Zasługi bp. Aleksandra Bereśniewicza przekraczają teren rozległej
diecezji kujawsko-kaliskiej i mają wymiar ogólnopolski, a nawet ogólnokościelny.
Ustawiają bowiem prekursorsko, we właściwym wymiarach, niemal w duchu
II Soboru Watykańskiego, stosunki między Kościołem a państwem.
Bp Bereśniewicz, słysząc o upadku Państwa Kościelnego,
o tendencjach, jakie ujawniły się na I Soborze Watykańskim (1869-70),
siłę Kościoła widział w autorytecie moralnym, a nie w dominacji świeckiej.
Uważał jednak, że Kościołowi jest potrzebne w tym celu minimum niezależności
materialnej i walczył o nią z ogromnym zaangażowaniem. W tym celu
zainicjował w Królestwie zwyczaj porozumiewania się z innymi biskupami,
posyłając im przez zaufane osoby odpisy swoich memoriałów, wysyłanych
do władz carskich, by inni też trzymali się tej samej taktyki. Tak
to po cichu rodziła się Konferencja Episkopatu, bo wymiana pism pomagała
innym biskupom zająć podobne stanowisko i tworzyć zwarty front, zwłaszcza
wobec prób wprowadzenia języka rosyjskiego do nabożeństw.
Broniąc niezależności Kościoła od władzy świeckiej w
sprawach czysto duchowych, nie zgodził się na to, by władzom carskim
podawać przyczyny zmian księży na stanowiskach kościelnych. Oto sposób
jego argumentowania: "Gdyby biskupi, zawiadamiając Generał-Gubernatora
o przenoszeniu kapłanów, wskazywać mieli jednocześnie przyczyny,
które wywołały ich rozporządzenie, zrzekliby się tym samym zarządzania
duchowieństwem i przekazaliby do rąk Generał-Gubernatora, który uznając,
lub przeciwnie, zasadniczość [tzn. zasadność - RA] przyczyn, mianowałby
tym samym kapłanów na stanowiska duchowne i w takim razie on, nie
biskupi, rządziłby Kościołem" (z akt Archiwum Diecezjalnego - 4/16
października 1884 r.). Dzięki też niemu hymn Boże cara chrani został
wyparty z kościołów naszej diecezji jako nieliturgiczny.
Umiejętnością perswazji i negocjacji wyjednał u władz
carskich zwiększenie liczby studentów w Akademii Duchownej i pod
pretekstem leczenia wysyłał księży na studia zagraniczne, co miało
pozytywne skutki nie tylko dla diecezji, ale ogromnie rzutowało na
przyszłość. Tak np. wyjechał najpierw do Krakowa, a potem do Louvain,
już pod innym nazwiskiem, ks. Idzi Radziszewski, późniejszy rektor
Seminarium, rektor Akademii Duchownej i pierwszy rektor Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego. Jak opatrznościowo przygotował założyciela
tego Uniwersytetu, tak potrzebnego dla Kościoła i Ojczyzny w wolnej
Polsce i w latach Polski Ludowej! To był Biskup daleko patrzący w
przyszłość.
Przedmiotem jego troski były zakony, szczególnie prześladowane
przez carat. Gdzie egzystowały jeszcze klasztory, sprowadzał rozproszonych
zakonników, przedłużając w ten sposób byt domu zakonnego. Bardzo
zadbał o Klasztor Jasnogórski ze względu na jego rolę jednoczenia
Polaków z trzech zaborów. Dążył do odnowy ducha zakonnego u Paulinów,
wprowadzając wspólne pacierze chórowe i klauzurę, wyjednał też u
rządu pozwolenie na nowicjat. Przy poparciu Biskupa rozpoczęto restaurację
murów klasztornych, usunięto z nich wojsko carskie oraz odbudowano
wieżę, zniszczoną przez pożar. Warto, by księża włocławscy - choćby
dla patriotyzmu diecezjalnego! - z okazji pobytu na Jasnej Górze
zwrócili uwagę na pewien szczegół: na pierwszym piętrze (za klauzurą),
na końcu korytarza wiodącego od furty koło pokoju przeora w pobliżu
okna, jest marmurowe popiersie Chrystusa, wykonane w Rzymie przez
H. Marczewskiego w 1882 r. i ofiarowane przez mieszkańców Piotrkowa
Trybunalskiego bp. Bereśniewiczowi z okazji jego złotego jubileuszu
kapłaństwa (10 września 1897 r.). Nieraz tam podchodzę, by patrząc
na tę pamiątkę, "podgrzać" moją dumę diecezjalną.
Bp Bereśniewicz był wielkim czcicielem św. Józefa, Oblubieńca
Najświętszej Maryi Panny, który od 1879 r. jest patronem naszej diecezji.
Zorganizował uroczystości 100-lecia koronacji Cudownego Obrazu w
Kaliszu (1896) i często nawiedzał to sanktuarium.
Czytamy o nim, że "cieszył się wśród duchowieństwa bezgraniczną
miłością i poważaniem (...). Odznaczał się też serdecznością i słodyczą
w prywatnym życiu oraz gorącym przywiązaniem do rodzinnej Żmudzi,
którą co roku odwiedzał" (Tamże, s. 239. Por. też: ks. W. Frątczak,
Biskup Aleksander Bereśniewicz, [w:] Zasłużeni dla Włocławka, Włocławek
1991, s. 24). W tym kontekście interesująca jest informacja, że "
upamiętnił się przez swe litewskie wydawnictwa książek do nabożeństwa,
katechizmów, gramatyki itd" (Encyklopedia Powszechna Ultima Thule
pod red. S. Fr. Michalskiego, Warszawa 1927, t. 1, s. 725).
W ostatnich latach życia choroby odjęły mu wszelką energię,
niezbędną do zarządzania dużą diecezją. Pełen odpowiedzialności za
owczarnię, 15 marca 1902 r., w 19. rocznicę nominacji na biskupa
kujawsko-kaliskiego, wysłał list z rezygnacją do papieża Leona XIII.
Zmarł 4 czerwca tegoż roku. Pochowany został w podziemiach katedry
10 czerwca. Kanclerz Konsystorza Włocławskiego, ks. Michał Lorentowicz,
dostrzegł w tym łaskę dla diecezji, gdy w kazaniu żałobnym 8 czerwca
powiedział: "Kochał on nas bardzo. Tej jego dla nas miłości pieczęcią
jest zrządzenie Boskie, że nie z dala od nas, jak zamierzał, ale
wśród nas dokonał żywota, dając nam możność pogrzebania drogich jego
szczątek w matce kościołów starej diecezji naszej, obok innych jej
pasterzy" (z akt Archiwum Diecezjalnego).
Okazał się mocnym filarem duchowym Kościoła w Polsce.
I to na długie lata. Stale żyjemy jego dorobkiem, zwłaszcza w Seminarium
Duchownym, które bez obecnych gmachów, ogromnie ściśnięte, nie mogłoby
zdobyć się na tak poważny rozwój, wydać tylu ofiarnych kapłanów i
profesorów wyższych uczelni, obrońców Kościoła i polskości oraz zyskać
sławę w kraju i za granicą.
* * *
Obydwaj wielcy Pasterze Kościoła włocławskiego: bp A. Bereśniewicz i bp S. Zdzitowiecki czekają ciągle na naukowe opracowanie zawodowych historyków. Kiedy 16-letni Stefan Wyszyński zaczynał naukę we Włocławku ( 1917), żył jeszcze i działał bp Zdzitowiecki, a o nieugiętym bp. Bereśniewiczu była żywa legenda. Stali się oni wzorami pasterskiej postawy biskupów jako śmiałych obrońców Kościoła i Narodu. Taki duch przejawiał się w wizerunku księży włocławskich i kształtował charakter następnych pokoleń. Nic dziwnego, że z tego posiewu wyrosły zastępy kapłanów-męczenników oraz odwaga Prymasa Tysiąclecia na miarę biblijnych proroków.
Pomóż w rozwoju naszego portalu