Reklama

Z „Niedzielą” bliżej do Boga i ludzi! (2)

Niedziela podlaska 14/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Ważnym wydarzeniem poza wizytą papieską był synod diecezjalny.

Reklama

BP ANTONI PACYFIK DYDYCZ: - Może najpierw parę słów o papieskiej wizycie. Nadzieją na nią byliśmy przepojeni od początku. Ale przygotowania okazały się takim przejawem solidarności, że aż trudno w to uwierzyć. Działały komisje i zespoły. I znowu uczestniczyli ludzi różnych wyznać i religii. A wszędzie dostrzegało się wielką współpracę i poświęcenie.
Sam pobyt Ojca Świętego znalazł wiele omówień. Nie chcę do tego powracać. Diecezja dorosła. Miała swoją flagę i herb, a także pieśń na pobyt Ojca Świętego. A Pan Bóg dał cudowną pogodę i wielką rzeszę ludzi. Liczba uczestników chyba dwukrotnie była większa od liczby diecezjan.
Nie zabrakło ani jednego z zaproszonych przedstawicieli rożnych religii i wyznań. Z Rosji przyleciał drugi co do rangi przedstawiciel mahometan i jaki potem przysłał serdeczny list z podziękowaniem! Okazało się, że ekumenizm może mięć rożne przejawy, ale w Drohiczynie był chyba najcieplejszy.
Ojciec Święty był pełen pogody. Znalazł czas, aby nawiedzić katedrę, pobłogosławić seminarium, kurię i dom biskupi. Kard. Angelo Sodano, sekretarz stanu, przy każdym późniejszym spotkaniu zawsze już z dala wołał, pytając, jak tam u was w tym raju na ziemi.
A może rzeczywiście Pan Bóg dał tych kilkadziesiąt minut na przypomnienie początków pobytu człowieka na ziemi? Dziękujemy Panu Bogu za ten dar. Matce Najświętszej za opiekę. A pęknięty krzyż, który trwa wciąż dzięki męce Chrystusa i papieskiej posłudze, na stałe wpisał się i umocnił na podlaskiej ziemi.

- Co można powiedzieć o owocach synodu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Synod był czymś nieodzownym i trzeba było przystąpić do jego rozpoczęcia jak najszybciej. Rzecz przecież dotyczyła integracji duchowieństwa i zwyczajów.
Znałem niemal wszystkich kapłanów z diecezji siedleckiej. Znałem bardzo wielu kapłanów z diecezji pińskiej. I rozpoczęliśmy wspólną pracę. Nie spotkałem się ze szczególnymi trudnościami, gdyż nie da się do trudności zaliczyć pewnych resentymentów za kolegami, parafiami, za tym, co znalazło się na terytorium innej diecezji. Trzeba było jednak ujednolicić zwyczaje i praktyki diecezjalne. Z tego względu już 8 grudnia, czyli dokładnie niemal w 5 miesięcy od ingresu, rozpoczął prace I Synod Drohiczyński. W osobie ks. prof. Andrzeja Dzięgi, który od roku był oficjałem naszego sądu, pożyczonego od diecezji siedleckiej i Ordynariatu Polowego, znaleźliśmy wspaniałego moderatora synodu. Prace synodalne przebiegały na trzech płaszczyznach:
1. Modlitwa całej diecezji stanowiła mocne oparcie dla prac synodalnych. Z tym łączyła się troska o informowanie diecezjan. I już w tym momencie widać, jak pomocne nam okazały się „Niedziela”, a także Katolickie Radio Podlasie, z którym również zawarliśmy umowę o współpracy.
2. Praca w komisjach, które zostały powołane zgodnie z wymogami kanonicznymi.
3. Sesje otwarte, które były poświęcone sprawom publicznym, a więc sprawiedliwości, patriotyzmowi, rodzinie i wychowaniu. W czasie jednej z takich sesji, odbywającej się w Bielsku Podlaskim pod przewodnictwem kard. Józefa Glempa, nastąpiło wznowienie Akcji Katolickiej i popłynął apel o powoływanie do istnienia innych stowarzyszeń oraz ruchów katolickich.
W dwa i pół roku synod zakończył swoje prace, a opublikowane jego postanowienia od tej pory porządkowały wiele niejasności. Mając już za sobą pewną czasową przestrzeń, trudno byłoby przecenić znaczenie samych obrad, dyskusji i następnie decyzji podjętych przez synod.
Od strony liturgicznej diecezję zjednoczyło wydanie „Porządku nabożeństw diecezji drohiczyńskiej”, opracowanego przez ks. dr. Tadeusza Syczewskiego, ówczesnego ojca duchownego i ceremoniarza diecezjalnego.

- Ksiądz Biskup należy do biskupów bardzo czynnych w Episkopacie. Widzimy Ekscelencję w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. Jak Ksiądz Biskup postrzega obecność mediów katolickich w kraju? Proszę skomentować decyzję Jana Dworaka, przewodniczącego KRRiT, odnoszącą się do Telewizji Trwam?

- Z tą moją aktywnością to lekka przesada. Ale niech tak będzie. I za to jedynie pragnę dziękować Panu Bogu, że daje mi jako taką kondycję, choć lata nie stoją w miejscu. Muszę też przy tej okazji podziękować moim współpracownikom, a do nich zaliczam wszystkich kapłanów, zakonników i zakonnice, a właściwie to całą diecezję, nawet nieco więcej, gdyż i poza diecezją spotykałem się z życzliwością.
Natomiast postawa Jana Dworaka rzeczywiście stanowi duże zaskoczenie. Zachowanie KRRiT nie znajduje jakiegoś uzasadnienia ani prawnego, ani administracyjnego. To jakby upiór z minionych lat przedziwnym zbiegiem okoliczności odżył na nowo.
KRRiT największą szkodę wyrządziła obrazowi Polski. Przecież to decyzja nie do przyjęcia w jakimkolwiek kraju demokratycznym, chyba że w nim dają o sobie znać totalitarne nawroty.

- Od 6 września 1994 r. istnieje „Niedziela Podlaska” jako dodatek do „Niedzieli”. W orędziu do diecezjan prosił Ksiądz Biskup: „Podlaska edycja «Niedzieli» winna być czasopismem redagowanym przez nas, przez nas czytanym i przez nas przeżywanym. Winna być platformą i przestrzenią, w której dzielimy się nawzajem tym, co posiadamy najlepsze, albo czym chcielibyśmy się wzajemnie ubogacić. Nasza ziemia kryje wielki skarb, a są nimi cierpienia i ofiary naszych poprzedników, trud ratowania własnej tożsamości narodowej i religijnej. W naszej diecezji mamy wielkie zapasy duchowych sił, pełnych poświęcenia kobiet i mężczyzn, młodzieży i dzieci. (...) Nie bądźmy skąpcami, pragnijmy czytać i pisać, a wówczas nasza «Niedziela» będzie tygodnikiem jeszcze bardziej naszym, drogim każdemu z nas i cennym dla wszystkich, którzy z nim się zetkną”. Co Ksiądz Biskup powie dzisiaj Czytelnikom „Niedzieli Podlaskiej”?

- Podziwiam Księdza Infułata, że dotarł do mego listu pasterskiego i wybrał taki fragment, którym sam jestem zaskoczony. I nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować Księdzu Infułatowi oraz tym wszystkim, dzięki którym „Niedziela” jest sobą, także naszym współredaktorom, a wszystkim życzę jeszcze odważniejszego i chętniejszego korzystania z mediów katolickich.
I niech to będzie z naszej strony odpowiedzią najbardziej przekonywającą, a mówiącą wiele. W każdym katolickim domu niech będzie miejsce na odpowiednią literaturę i media. Myślę, że Mikołaj Rej nie obrazi się, kiedy zakończę wierszem, będącym lekką przeróbką jego znanego tekstu:
Warto o tym mówić,
bo niech wszyscy znają,
że katolicy nie gęsi
i swe media mają!

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

[ TEMATY ]

nowenna

Chrystus Król

Adobe Stock

Nowenna przed uroczystością Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata.

O Królu pokoju, spraw pokój w sercu moim, wróć ciszę duchowi mojemu, abym mógł na każdym miejscu modlić się, wznosząc czyste ręce (św. Rafał Kalinowski).
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Portugalia wygrywa z Polską aż 5:1

2024-11-15 23:58

[ TEMATY ]

Polska

Portugalia

mecz

5:1

PAP

Krzysztof Piątek

Krzysztof Piątek

Polska przegrała z Portugalią 1:5 (0:0) w meczu najwyższej dywizji piłkarskiej Ligi Narodów w Porto. Dwie bramki zdobył Cristiano Ronaldo, a po jednej Rafael Leao, Bruno Fernandes i Pedro Neto, natomiast dla gości - debiutant Dominik Marczuk, który ustalił wynik w 88. minucie.

Portugalia - Polska 5:1 (0:0).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję