Od 6 stycznia 2011 r. w diecezji sandomierskiej, z inicjatywy bp Krzysztofa Nitkiewicza, przeżywamy Rok Kardynała Kozłowieckiego. Będzie on trwał do Objawienia Pańskiego 2012 r. W jego ramach parafia Matki Bożej Królowej Polski w Nowej Dębie, goszcząc Rodzinę Radia Maryja i TV Trwam włącza się w przybliżenie tej niezwykłej postaci społeczeństwu diecezji i Ojczyzny. Pragnie w ten sposób ukazać ogrom jego pracy i poświęcenie dla mieszkańców afrykańskiej Zambii. Jako nowodębska parafia czujemy się w pewien sposób związani duchowo z osobą Księdza Kardynała, który urodził się 1 kwietnia 1911 r. w Hucie Komorowskiej, należącej do parafii Majdan Królewski.
Z kard. Kozłowieckim spotkałem się wielokrotnie. Dwa razy, gdy byłem jeszcze klerykiem w WSD w Przemyślu. Te spotkania z misjonarzem z Afryki były wielkim przeżyciem, zarówno wówczas, gdy był sam, ale także wtedy, gdy przyjedzał ze swoim następcą na stolicy biskupiej w Lusace. Pamiętam jego radość i zadowolenie, kiedy poświęcał kościół w Hucie Komorowskiej, tuż obok miejsca, gdzie stał jego rodzinny dom i gdzie spędził lata swojego dzieciństwa. Nie inaczej było również podczas poświęcenia świątyni w Komorowie. Ze wzruszeniem dokonał nadania imienia Szkole Podstawowej w Hucie Komorowskiej. Z wielką radością odwiedził ojczyste strony po nadaniu mu przez Jana Pawła II godności kardynała. Zawsze chętnie rozmawiał z ludźmi. Był niezwykle przystępny, z wielkim poczuciem humoru. Nawet mówiąc o swoim pobycie w obozie koncentracyjnym w Dachau, przedstawiał to w sposób pogodny, bez cienia złości, czy poczucia krzywdy. W 1972 r. w Dachau, podczas kazania do uczestników Olimpiady, mówił: „Tutaj nauczyłem się nie tylko jak zbrodniczą rzeczą jest nienawiść, lecz również jak ona jest bezsensowna. Dokładnie tutaj, w nieludzkich warunkach obozu koncentracyjnego, nauczyłem się, że każdy człowiek jest moim bratem, ponieważ mamy jednego i tego samego ojca - Boga. (…) Musimy wszyscy wszystko czynić, co leży w naszej mocy, by położyć kres okrucieństwu człowieka w stosunku do drugiego człowieka i wykorzenić nienawiść między braćmi! Przy tym powinno być dla nas jasne: nienawidzimy nie tylko wtedy, kiedy naszemu bratu zadajemy cierpienie lub go mordujemy; nienawidzimy również i wtedy, kiedy pozwalamy, by w skutek naszej obojętności i bezczynności inni cierpieli, kiedy nie czynimy niczego, by usunąć przyczynę tych cierpień, albo przynajmniej je zmniejszyć. Nienawidzimy nie tylko wtedy, kiedy ranimy naszego brata, lecz także wtedy, kiedy uchylamy się, by zawiązać jego rany. (…) Przeciwieństwem nienawiści jest miłość. (…) Miłość jest mocą i siłą. Miłość jest najbardziej realnym czynem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu