„Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata”
(Mt 18, 15)
Słowo „upomnienie” bądź „napomnienie” ma kilka znaczeń. W historii prawa tzw. „admonitio” było wyrażeniem woli władcy, rozstrzygnięciem, które miało na przyszłość obowiązywać w sprawach sądowych. Dzisiaj najczęściej odnosi się do dłużników, od których wierzyciel chce wyegzekwować należność. W Kościele ma ono znaczenie moralne, dotyka bowiem sytuacji grzesznej, której sam zainteresowany nie widzi lub ją lekceważy. Jako ludzie wierzący czujemy się zobowiązani do zwrócenia uwagi, poruszenia sumienia bliźniego, by mógł odwrócić się od zła. Bywa jednak, że upomnienie kierowane jest pod naszym adresem!...
Ezechiel przyjął rolę przekaziciela napomnień Bożych. Najwyższy opisał to zadanie bardzo konkretnie: jeśli prorok upomni grzesznika w imię Pana, „ocali swoją duszę”, jeśli jednak będzie milczał, będzie winien śmierci występnego. Ta starotestamentalna zasada obowiązuje w sposób niezmienny także dzisiaj. Chrystus dokonał jej reinterpretacji, wskazując na powszechność jej obowiązywania, a także dając wzór upomnienia, które powinno funkcjonować w Kościele: upomnienie w cztery oczy, następnie wobec świadka, wreszcie wobec wspólnoty wiernych i ze strony osób odpowiedzialnych za lud Boży. Jezus nie mówi wprost o zaniechaniu napominania, uznając widocznie, że Jego uczniowie nigdy nie będą obojętni na grzech, że zawsze będą zabiegać o ratowanie ludzkich dusz. Nauczyciel przewiduje natomiast możliwość zatwardziałości serca grzesznika - w takim wypadku dopuszczalna jest kara (poprawcza) wykluczenia z Kościoła, natomiast jeszcze ważniejsza jest zgodna prośba (modlitwa) wiernych o dobro nawrócenia upartego człowieka. Dla św. Pawła jest czymś zupełnie oczywistym, że każde upomnienie wpisane jest w naczelną zasadę miłości bliźniego. W tym kluczu odczytuje zarówno Dekalog, zakazujący czynienia zła („Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj”), jak i pozytywne zalecenie „czynienia ludziom tego, co byśmy chcieli, żeby oni nam czynili”.
Nie być obojętnym na grzech… Dość łatwo nam to przychodzi, gdy mówimy o błędach bliźnich pod ich nieobecność. Trzeba się zdobyć na nie lada odwagę, by stanąć oko w oko z przyjacielem, by mu powiedzieć - bez wyniosłości - wprost, co w nim jest nie-Bożego. Jakiej pokory trzeba nam samym do przyjęcia upomnienia, szczególnie gdy przychodzi w formie połajanki, gdy wykrzyczane jest w nerwach i najgorszymi słowami…! Trzeba też głębokiej wiary, by pojąć, że jednym z istotnych zadań Kościoła jest udzielanie pouczeń dla odsunięcia błędów i ukazania pewnej drogi do zbawienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu