuje szeroki sztab kryzysowy, odbywa spotkanie z przedstawicielami wszystkich służb mogących wspomóc toczącą się akcję. Jednym z uzgodnień było postanowienie, że w poniedziałek rano z Goleniowa do Grenoble samolotem rządowym polecą przedstawiciele rodzin pielgrzymów. Była to duża praca logistyczna, aby wszyscy mogli rano przybyć na lotnisku. W tym czasie w porozumieniu z bp. Marianem Błażejem Kruszyłowiczem decydujemy, że także i ja udam się tam, aby móc wspomagać wszystkie poczynania. Razem ze mną mieli polecieć księża ze Stargardu oraz brat ks. Zenona Łuczaka - ks. Tadeusz. O godz. 5 rano docieramy na lotnisko i w samolocie spotykamy się z osobami, które przyleciały z Warszawy, a szczególnie z pracownikami Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z lekarzami, psychologami, tłumaczami i terapeutami. W czasie lotu dzielimy się na 3 grupy tak, aby szybko obsłużyć rannych przebywających w 3 grenoblskich szpitalach. W każdej grupie byli: ksiądz, lekarze i przedstawiciele władz. Z ogromnym przejęciem w sercu i z wolą ofiarnej pomocy lądujemy we Francji...
O dalszych działaniach podjętych w Grenoble przeczytamy za tydzień.
Pomóż w rozwoju naszego portalu