Pomysł jest prosty i nienowy, ale jak się okazuje, ciągle inspirujący.
Należy bowiem wybrać pojęcie albo parę pojęć w jakiś sposób ważnych
dla naszej kultury i tradycji, następnie zaprosić reprezentantów
różnych dziedzin, niekoniecznie humanistycznych, aby odnieśli się
do podanego pojęcia. W ten sposób już od dziewięciu lat przygotowywane
są w Łodzi konferencje naukowe. Organizowane są wspólnie przez Katedrę
historii Języka Polskiego UŁ oraz Wyższe Seminarium Duchowne, co
już na wstępie zapewnia pewną różnorodność spojrzeń. Również sposób
przeprowadzenia konferencji podkreśla tę ideę: pierwszy dzień obrady
odbywają się w gmachu Seminarium łódzkiego, pozostałe dwa w Centrum
Szkoleniowym UŁ. Ale dopiero gdy się spojrzy na listę prelegentów,
można mieć pojęcie o tym, jak różne perspektywy są w czasie konferencji
prezentowane. A więc na konferencje zapraszani są m.in. językoznawcy,
bibliści, patrologowie, moraliści i dogmatycy, historycy i historycy
sztuki, prawnicy. Od kilku już lat przybywają z referatami także
goście zza naszych granic, przede wszystkim wschodnich i południowych:
Czesi, Słowacy, Rosjanie.
W ciągu minionych lat bowiem konferencja rozrosła się
do niebywałych rozmiarów. Składa się na nią kilkadziesiąt wystąpień,
a obrady drugiego i trzeciego dnia odbywają się w sekcjach. A więc
nie jest możliwe wysłuchanie wszystkiego.
Warto, mówiąc o pielęgnowaniu tradycji różnorodności
spojrzeń na tytułowe zagadnienie, wspomnieć konferencję zeszłoroczną.
Jej tematem była "doskonałość" (O doskonałości, Materiały z konferencji
21-23 maja 2001 r., cz. I, Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie,
Łódź 2002). Jednym z referatów był wykład, wygłoszony przez matematyka,
o doskonałości w matematyce. Na początku pojawił niepokój, gdyż wśród
prelegentów i słuchaczy dominują humaniści. Taka formuła konferencji
niektórym nie podoba się, bo uważają, że nie pozwala na pogłębienie
specjalistycznej wiedzy, poza tym duża rozbieżność dziedzin utrudnia
niekiedy zrozumienie wykładu. Ale pożytków jest o wiele więcej niż
niedogodności. Pierwszy i podstawowy to wyjście poza swoją dziedzinę,
konieczność wysiłku wsłuchiwania się w wywody dotyczące specjalizacji,
z którymi poza taką konferencją rzadko można się spotkać. Podstawowym
bowiem celem jest tutaj słuchanie siebie nawzajem. Jest to w czasie
galopującej specjalizacji rzecz coraz trudniejsza i coraz bardziej
potrzebna. Nawet doświadczenie kłopotu, czy wręcz niemożności zrozumienia
specjalisty z innego ogródka może być odświeżające.
Po wysłuchaniu kolejnych wypowiedzi oplecionych wokół
kluczowego pojęcia jest się, można powiedzieć, nieco bardziej uodpornionym
na wszelkie próby uproszczeń, szybkich syntez, łatwych uogólnień.
A przecież takie dążenie do szybkiej syntezy jest cechą, by nie rzec,
chorobą współczesności. Wszechobecny jest dziś wymóg, aby każde zagadnienie
sprowadzić do poziomu tekstu dziennikarskiego zrozumiałego dla wszystkich,
dominuje więc nieustająca konieczność upraszczania.
Tematem tegorocznej konferencji, zorganizowanej przez
Katedrę Historii Języka Polskiego UŁ, Wyższe Seminarium Duchowne
w Łodzi oraz Ośrodek Badawczy Myśli Chrześcijańskiej w Łodzi w dniach
13-15 maja, były "autorytety i normy". W miarę jak słuchaliśmy kolejnych
referatów, okazywało się, że nie ma symetrii. Prawie każdy z prelegentów
o wiele więcej uwagi poświęcał pierwszemu członowi tematu - "autorytetom",
bądź "autorytetowi". Dominowali językoznawcy i filologowie. Było
widać, że jednym z organizatorów jest Katedra Filologiczna. A więc
od filologów dowiedzieliśmy się, że pojęcia greckie i łacińskie,
które na język polski tłumaczymy jako słowo "autorytet", rozwijały
się całkiem niezależnie i to do tego stopnia, że łacińskie auctoritas
nie ma jednoznacznego czy choćby przybliżonego odpowiednika greckiego.
Co także wydaje się ciekawe - w języku polskim słowo "autorytet"
pojawiło się dopiero w XIX w. i wcale nie przyszło do nas bezpośrednio
z j. łacińskiego, ale - najprawdopodobniej - z niemieckiego, być
może z francuskiego. Również słowo "autorytarny" przyszło do j. polskiego
już gotowe, to nie jest utworzony wewnątrz polszczyzny derywat od
słowa "autorytet". Do połowy, a nawet do końca XIX w. j. polski doskonale
radził sobie z wyrażaniem stosownych treści, mając do dyspozycji
słowo "powaga". Nie sposób oczywiście podawać choćby w skrócie treści
takiej konferencji, jako się rzekło próba szybkiej syntezy byłaby
zaprzeczeniem samej idei różnorodności spojrzeń. Natomiast warto
choćby jednym zdaniem wspomnieć historyków sztuki, przedstawiających
rolę autorytetu, czy to boskiego, we wschodniej tradycji ikonograficznej
ciągle nawiązującej do wizerunków "nie ręką ludzką uczynionych",
czy rozmaitych kolei autorytetu mistrza w historii malarstwa na Zachodzie.
Dla teologa przysłuchiwanie się wywodom językoznawców i historyków
sztuki jest po prostu ożywcze. Teologia, która nie czerpie także
z tych źródeł, jest tak sucha, że prawie niejadalna.
Po każdej konferencji redagowany jest kolejny tom zawierający
prawie wszystkie wystąpienia. Redagowanie trwa zwykle około roku.
Tak było i teraz: przybywający mogli zaopatrzyć się w zbiór zawierający
teksty wystąpień sprzed roku, a więc dotyczących doskonałości. Tomu
zbierającego wystąpienia z tegorocznej konferencji możemy więc spodziewać
się najwcześniej za rok.
Jeżeli jednak szukać jakiejś nuty, która przewijała się
przez większość wystąpień, to można wskazać na jedno: o autorytecie
mówiono w zasadzie dobrze. Językoznawcy co prawda podkreślali, że
samo słowo jest uznawane za neutralne, jeżeli chodzi o wartościowanie,
dopiero jego określenia nadają mu walor pozytywny lub negatywny.
Jednak pośród prelegentów i dyskutantów dominowało pozytywne nastawienie
do "autorytetu" jako czegoś niezbędnego w kulturze i ogólniej w cywilizacji,
w życiu ludzkim.
Na koniec nie może zabraknąć kilku choćby słów uznania.
Albowiem choć jako organizatorów wymienia się instytucje, wiadomo,
że pracę wykonują ludzie, nie struktury. A w tym wypadku osobą najważniejszą,
tą która ma koncepcję i wykonuje, już od przynajmniej dziewięciu
lat, największą część pracy jest prof. Maria Kamińska, kierownik
Katedry Historii Języka Polskiego i Filologii Słowiańskiej UŁ. Ona
też nadaje kolejnym konferencjom niepowtarzalny charakter - strzegąc
bogactwa różnorodności, ale i, zapewne mimo woli, przyczyniając się
do dominacji zagadnień językowych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu