Reklama

Pod górkę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Opowieści o książkach związanych rzemykiem lub paskiem czy o tenisówkach bielonych kredą na rozpoczęcie roku szkolnego brzmiały w moim dzieciństwie zupełnie archaicznie. Właściwie często kołatały się jak wyrzut, bo przecież my mieliśmy wszystko: wieczne pióra, kolorowe tornistry, „juniorki”. Kałamarze wychodziły z obiegu, a wokoło piękniały nie tak dawno z wielką pompą otwierane „tysiąclatki”. Można je było rozróżnić wśród dość monotonnego krajobrazu; duże jasne okna, jasne elewacje, sztandary, ciągle oblegane sportowe boiska i bieżnie. Przyjmowały imiona, które były swoistym znakiem czasów. Moja stanęła niedaleko bloku, w którym mieszkałam, i nosiła imię słynnego radzieckiego kosmonauty. Wszyscy go znaliśmy, jego drogę życiową, osiągnięcia, organizowane były akademie na jego cześć. Po latach, kiedy większość „tysiąclatek” zmieniało swych patronów, nasza szkoła zmieniła się w bezimienną szkołę sportową…
Coś w tym jest, że opowieści starszego pokolenia zawsze mają wprawiać w zakłopotanie. Powodują, że czujemy się od razu na straconej pozycji. Jak bowiem mamy się równać z kimś, kto na starcie miał o wiele gorzej, jak to się mówi „pod górkę”, o wszystko musiał się starać i walczyć własnymi siłami. Nic nie przyszło mu łatwo i proszę, jak wiele osiągnął! A nawet jeśli nie osiągnął, to ma na to doskonałe wyjaśnienie: nie było warunków, trzeba było wcześnie pracować, aby np. rodzeństwo mogło się uczyć, by pomóc matce… Z takimi argumentami nigdy nie można rywalizować, kiedy ma się czysty kołnierzyk przy fartuszku i ogromne wysiłki rodziców, żeby mieć jak najlepsze warunki do nauki, skończyć studia, mieć dobrą pracę. Postawa naszych rodziców zawsze wskazuje, że gdyby każde z nich otrzymało takie warunki i miało takie możliwości, jak my, z pewnością wykorzystaliby je w stu procentach i zawojowaliby świat. Niestety, oni nie mieli takiej szansy, w latach ich młodości było znacznie trudniej, na naszym jednak miejscu…
Pamiętam jak moja mama opowiedziała mi sytuację ze swoich szkolnych lat, kiedy to nauczyciel przyłapał ją na czytaniu „Bezgrzesznych lat” Kornela Makuszyńskiego podczas lekcji. Nie ukarał jej, dlatego że właśnie tę książkę czytała. Nawet ją pochwalił. Poczułam się wtedy przez to mniej dojrzałą istotą, bo czytałam książki Stanisława Lema… Dużo później, stając przed młodszym pokoleniem, zrozumiałam, że tak właśnie ma być, bo każdy wiek ma swoje prawa i każda epoka.
Moje lata szkolne - z wiecznym piórem, kolorowym tornistrem, szkołą tysiąclatką i białym kołnierzykiem przy fartuszku - są dla dzisiejszej młodzieży światem zupełnie archaicznym. Śmiesznym i zwyczajnie nierealnym. Podobnie jak dla mojego pokolenia trudna do wyobrażenia była rzeczywistość II wojny światowej, z którą bądź co bądź byliśmy oswojeni, tak dla dzisiejszej młodzieży niewyobrażalny jest świat bez Internetu, nie mówiąc o komputerze. Moi rówieśnicy nie są wolni od mentorskiego tonu, podobnego do tego, jakiego nie znosili u swoich rodziców: mnie było gorzej, ty masz wszystko. I my dziś doskonale radzimy sobie z prezentowaniem im ich własnej sytuacji; łatwego dostępu do wszystkiego, przede wszystkim do wiedzy. Celowo bądź nie, pokazujemy, że są gorsi, że my wiedzielibyśmy, jaki użytek zrobić z takich możliwości, chociaż niestety, nie na nas to padło. My mieliśmy gorzej: kilka uczelni na cały kraj, ciężkie egzaminy, żadnych ulg…
I ani się obejrzymy, w przedziwny sposób wraca sytuacja sprzed wielu lat. Tyle że to nie my jesteśmy tymi, którzy muszą do końca wysłuchać przemówienia, ale tymi, którzy dawno zapomnieli, jak trudno jest być młodym, dorastającym człowiekiem. A on jest przecież taki sam jak kiedyś my i jeszcze wcześniej nasi rodzice. To się nie zmienia. Zmieniają się tylko realia, w których ten dojrzewający człowiek musi się odnaleźć. I tylko my mamy szansę go przez ten czas mądrze przeprowadzić, a przynajmniej mu pomóc, żeby się nie pogubił. A czasy są naprawdę coraz trudniejsze, także dla młodych i tych najmłodszych, przed którymi każdy kolejny rok szkolny wiąże się z nieustannymi napięciami, wymaganiami. On musi im sprostać. Patrząc na tego nawet najbardziej niesfornego, przypomnijmy sobie siebie sprzed lat. My mieliśmy łatwiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

8 kwietnia wspominamy św. Dionizego z Koryntu

2025-04-08 07:54

[ TEMATY ]

patron dnia

aciprensa.com

Co roku 8 kwietnia wspominamy świętego Dionizego z Koryntu, biskupa pierwszych wieków Kościoła, którego nie należy mylić ze świętym Dionizym Areopagitą, pierwszym biskupem Aten.

Dokładna data jego narodzin nie jest znana, wiadomo jednak, że był już dojrzałym mężczyzną około 171 roku, jedenastego roku panowania cesarza rzymskiego Marka Aureliusza. Dionizjusz mieszkał w mieście Korynt w Grecji i został biskupem tej metropolii, co odnotowano w Martyrologium Rzymskim.
CZYTAJ DALEJ

Lekarz papieża: Franciszek nie mógł mieć lepszego powrotu do zdrowia

2025-04-07 15:07

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Papież Franciszek dokonał prawdziwego „zamachu stanu” swoim niespodziewanym wystąpieniem - twierdzi jego lekarz. „Nie mógł mieć lepszego powrotu” - powiedział profesor Sergio Alfieri włoskiej gazecie „Il Messaggero”.

„Żywy, obecny, w dobrym nastroju: to było pocieszające widzieć 88-latka w takim stanie” - dodał szef zespołu medycznego, który leczył papieża podczas 38 dni w klinice Gemelli, podczas których dwukrotnie był bliski śmierci. „Teraz znów jest sobą, papieżem Franciszkiem; nie jest już chory, ale wraca do zdrowia. To znak, który daje nam nadzieję i pewność” - stwierdził Alfieri.
CZYTAJ DALEJ

Szczecin: Zapaliła się bateria w telefonie; czworo uczniów trafiło do szpitala

2025-04-08 17:56

[ TEMATY ]

telefon

Free-Photos/pixabay.com

W Szkole Podstawowej nr 23 w Szczecinie w jednym z telefonów komórkowych zapaliła się bateria. W wyniku zadymienia poszkodowanych zostało 26 osób, cztery z nich, z m.in. bólem w klatce piersiowej i zawrotami głowy, zostały przewiezione do szpitala.

Do zdarzenia doszło we wtorek w Szkole Podstawowej nr 23 przy ul. Mierniczej w Szczecinie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję