Świadectwem rozwijającego się przed wojną kultu św. Andrzeja Boboli - nowego Patrona Polski - są dwie parafie w diecezji sosnowieckiej. W Bukownie i Sosnowcu. Mało kto wie, że w czasie wojny Święty uratował będziński kościół Świętej Trójcy przed spaleniem.
To było wydarzenie
Reklama
Kult św. Andrzeja Boboli, o którym ostatnio głośno, napotykał
na różne przeszkody. Najpierw długo czekano na kanonizację, bo Polski
na mapach Europy nie było. Gdy już wyniesiono Męczennika na "najwyższy
stopień chwały ołtarzy", wybuchła wojna. Później w rozwoju kultu
przeszkadzali najeźdźcy z Moskwy i ich rezydująca w Warszawie delegatura.
Wreszcie św. Andrzej 16 maja br. został ogłoszony patronem Polski,
obok Matki Bożej Królowej Polski, św. Stanisława Biskupa i Męczennika,
św. Wojciecha i św. Stanisława Kostki. W ostatecznej realizacji starego
pomysłu pomógł Prymas kard. Józef Glemp.
Kanonizacja św. Andrzeja Boboli była dla Polski wielkim
wydarzeniem. Na początku 1938 r. pisały o tym obszernie wszystkie
gazety. Felicja Góra, kierowniczka biblioteki parafii Świętej Trójcy
w Będzinie wyciąga rocznik Przewodnika Katolickiego z 1938 r. Przerzuca
kartkę po kartce i pokazuje wielkie tytuły: "W przededniu kanonizacji", "
Dzień chwały Polski w Rzymie". " W tym czasie, kiedy odbywały się
te wielkie uroczystości, byłam uczennicą piątej klasy szkoły powszechnej
- przypomina sobie Felicja Góra. - Niewiele już z tamtych lat pamiętam,
ale wiem, że mówiono nam wiele o tym, co się wydarzyło ważnego dla
Polski. Że przybył nam nowy Święty, że przejeżdżał przez Polskę,
że jego ciało zachowało się bardzo dobrze mimo upływu długiego czasu."
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z tego samego roku i pod tym samym wezwaniem
Dwa kościoły naszej diecezji są bezpośrednimi owocami kanonizacji św. Andrzeja. Chodzi o świątynie w Bukownie i Sosnowcu. "Parafia w Bukownie została erygowana w grudniu 1938r., a tytuł jej nadany należy łączyć bezpośrednio z uroczystościami kanonizacyjnymi z kwietnia tego roku - mówił nam ks. kan. Adam Bartkiewicz, proboszcz parafii z Bukowna. Od tego samego roku istnieje też parafia św. Andrzeja Boboli w Sosnowcu. Dziś ma piękny jasny kościół wybudowany na początku lat 80. Historia powstania świątyni pokrywa się z usianą przeszkodami historią kultu Świętego. Komunistyczne władze nie chciały słyszeć o powstaniu świątyni i przez kilkadziesiąt lat duszpasterstwo prowadzono w tymczasowej kaplicy, która stała w okolicach dzisiejszej trasy szybkiego ruchu. Z racji tego, że ówczesny pierwszy sekretarz chciał wybudować popularną "gierkówkę", której przebieg wytyczono w miejscu, gdzie stała kaplica, musiano przeznaczyć pod kościół inny teren i dać zezwolenie. - Ks. Kiwacz, pierwszy proboszcz, był na kanonizacji św. Andrzeja w Rzymie - opowiadał Niedzieli Sosnowieckiej ks. kan. Jerzy Barszcz, proboszcz bobolowskiej parafii z Sosnowca.
Wota wdzięczności
Wiele do zawdzięczenia Męczennikowi ma też parafia Świętej
Trójcy w Będzinie. W przekonaniu jej proboszcza z czasów wojny -
ks. Mieczysława Zawadzkiego, św. Andrzej Bobola uratował będziński
kościół na Górze Zamkowej przed spaleniem. "8 września Niemcy urządzili
prowokację. Podpalili żydowską synagogę i żydowskie, wysokie domy,
które stały w okolicach kościoła - mówi Felicja Góra. - Do wikariatu
wrzucili granat zapalający. Iskry sypały się na dach kościoła, z
którego wyniesiono już Najświętszy Sakrament i co cenniejsze przedmioty
na plebanię. Proboszcz w tym czasie modlił się za wstawiennictwem
´najświeższego´ Świętego". "Że kościół i plebania ocalały, to prawdziwa
łaska Boża wyproszona za przyczyną św. Andrzeja Boboli - pisał ks.
Zawadzki w kronice parafialnej i na innym miejscu dodawał - Jestem
głęboko przekonany, że św. Andrzej ocalił kościół będziński i plebanię"
.
W dowód wdzięczności proboszcz będziński zamówił w 1940
r. obraz św. Andrzeja, który po dziś dzień wisi w kościele. To nie
wszystkie ślady kultu Męczennika w parafii. Po wojnie, w miejsce
skradzionych przez Niemców dzwonów, ufundował trzy nowe, a wśród
nich jeden, który nazwano św. Andrzej Bobola.