Od momentu, gdy 2 grudnia ub.r. Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe podpisało umowę o współpracy z Kliniką św. Łukasza w Bielsku-Białej, 2 goprowców zostało zoperowanych przez specjalistów z tego ośrodka. Jak jednak wyjaśnia dr n. med. Andrzej Solecki, NFZ nie zamierza refundować temu podobnych zabiegów i ich płatnika trzeba póki co szukać poza państwowym systemem refundacji.
- NFZ tak okroił nam kontrakt, że stanowi on 10% wartości ubiegłorocznego. To sprawia, że zamiast ponad 1100 pacjentów, których przyjęliśmy w ramach funduszu w 2011 r., teraz będzie ich 70. Jesteśmy zmuszeni odmawiać również osobom, które oczekiwały u nas na wstawienie endoprotezy. Po 2-3 latach cierpliwego wyczekiwania na swoją kolej, ci ludzie zostali pozbawieni przez NFZ możliwości leczenia się u nas. A byli to pacjenci z całego regionu południowego województwa śląskiego - mówi Solecki. Mimo niekorzystnych uwarunkowań, umowa z goprowcami cały czas jest honorowana. Lekarze z kliniki są m.in. zobowiązani do podjęcia natychmiastowych czynności medycznych po godzinach pracy, jeśli w grę wchodzi konieczność ratowania górskiego ratownika. Ten zaś ma dostęp nie tylko do fachowej opieki i nowoczesnej medycyny, ale i do specjalnego pakietu zniżek. Współpraca, którą dwie strony sformalizowały niespełna 3 miesiące temu, ma już stosunkowo długą, 6-letnią historię. Oba podmioty po raz pierwszy zaczęły ze sobą czynnie kooperować w 2006 r. Początki wzajemnego współdziałania nie rozciągały się jeszcze na ogólnopolską strukturę GOPR, ale na działającą na terenie Beskidu Małego, Śląskiego i Żywieckiego, Grupę Beskidzką. Wtedy wspólnie rozpoczęto badania naukowe nad wpływem techniki jazdy carvingowej na urazowość w narciarstwie w porównaniu do techniki klasycznej. Jak się okazało ten rodzaj zjazdu jest znacznie bardziej kontuzjogenny niż jego poprzednik. Sprzyja on bowiem większej częstotliwości wzajemnych najazdów, a te skutkują rozcięciami skóry, urazami kończyn, kręgosłupa, ścięgien, kolan i głowy. - Korzyści, jakie wynosimy z tej współpracy, to możliwość badań statystycznych urazowości na polskich stokach. Jest dla nas interesujące, gdyż możemy mieć własne naukowe badania epidemiologii. Dzięki tym danym możemy określić najczęstsze przyczyny urazów, które zmieniają się wraz ze zmianą technik snowbordowych i narciarskich - mówi dr n. med. Bogusław Sadlik. Dostęp do statystyk i dokumentacji powypadkowej, jaką prowadzi GOPR, po ich analizie ma w późniejszym czasie zaowocować cyklem szkoleń profilaktycznych uświadamiającym goprowcom niebezpieczeństwo bagatelizowania błahych kontuzji. Jak się okazuje wiele narciarskich uszkodzeń wewnątrzstawowych pozostaje nierozpoznanych. Mijają dolegliwości bólowe, a gdy pacjent po kilku miesiącach lub latach zgłasza się do lekarza, stan kontuzjowanego stawu jest fatalny. Wzorując się więc na modelu z Kolorado stworzonym przez dr. Jonsona dla amerykańskich ratowników górskich, specjaliści z Kliniki św. Łukasza zamierzają wprowadzić w życie swój autorski program zapobiegawczy. Pierwsze szkolenia ruszą już w przyszłym roku i swym zasięgiem obejmą wszystkie istniejące w Polsce grupy GOPR. Zakończenie całej akcji profilaktycznej wstępnie planowane jest po 2 latach od chwili jej rozpoczęcie. - W USA, tam gdzie ratownicy górscy zapoznali się z systemem prewencyjnym dr. Jonsona, ilość komplikacji urazowych spadła o połowę. Sens wprowadzenia podobnego modelu także u nas jest więc oczywisty - puentuje Solecki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu