Niedawno spotkaliśmy się w przypadkowym gronie osób, z którymi wymienialiśmy uwagi o współczesnym świecie i jego problemach. W trakcie rozmowy moją uwagę zwrócił mężczyzna, który naszą rzeczywistość porównywał do sytuacji jednego z polskich seriali. Podawał przykłady z życia bohaterki tego serialu, jakby była ona realną osobą, więcej nawet - jego krewną. Przyznam, że bardzo mnie to zdziwiło, żeby nie powiedzieć - przeraziło.
Spotkanie zainspirowało mnie, by nieco baczniej przyjrzeć się współczesnym mediom, szczególnie w aspekcie dotyczącym chrześcijaństwa, tym bardziej że już za tydzień, 24 stycznia, przypada wspomnienie św. Franciszka Salezego, patrona mediów i dziennikarzy.
Bez potwora-telewizora
Kiedy wraz z mężem postanowiliśmy nie kupować telewizora, nie wiedzieliśmy nawet, jak wielkiego problemu się pozbywamy. Ów „złodziej czasu”, który wcześniej w mniejszym lub większym stopniu był obecny w naszym życiu, przestał być nam zupełnie potrzebny. Kiedy musimy zdobyć jakąś informację - korzystamy z Internetu. Kiedy chcemy obejrzeć jakiś film, ale taki, który rzeczywiscie chcemy obejrzeć i mamy na to czas - wypożyczamy go z wypożyczalni. I nigdy nie musimy się kłócić o pilota.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W sieci
Reklama
Pozostaje jednak Internet, który jest dla nas pomocny zarówno w pracy, jak i w zdobywaniu wiedzy oraz w utrzymywaniu kontaktów ze znajomymi. Jest kopalnią informacji, ale trzeba pamiętać, że nie tylko tych dobrych, potrzebnych i budujących lecz także masy medialnych śmieci, stron, które prowadzą do złego, a nawet czysto przestępczych. Można powiedzieć, że Internet stworzył w naszej codzienności wirtualną cywilizację, której istnienie przeplata się i poniekąd współtworzy nasze życie.
Niebezpieczeństwo niedopowiedzeń
Włączając najpopularniejsze polskie portale internetowe, zazwyczaj szukamy rzetelnych informacji dotyczących bieżących wydarzeń w Polsce i na świecie. I zazwyczaj im ufamy, gdyż żyjąc w pośpiechu, nie mamy czasu, by zweryfikować prawdziwość podanych wiadomości. Od dłuższego już czasu jednak można zaobserwować, że wiele nagłówków, które zachęcają do lektury newsów, nie odpowiada ich treści. Np. 21 grudnia ub.r. na portalu Onet.pl pojawiła się wiadomość zatytułowana: „Ksiądz na kazaniu: biedni mogą okradać sklepy”. Kto czytał tylko same nagłówki, nie otwierając całego artykułu, pozostał z informacją, że ksiądz (w domyśle katolicki) namawia do grzechu. Dopiero podczas lektury artykułu można się było dowiedzieć, że chodziło o anglikańskiego duchownego, a właściwie domyślić się, ponieważ podana była jedynie nazwa Kościoła oraz informacja, że ów ksiądz jest ojcem dwójki dzieci. Kto się pokusił o sprawdzenie, że kościół św. Wawrzyńca w Yorku należy do wspólnoty anglikańskiej mógł dopiero stwierdzić, że nie chodziło o księdza katolickiego. Nie wspomnę już, że podany cytat był wyrwany z kontekstu kazania.
Fotograficzna manipulacja
Reklama
Księża, niezależnie od tego, czy przeżywamy akurat Rok Kapłański, zazwyczaj występują w mediach w roli „bohatera negatywnego”, najcześciej pedofila, alkoholika, który rozbija się drogimi samochodami, albo dziwaka. Artykułom dotyczącym księży zazwyczaj towarzyszą kostyczne zdjęcia, przedstawiające albo starszych duchownych podczas uroczystości państwowych i patriotycznych, albo młodych księży, „złapanych” bez koloratki. Dlaczego nie pokazuje się zdjęć księży spieszących z Panem Jezusem do chorych, kapłanów długie godziny spędzających w niewygodnych konfesjonałach, młodych ksieży wędrujących z młodzieży - słowem: takich księży, jakich znamy i widzimy na co dzień? Czy zastanawialiśmy się kiedykolwiek, że nawet przez małe ilustracje do tekstów jesteśmy poddawani swoistej manipulacji?
Dyskryminowana większość
Innym problemem współczesnych mediów jest jednostronność podawanych informacji. Jak wiele newsów podawanych przez media świeckie dotyczy „prześladowania” pojedynczych homoseksualistów czy obrazy uczuć (tylko jakich? religijnych?) ateistów. Media opiniotwórcze w Polsce nie informują obszernie o współczesnych prześladowaniach chrześcijan. Skąd zatem można czerpać wiedzę na ten temat? Choćby ze stron Pomocy Kościołowi w Potrzebie. Dane są zatrważające. Również portal Fronda.pl podaje za watykańską agencją misyjną FIDES, że w 2009 r. na świecie zginęła rekordowa liczba misjonarzy - aż 37 osób. Czy znaleźlibyśmy taką informację na Interii czy w Onecie? Chrześcijaństwo w świeckich mediach jest absolutnie nieatrakcyjne, zepchnięte na boczne tory. I choć to ono dało podwaliny pod istnienie większosci krajów współczesnej Europy, można powiedzieć, że jest dziś religią powszechnie pogardzaną. Czy więc my, jako chrześcijanie i mimo wszystko największa grupa religijna na świecie, nie powinniśmy się czuć medialnie dyskryminowaną większością?...
Wybierać w wolności
Jeszcze jednym aspektem działania Internetu są informacje, które, oprócz reklam, są chyba najbardziej widoczne w sieci. To sensacyjne newsy i plotki o romansach w życiu prywatnym współczesnych celebrytów. Kolorowe, pociągające, bazujące na ludzkiej ciekawości. Sama się często łapię na tym, że wiele wiem o nieudanych operacjach plastycznych gwiazd czy innych równie bzdurnych sprawach niż o tym, co powinno być dla mnie naprawdę ważne i jako chrześcijanki - pogłębione. Podlegam manipulacji mediów jak pewnie wielu z nas. Jednak gdy zdam sobie z tego sprawę z niektórych metod medialnej manipulacji, z tego, jakie nagłówki skłaniają mnie do przeczytania artykułu - wiem, że mimo wszystko decyzja o zagłębieniu się w lekturę należy do mnie, a nie do tych, którzy chcą, bym kupiła ich produkt. Tego więc się trzymam, tego się uczę i zachęcam do czujności i kształtowania w sobie świadomości, że jesteśmy wolni i wybór należy do nas.