W warsztatach uczestniczy ok. 40 osób - oprócz dzieci niepełnosprawnych przychodzą również osoby zdrowe, a wśród nich dzieci z rodzin uboższych lub zagrożonych patologią.
- Czas wakacji jest dla rodziców dzieci niepełnosprawnych bardzo trudnym okresem - mówi Piotr Jankowiak. - Najczęściej żeby być przy dziecku, taki rodzic bierze wolne czy urlop wiele razy w ciągu roku i nie starcza tego już na wakacje. I nie wiadomo, co zrobić z dzieckiem w takiej sytuacji. Dlatego od wielu lat nasze „Civitas Christiana” organizuje te półkolonie.
Różnorodność propozycji
Reklama
W czasie zajęć dzieci przede wszystkim rzeźbą, rysują, malują i wyklejają. Ale czekają na nie również inne atrakcje - jazda konna i przejażdżki bryczką, basen, zwiedzanie galerii i kościołów oraz wycieczki, a także mnóstwo gier i zabaw. - Staramy się, by ten czas organizowany był w duchu „Civitas Christiana”, który mówi m.in. o godności człowieka, o dziedzictwie kultury - tłumaczy P. Jankowiak.
Dzieci same wybierają, czy chcą rzeźbić, czy wolą coś rysować. Do rzeźbienia palą się głównie chłopcy. W pierwszym tygodniu warsztatów prace wykonywane były na lipowej desce, w następnym uczestnicy rzeźbili w korze. - Wszystkie prace zostają tutaj, bo później zrobimy z nich wystawę - mówi P. Jankowiak.
Uczestnictwo w półkoloniach jest bezpłatne. Organizatorzy pozyskują fundusze, pisząc projekty. - Oprócz tego bardzo nam pomogło stowarzyszenie „Radość życia”. Dołączają się do tego życzliwi ludzie, np. rzeźbiarze. Bo potrzebna jest nie tylko pomoc finansowa, ale również w opiece nad dziećmi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nawiązanie kontaktu
Zajęcia oprócz Piotra Jankowiaka prowadzą również dwie instruktorki, a pomagają im wolontariusze. Wśród nich jest Damian Andrzejczak, student pedagogiki i resocjalizacji z Wyższej Łużyckiej Szkoły Humanistycznej. - Moja praca tu polega przede wszystkim na pilnowaniu dzieci, żeby np. nie pokaleczyły siebie lub innych, bo jednak pracują z ostrymi narzędziami. Udało mi się z nimi dogadać, więc nie jest to aż takie trudne. Poza tym praca z dziećmi to moja pasja - wyjaśnia Damian.
Jak podkreśla P. Jankowiak, przed prowadzącymi zajęcia stoi trudne zadanie: - Trzeba sprawić, żeby między dzieckiem zdrowym a niepełnosprawnym nawiązało się porozumienie - tłumaczy. - Nie jest to łatwe, bo nietrudno zauważyć, że dziecko mniej udolne jest zwykle przez swoich pełnosprawnych rówieśników odpychane. Ale nauczyciele zauważają, że dzieci uczestniczące w naszych sezonowych warsztatach zupełnie zmieniają swoje nastawienie.
Takie postępy wymagają czasu. - Z początku rzeczywiście widać ten dystans i podział. Ale to się bardzo szybko zmienia. Dzieci zdrowe przestają się bać, nawiązują kontakt z niepełnosprawnymi kolegami, zaczynają im pomagać - mówi P. Jankowiak.
Rozwijać zdolności
Piotr Jankowiak jest dumny z postępów swoich podopiecznych - niektóre prace zdobywają nawet nagrody na konkursach. - Muszę przyznać, że dzieci, które tu przychodzą, są bardzo zdyscyplinowane, słuchają, bo przecież najpierw muszę im wytłumaczyć, na czym rzeźbienie polega. Radzą sobie świetnie, a pracują profesjonalnymi narzędziami, dłutami i młotkami, których ja używam.
Rzeźbiarz nie boi się powierzyć niepełnosprawnym dzieciom narzędzi, choć zdaje sobie sprawę, że w wielu osobach budzi to zdziwienie. - Ludzie pytają, jak mogę coś takiego robić, ale potem są zdumieni, kiedy widzą, jak te dzieci pracują. One potrzebują tylko pewnego nadzoru i wskazówek, żeby mogły rozwijać swoje zdolności i wyobraźnię.