Przyjmowani są do niego nie tylko katolicy, ale także hinduiści i muzułmanie. „Płacą tylko ci, których na to stać. Resztą opiekujemy się za darmo. Uzyskaliśmy niewielkie subwencje od rządu, ale główny ciężar prowadzenia centrum oparty jest na hojności darczyńców” – wyjaśnił abp Peter Machado.
Ordynariusz Bangalore podkreślił, że celem placówki jest także przywracanie godności pacjentom z COVID-19, którzy w Indiach są często piętnowani, a nawet atakowani fizycznie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„To ogromny problem w Indiach, że czasem ciała zmarłych na COVID-19 pozostają w kostnicach i nikt się po nie nie zgłasza. Ludzie się boją, nie chcą grzebać zmarłych, nie pomagają ich rodzinom. Dlatego zorganizowaliśmy wolontariat złożony z ponad stu młodych ludzi, nie tylko katolików, ale także z hinduistów i muzułmanów, którzy pomagają grzebać zmarłych, opiekują się rodzinami hospitalizowanych i karmią chorych. Pandemia jest dobrą okazją, aby pozbyć się uprzedzeń wobec przedstawicieli innych religii. Musimy trzymać się razem, pomagać sobie, zapomnieć o podziałach i dostrzegać w każdym potrzebującym człowieka. Zarówno hinduiści jak i muzułmanie doceniają pomoc w leczeniu chorych na koronawirusa, jaką oferujemy, co tworzy przestrzeń do spotkania i dialogu, pomaga być razem nie tylko w chwilach radosnych, ale i w czasie smutku, a nawet śmierci“ - powiedział abp Machado.
Zdaniem dyrektora nowego centrum w pracy z chorymi najbardziej przeszkadzają media, które nakręcają atmosferę strachu. „To przez nie wielu boi się pomagać i traci wrażliwość na cierpienie. Stąd chorzy muszą albo bardzo dużo zapłacić za opiekę, albo szukać pomocy w publicznych szpitalach prowadzonych przez rząd, w których jakość usług jest słaba” – uważa ks. Paul Parathazham.
Indie są obecnie jednym z najbardziej dotkniętych przez pandemię krajów świata. Ministerstwo zdrowia podało, że liczba zakażonych od początku epidemii wzrosła już do ponad 3 mln. Dziennie przybywa tam prawie 60 tys. nowych przypadków.