Pielgrzymując po Turcji, wielokrotnie napotykamy na miejsca pamiętające obecność św. Pawła wspominane na kartach Pisma Świętego. Należą do nich Kolosy i Laodycea leżące niedaleko słynnych Bawełnianych Wzgórz w Pammukale. Tam kiedyś rozrastało się wspaniałe miasto Hierapolis, gdzie według tradycji miał zginąć męczeńską śmiercią św. Filip Apostoł. Dzisiaj w tym miejscu na potężnym wzniesieniu, skąd rozpościera się wspaniały widok na okolicę, znajdują się ruiny starożytnej bazyliki wybudowanej ku czci Świętego Męczennika.
Laodycea to jedno z tych miejsc, które jest omijanie przez tradycyjne pielgrzymki i wyjazdy turystyczne, a przecież tak ważne dla chrześcijan pierwszych wieków. Św. Jan, pisząc Apokalipsę na wyspie Patmos, wymienia Laodyceę wśród siedmiu Kościołów w Azji. Dzisiaj to miejsce pokrywają ruiny murów rozbieranych w ciągu wieków. Jedynie fragmenty starych akweduktów, które doprowadzały wodę do domów bogatych Laodycejczyków, świadczą o świetności tego miasta w starożytności. Fundamenty budowli sprzed wieków mówią, że istniało tutaj wspaniałe miasto posiadające dwa duże teatry, stadion, gimnazjon, zespół łaźni i wiele świątyń dedykowanych bogom greckim i rzymskim. Wszystko to uległo zniszczeniu podczas tragicznego trzęsienia ziemi w 60 r. Bogactwo tego miejsca wpływało również na chrześcijan tam mieszkających. Biskup Laodycei stał się pewnie adresatem spisanych na Patmos wizji św. Jana: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3, 15).
O nijakości Laodycejczyków mówią też pewne realia czasu i miejsca, do których pewnie nawiązał św. Jan. Pobliskie miasto Hierapolis słynęło z gorących źródeł, natomiast w Kolosach wypływały zimne źródła, zaś w Laodycei - letnie. Mieszkańcy dobrze więc rozumieli aluzję św. Jana. Trzęsienie ziemi w 494 r. oznaczało ostateczny upadek miasta. Od tego momentu przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.
Dzisiejsze Kolosy to wzniesienie, z którego roztacza się wspaniały widok na okolicę. W oddali widać pasma gór, na które patrzyli mieszkańcy miasta w czasach świetności. Trudno doszukać się choćby krótkiego odcinka miejskich budowli, a przecież w starożytności miasto musiało być potężne. Właśnie Kolosanom mówił Paweł o równości ludzi wobec Boga. „Już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus” (Kol 3, 11). Kolosy należą do tych miejsc, którymi jeszcze nie zdążyli się zająć archeologowie.
Kończąc pielgrzymkę do Turcji szlakiem Apostołów, nawiedzamy Perge, które znajduje się niedaleko portowego miasta Antalyi. Do tego portu latem 47 r. przypłynął z Cypru św. Paweł. Nie zatrzymał się tu na długo, lecz udał się z Barnabą do Perge, stąd szlak misyjny prowadził do Pizydii. Apostołowie powrócili jednak do Perge i zatrzymali się na dłużej. Zauroczeni pewnie jego pięknem. Jeszcze dzisiaj to, co pozostało świadczy o dawnej potędze. Perge słynęło ze wspaniałych rozwiązań doprowadzających wodę do miasta, dzięki czemu ozdabiano place i ulice. Dzisiaj na terenie starożytnego miasta znajdują się pozostałości budowli oraz ogromna liczba kolumn i posągów.
W czasach bizantyjskich stanęły w mieście dwie potężne bazyliki chrześcijańskie, dziś częściowo odkopane. W pozostałościach jednej z nich mieliśmy okazję sprawować Mszę św. Niesamowite było to przeżycie, patrząc na zachodzące słońce, stojąc w prezbiterium starego bizantyjskiego kościoła, gdzie od wieków rosną tylko chwasty... Pewnie już dawno nikt w tym miejscu nie sprawował liturgii, tym bardziej cieszyliśmy się, że mogliśmy niejako kontynuować dawną modlitwę naszych przodków w wierze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu