Naturalne jest, że pierwszą reakcją będzie ludzka ocena głoszącego katechezę - dobrze mówi, źle, nudno, ciekawie…. Ale nie na tym powinniśmy się koncentrować. - Najważniejsze, byśmy chcieli otworzyć swoje serce na Jezusa Chrystusa i wierzyli, że Go spotkamy - zachęca ks. Dariusz.
Posługa ścierki
Reklama
Jak widzą swoją „pracę” rekolekcjoniści? - Głoszenie rekolekcji nazwałbym posługą ścierki, która trochę przeciera zakurzone okno ludzkiego serca i pomaga człowiekowi bardziej poznać prawdę o sobie oraz nawiązać i pogłębić osobistą relację z Jezusem Chrystusem - tłumaczy. Do głoszenia słowa Bożego rekolekcjoniści podchodzą z pokorą. Podkreślają, że to nie jest referat, ani wykład, to Słowo żywe, które płynie z serca, dlatego by głosić słowo Boże, trzeba być na Nie samemu otwartym. - Chodzi o to, aby samemu doświadczyć mocy słowa, które pokazuje prawdę o moim życiu i jest dla mnie Dobrą Nowiną. Drugim warunkiem jest postawa miłości wobec tych, którym głosi się katechezę i pewne rozeznanie w ich konkretnej sytuacji, w ich problemach - zwraca uwagę ks. Dariusz.
Rekolekcjonista głosi Słowo Boże, ale to Chrystus daje wzrost - mówią. Dlatego nie koncentrują się na formie, koloryzowaniu. Owszem, ważna jest odpowiednia dykcja, siła głosu, zaangażowanie emocjonalne, ale nie można robić z przepowiadania wielkiego show, ponieważ taki pijar kościelny bez działania Ducha Świętego, nie przynosi rezultatów - podkreślają. - Naszym celem jest doprowadzić uczestników do nawrócenia i przemiany swojego życia, dlatego owocem udanych rekolekcji jest sakrament pokuty. Jeśli podczas rekolekcji wierni przystąpią do spowiedzi, to jest to widoczny znak działania Bożej łaski - tłumaczy ks. Andrzej Kaszycki, kanclerz Kurii, który ma za sobą kilkaset przeprowadzonych rekolekcji i misji.
Od wiernych oczekują dyspozycji wewnętrznej i otwarcia na słowo Boże. - Według mnie największa trudność polega na tym, aby przełamać wewnętrzne opory wiernych i pomagać się im otworzyć na słuchanie słowa, co wcale nie jest takie łatwe. Wśród różnorodnych problemów, które dręczą dzisiejszego człowieka, na pierwszym miejscu wymieniłbym brak nadziei, że w życiu coś może się zmienić - opowiada ks. Gącik. Katechezy wymagają pewnego przygotowania, każdy ma tutaj swój styl pracy. - W sensie technicznym, nie piszę tekstów katechez i wiernie się ich trzymam. Piszę tylko pewne punkty kluczowe, jakiś tekst modlitwy, z którego chcę skorzystać. To pozwala na pewną spontaniczność i reagowanie na pewne sygnały, które w sposób niewidzialny dochodzą od słuchających. Inspiracją jest także słowo Boże na dany dzień - dodaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Izdebka do modlitwy
Skąd rekolekcjoniści czerpią ewangelizacyjny żar? Zgodnie twierdzą - podstawa to modlitwa. - Potrzebuję małej izdebki, gdzie się zamykam i modlę się przed każdą katechezą za wiernych i siebie. Skuteczna jest też praktyka postu o chlebie i wodzie, który podejmuję na ten czas. Do takiego postu zachęcam też wiernych. I choć to niepojęte, nigdy nie tracę w trakcie postu sił. Kiedyś spotkałem człowieka, który zdecydował się na spowiedź po 40 latach, ponieważ uznał, że ten post był w jego intencji, choć wiadomo, że to łaska Boża działała - opowiada Ksiądz Kanclerz.
Głoszenie słowa rekolekcjoniści wiążą z gotowością do „tracenia siebie, z przyjmowaniem cierpienia i krzyża bez szemrania”. Spalają się w swojej posłudze w przenośni i dosłownie - Po dobrze przeżytych rekolekcjach ubywa mnie cztery kilo - wyznaje z uśmiechem ks. Kaszycki.
Nawet dla jednej osoby warto
Podczas posługi są świadkami wielu cudów, większość dotyczy tajemnicy spowiedzi. - Bardzo mocno przeżywa się powrót do Boga człowieka, który nie korzystał z sakramentów świętych dwadzieścia czy nawet czterdzieści lat. Wtedy rodzi się myśl, że dla tej jednej osoby warto było przyjechać - podkreśla ks. Gącik. Takich przypadków każdy rekolekcjonista przeżył wiele.
Rekolekcje w Polsce mają się jeszcze dobrze. Choć i tutaj można zaobserwować już pewne zmiany i niepokojące tendencje, na które zwracają uwagę duszpasterze. O ile przeważnie osoby starsze, dzieci, młodzież uczestniczą w rekolekcjach, o tyle największym wzywaniem jest zainteresowanie katechezami osób w średnim wieku, małżeństw z konkretnymi problemami rodzinnymi i małżeńskimi. Dobrze obrazuje to pewna anegdota, którą przytacza ks. Dariusz Gącik. - Kiedyś po katechezie dla małżeństw, przyszła do mnie pewna starsza siedemdziesięcioletnia pani i mówi: Proszę księdza, gdybym ja to usłyszała czterdzieści lat temu…”.
Choć wielu patrzy sceptycznie na praktykę organizowania rekolekcji w szkołach, ks. Kaszycki przekonuje, że mogą mieć ogromne znaczenie wychowawcze, oczywiście jeśli w przygotowanie katechez i spotkań zaangażuje się całe grono nauczycielskie, nie tylko katecheci, to takie rekolekcje przyniosą owoce, będą dla dzieci i młodzieży ważnym wychowawczym doświadczeniem.
Oczekiwać na spotkanie z Bogiem
Musimy pamiętać, że rekolekcje wpisują się w cykl życia duszpasterskiego parafii, nie są czymś odosobnionym, spektakularnym. - Ważne jest, aby nie rezygnować z rekolekcji. Mamy doświadczenie w Kościele zachodnim, gdzie zaniechano tej praktyki i jakie są tego skutki - tłumaczy ks. Kaszycki. Rekolekcjoniści są pewni, że rekolekcje przyczyniają się do ożywienia wiary i pobożności wśród wiernych, którzy na co dzień uczestniczą w życiu Kościoła i są szansą także dla tych, którzy z różnych przyczyn buntują się przeciw Bogu, są źli na swój los, nie akceptują go.
Sami także uczestniczą w rekolekcjach - Kiedy jestem na rekolekcjach, najważniejsze jest dla mnie oczekiwanie, że spotkam Jezusa, i wtedy, kiedy Go spotkam, stanie się cud. - Jaki? - pytam. - Nawrócenie - mówi prosto ks. Gącik.