Wizjoner i kaznodzieja, przenikliwy adwersarz, subtelny ironista, całym swym naukowym i publicystycznym dorobkiem zwraca się do nas dobitnie i wyraziście, niczym współczesny ks. Skarga: wysychają nasze serca, brak im życiodajnej wody-wiary, obudźcie się, poczujcie na nowo smak Boga. Zdumiewające, jak u niego metafora pokrywa się z rzeczywistym problemem dzisiejszego i jutrzejszego świata, brak nam wody-wiary, przecież bez niej nie ma życia. Ks. Waldemar Kulbat chce ludziom pomóc, aby potrafili na nowo odczuwać smak Boga, aby nie usychali za Nim z pragnienia, co nie zawsze sobie uświadamiają.
Przy czym przez pragnienie serca on, intelektualista, rozumie emocjonalny zwrot człowieka ku Bogu, aby odczuwał Jego obecność wśród nas. Posługuje się argumentami opartymi na dowodach. Posługuje się szyfrem, powszechnie zrozumiałym i akceptowanym, mówi o sercu jako siedlisku duszy, a myśli o psychice człowieka, jego mentalnym i emocjonalnym przygotowaniu na przyjęcie Boga. Od 40 lat nie zbacza z tego raz obranego kursu. Chwała mu za to.
Z tego, co wiem, kosztowało to naszego Jubilata drogo: nękanie przez bezpiekę, konieczność walki z uknutą szatańską intrygą, która miała go zniszczyć, choroby, ból po utracie najbliższych. Przy czym, mimo wyrazistości poglądów, niestrudzonego ich krzewienia i umiejętności ich obrony, pozostaje w gruncie rzeczy człowiekiem nieśmiałym, niewymagającym i niedbającym o dobra doczesne, poza jedną słabością - miłością do książek. Jego pasja bibliofilska pozwoliła szukającym światła wiedzy znaleźć w swoich zasobach to, co szukają. Co więcej, potrafi wskazać szukającym na właściwe źródło i sposób interpretacji.
Jak Don Kichot wierzy ludziom, dopóki się do nich nie zrazi, nawet wówczas jest skłonny te uchybienia wybaczać, o ile ktoś wyrazi skruchę. Jest konkretny, jego teksty i żywa mowa znamionują wewnętrzną dyscyplinę, bez nadmiernego dydaktyzmu. Chce naprowadzić słuchaczy, adwersarza, czytelników na właściwy trop, aby dalej podążali ku zagubionemu przez nich Bogu-sami. Zdaje się swym dorobkiem krzyczeć: pijcie ze źródła wody żywej wiary, miejcie ufność i nadzieję w Panu, nie trwóżcie się i nie dawajcie posłuchu wrogom Boga i Kościoła. Prawda zawsze obroni się sama. Zgłębiajcie problemy i prawdziwą naturę współczesnego świata, nie upadajcie na duchu, mimo ogromu zła. Pomaga nam odczytywać znaki czasu, wyprowadzać z nich wnioski i gotować się do obrony chrześcijańskiej duchowości przeciw doktrynie zła, śmierci i relatywizmu. Czyni to dyskretnie.
Ma wielu przeciwników, ale przez lata bezkompromisowej dysputy z rzecznikami zepsucia i pseudo-postępu wyrobił sobie swój niepowtarzalny sposób dowodzenia swoich racji, oparty na demaskowaniu ludzkiej naiwności, nieraz głupoty, owczym pędzie, manipulacji. Nigdy nie obraża, cierpliwie tłumaczy językiem prostym i powszechnie zrozumiałym, jak to ocenili słuchacze Radia Maryja w licznych audycjach z jego udziałem. Nie waha się jednak używać słów potępienia, tam gdzie dostrzega cynizm, hipokryzję i obłudę. Odwołuje się do podstawowych chrześcijańskich wartości i cnót. Najbardziej jednak stara się przywrócić wrażliwość na Boga, chce dobra dla każdego, także dla nieprzejednanych wrogów. Wie, że prawda sama się obroni, im bardziej nienawidzą dzisiaj, tym bardziej będą wierzyć jutro - tak mówi do nas całym swoim dorobkiem. „Aby nasze serce nie skamieniało. Ale jego odnowienie też jest darem Chrystusa.”
Co to znaczy dla ks. Kulbata odnowić swoje serce?
W każdym człowieku można uruchomić pokłady duchowości, pokłady wiary. Trzeba tylko dla każdego znaleźć odpowiednie dojście, jego indywidualną drogę poznania i zrozumienia pragnień Boga względem człowieka. W swych przesłaniach wierzy głęboko i wielokrotnie się to sprawdziło, że człowiek ma naturalną tęsknotę do Boga, nieraz zakrytą, obleczoną strachem i lękiem przed karą, co wywołuje agresję i negację Boga.
Ks. Kulbat stara się to przełamywać i - jak mi kiedyś powiedział za słowami św. Faustyny - Przepaść Bożego miłosierdzia jest większa niż przepaść naszych grzechów. Ten dar powrotu do Kościoła naszych przodków i dziękczynienia Bogu za Jego miłosierdzie można w człowieku rozbudzić. Nasz Jubilat mimo chłodnego chrześcijańskiego racjonalizmu jawi się rzecznikiem tezy, że nie ma ludzi z gruntu złych, są ludzie źle ukształtowani, błądzący, wątpiący, nieznający Kościoła i jego prawdziwych intencji. Dający posłuch krzywdzącym i nieprawdziwym opiniom o wierze, o Bogu, o Kościele. Znam co najmniej kilku uprzednio zagorzałych ateistów i agnostyków, którzy pod wpływem lektury publicystyki ks. Kulbata i słowa mówionego (jest znakomitym kaznodzieją) inaczej spojrzeli na swoje życie i odnaleźli w Bogu jego sens i źródło.
Piszący te słowa może nie był agnostykiem, ale na pewno przechodził gdzieś mimo, bez pogłębionej refleksji, odczuwający boleśnie, mimo pięknego zawodu, poczucie ograniczonego sensu swojego życia. Odkąd przyjaźnię się z ks. Kulbatem, nauczyłem się oddzielać ziarno od plew: niewiary, relatywizmu, przyzwolenia na zło, abstrakcyjnej, bo zgubnej wszelkiej wolności od i do. Mentalna przebudowa, wyjście z zagubienia, ostrość spojrzenia na dobro i zło, chłodny racjonalizm, nieodrzucający idealizmu człowieka wierzącego, używającego rozumu dla utwierdzenia się w wierze, bo z tego wynika dobro dla i innych ludzi i świat staje się lepszy. Te, rzekłbym banalne prawdy o naturze człowieka, jego marzeniach i ukrytych tęsknotach, ta fascynująca podróż w głąb siebie nie byłyby możliwe, bez jego pracy ze mną i nie mogłem z tej okazji nie wypowiedzieć tych słów, które tylko z pozoru są egzaltowane i odświętne. On czyni to jakby mimochodem ze wszystkimi, którzy chcą na chwilę zatrzymać się i zainteresować tym, co ma do powiedzenia o wszechświecie, o Ziemi, o nas samych i naszym usytuowaniu względem Boga. Czy mu się to udaje? Oceńcie sami, zróbcie krok w tym kierunku, a za tak niewielką cenę (wysiłku serca i umysłu), otrzymacie tak wiele. Tego wam wszystkim życzę, antycypując życzenia Jubilata dla nas wszystkich, jako dar wdzięczności za pamięć o nim, o jego dokonaniach i tym wszystkim, co z miłości do ludzi i Kościoła chciał nam uczynić.
Ad multos annos - kochany nasz duchowy Przewodniku, chcemy jak dotychczas cieszyć się z nowych twoich twórczych dokonań. Osobiście przepadam za twoimi krótkimi komentarzami na bieżące tematy w formie felietonowych perełek na tytułowej stronie łódzkiej „Niedzieli”. Nie ukrywam zdumienia i dzisiaj pragnę to wyrazić, jak wiele treści można przekazać w tak lapidarnej formie. Prosimy więcej i nie ustawaj w tak olbrzymiej pracy organicznej, jaką sobie, dla naszego dobra, wyznaczyłeś. Niech Dobry Bóg da Ci zdrowie i siły do końca twoich dni pielgrzymki na tej ziemi. Bądź wydajny i twórczy, a myśl twoja i rozpoznanie znaków dzisiejszego świata niech będą dla nas busolą, na której wyznaczasz nam niestrudzenie i niezmordowanie kurs ku Bogu na burzliwych odmętach, rafach i mieliznach współczesnego świata.
Ks. dr Waldemar Kulbat
Odkąd przyjaźnię się z ks. Kulbatem, niezauważenie stałem się innym człowiekiem. Mimo nadmiaru obowiązków wynikających z pracy twórczej, znajduje czas, aby podsunąć, jakby od niechcenia, „coś do przejrzenia”. Trafia w dziesiątkę, dał mi busolę, nauczył mnie trzymać kurs ku światłu, ku wierze i czerpania z obfitości tej skarbnicy. Jestem za to głęboko wdzięczny Jubilatowi. Nigdy już nie będę taki sam jak kiedyś, bez wyrazu, bez ostrości spojrzenia na sferę wiary. Ciągłe pogłębianie tej sfery jawi mi się obowiązkiem, aby umieć w każdej chwili w racjonalny sposób dać odpór pseudonaukowemu bełkotowi postmodernizmu. On to we mnie zaszczepił.
Pomóż w rozwoju naszego portalu