Reklama
Parafia św. Antoniego z Padwy ma bardzo atrakcyjne położenie
w pobliżu Ogrodu Saskiego i placu Teatralnego. Mimo to jest jedną
z najmniejszych w Warszawie. Cechą charakterystyczną zabudowań kościelnych
są dwa krużganki z mnogością tablic poświęconych pamięci zmarłych.
Od 1623 r. duszpasterzują tu Bracia Mniejsi Franciszkanie.
Blisko pod wałem bosacy
W reformie żyją chudacy
Mają z pruska kościółeczek
Ogrodzony klasztoreczek
Trzy ołtarze, jak to z przodku
Postawili krzyż w pojśrzodku
Byłem u nich w refektarzu
W ogrodzie i dormitarzu
Wszędzie chudo, zima gorsza
Na nich ubogich i sroższa.
Tak wyglądał w XVII w., widziany oczami Adama Jarzębskiego,
kościół i klasztor Franciszkanów Reformatów przy ul. Senatorskiej.
Zakonnicy przybyli do Warszawy w 1623 r. na zaproszenie króla Zygmunta
III i przy Senatorskiej pracują do dziś. Kiedyś było to miejsce już
poza murami miasta, pod wałem, obecnie należy do ścisłego centrum
stolicy. Dawniej franciszkanie posiadali duży, czteroskrzydłowy klasztor.
Dziś pozostało z tego niewiele. Czasy się zmieniają, pozostaje jednak
duch franciszkańskiej prostoty i ubóstwa.
Murowany klasztor i kościół ufundowany przez rodzinę
Skarszewskich przetrwał bez zmian do pierwszej przebudowy w 1872
r. W czasie wojny spalony przez hitlerowców, odbudowany został w
latach 1950-56. Uwagę zwraca obszerny dziedziniec przykościelny,
którego długość wyznaczają ciągnące się po obu stronach krużganki.
- Kiedyś istniał tu cmentarz grzebalny dla ubogich oraz
zmarłych w czasie epidemii. Przeprowadzając remont krużganków, co
jakiś czas trafialiśmy na pozostałości grobów - mówi o. Natanael
Andrzej Białczyk OFM, proboszcz parafii.
Dodaje, że dzięki obszernemu dziedzińcowi kościół chętnie
wybierają narzeczeni na zawarcie małżeństwa. Po uroczystości jest
bowiem dużo miejsca dla gości, którzy ustawiają się w kolejce, aby
złożyć młodej parze życzenia.
Srebra króla Stasia
Reklama
Wybudowanie krużganków wiąże się z ciekawą historią. Na nabożeństwach
u reformatów często gościli królowie, członkowie ich rodzin oraz
świty dworskiej. W różnych uroczystościach urządzanych w kościele
przy Senatorskiej brali udział: Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki,
Jan III Sobieski, August II, August III oraz Stanisław August Poniatowski.
To właśnie ten ostatni w jeden z Poniedziałków Wielkanocnych zgotował
franciszkanom niespodziankę.
Tego dnia gwardian klasztoru o. Benedykt Roszkowski pracował
właśnie nad kazaniem, kiedy do drzwi jego celi ktoś gwałtownie zapukał.
Był to paź królewski, który poinformował zaskoczonego gwardiana,
że za chwilę odwiedzi go sam król. Zakonnik szybko wyszedł na korytarz
i na pierwszym piętrze zobaczył króla Stanisława Augusta, idącego
z kilkoma szambelanami, na czele z marszałkiem wielkim koronnym Lubomirskim. "
Nie prosiłeś mnie, ojcze gwardianie, na święcone, więc sam do ciebie
przybywam z moim dworem, podzielić się święconym jajkiem" - rzekł
król na przywitanie. "Co za zaszczyt dla całego klasztoru i dla mnie
witać tak zacnego gościa. Lecz czymże ja, ubogi reformat, przyjąć
jestem w stanie Waszą Królewską Mość?" - wyraził obawę gwardian.
Kazano mu się jednak o to nie martwić.
Król nakazał zgromadzić się wszystkim zakonnikom w refektarzu.
A tak dalszy przebieg uroczystości relacjonowała gazeta Nowy Dzwonek: "
...a skoro weszli (franciszkanie - przyp. P.Ch.) do miejsca, gdzie
się zwykli posilać, ujrzeli ze zdziwieniem, jak skrzętnie dwór królewski
nakrywał stoły i stawiał na srebrnych półmiskach udźce wieprzowe
i jelenie, pieczenie z sarny i dzików, galarety z prosiąt i indyków,
rozmaite pieczyste, kiełbasy ze zwierzyny, wykwintne ciasta, gotowane
ozory, wielkie pasztety, piramidy cukrowe i mnóstwo jaj różnokolorowych
i pozłocistych".
Po kilkugodzinnej uczcie szambelan królewski oznajmił
gwardianowi, że całe nakrycie i srebra, półmiski, łyżki, widelce,
noże kazał król zostawić na użytek klasztoru. Jednak gwardian uznał,
że zakonnikom srebra do stołu używać nie wolno, a ponieważ znalazł
się chętny kupiec, cały dar królewski sprzedano. Co zrobić z pieniędzmi?
- zastanawiali się franciszkanie. Użyć na potrzebę kościoła - brzmiała
decyzja przełożonego prowincjalnego. Po dalszym namyśle postanowiono
za te pieniądze wybudować dwa krużganki, po obu stronach przed wejściem
z ulicy do kościoła. Dzięki temu nie trzeba już było wchodzić do
kościoła po błocie, przez cmentarz. Budowę krużganków ukończono w
1792 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szkoła w ogrodzie
Reklama
Na ścianach odbudowanych po wojnie krużganków zaczęto w 1960
r. umieszczać tablice poświęcone pamięci zmarłych. Wśród nich szczególne
miejsce znaleźli ludzie bez grobów, którzy zginęli podczas Powstania
Warszawskiego, a także na Wschodzie. Na specjalne wyróżnienie zasługuje
tablica-pomnik IV Rejonu Armii Krajowej, odsłonięta w 1977 r. 1 i
2 listopada każdego roku krużganki rozbłyskują setkami lampionów.
Wiele osób, które mają tutaj tablice upamiętniające swoich zmarłych,
przyjeżdża z całej Polski, a nawet z zagranicy.
Parafię przy kościele św. Antoniego erygowano w 1864
r. Jednak już w 1866 r. władze carskie zamknęły klasztor Reformatów.
W parafii duszpasterzowali wtedy księża diecezjalni.
Franciszkanie ponownie wrócili na Senatorską dopiero
w 1949 r. Odzyskali parafię, stracili jednak klasztor, który zabrały
władze miejskie. Zakonnikom przyznano jedynie korytarz równoległy
do kościoła oraz pokoje usytuowane przy małym wirydarzu, czyli mniej
więcej 1/8 część budynku dawnego klasztoru. Jednocześnie zabrano
franciszkanom ogród o powierzchni ok. 3 tysięcy metrów kwadratowych,
który najpierw przyłączono do Ogrodu Saskiego, a w 1962 r. wybudowano
w tym miejscu szkołę. Do dzisiaj zakonnicy nie odzyskali swojego
klasztoru.
Szczupłość pomieszczeń sprawia, że w domu zakonnym nie
może mieszkać wielu franciszkanów. Pięciu ojców i jeden brat zajmują
się przede wszystkim posługą w parafii.
Sponsor pilnie poszukiwany
- Duszpasterstwo jest tradycyjne - informuje proboszcz. - Odprawiamy
Msze św., nabożeństwa, udzielamy sakramentów. Dwa razy w roku narzeczeni
gromadzą się na cykl konferencji przedmałżeńskich. Dwóch ojców katechizuje
w pobliskiej szkole podstawowej i liceum.
W parafii jest wielu ministrantów, grupa młodzieżowa,
kilka kółek różańcowych. Bardzo prężnie działa Franciszkański Zakon
Świeckich, który ma swoje cykliczne spotkania formacyjne. Osoby te
prowadzą również parafialną działalność charytatywną.
Największym problemem dla proboszcza jest obecnie konieczność
pilnego wyremontowania dachu kościoła, który przecieka. - Cały czas
proszę o pomoc. Byłoby wspaniale, gdyby znaleźli się jacyś sponsorzy
- mówi o. Białczyk. Podkreśla, że remontu nie da się przeprowadzić
opierając się tylko na ofiarach parafian. Liczba ich jest mała, ok.
5 tysięcy, z czego regularnie praktykuje ok. 2 tysięcy. W dodatku
w większości są to ludzie starsi, dość biedni.
Chlebek św. Antoniego
Wielkim kultem w kościele przy Senatorskiej cieszy się św.
Antoni z Padwy. Od początku istnienia kościoła wierni polecali się
Jego wstawiennictwu, prosząc zakonników, aby w oznaczonej intencji
odśpiewali responsorium Si quaeris miracula. Wiadomość o łaskach
uproszonych w Warszawie za pośrednictwem św. Antoniego zanotowano
już w XVII w., ale dopiero w 1767 r. po raz pierwszy jego warszawski
wizerunek został wyliczony wśród cudownych obrazów. W 1771 r. zaprowadzono
we wszystkich kościołach prowincji dziewięciowtorkową nowennę przed
uroczystością św. Antoniego. Propagowaniem jego kultu w XIX w. zajmowało
się bractwo św. Antoniego. Dziś bractwa na Senatorskiej już nie ma,
ale Święty z Padwy nadal otaczany jest dużym kultem.
13 czerwca, w uroczystość św. Antoniego, na Senatorską
przyjeżdżają wierni z całej Warszawy, a nawet z Polski. W tym roku
Suma odpustowa zostanie odprawiona o godz. 18.00. Przewodniczyć jej
będzie i homilię wygłosi o. Janusz Trojanowicz OFM, magister kleryków
w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Wierni,
którzy nawiedzą tego dnia kościół Franciszkanów, będą mogli otrzymać
chlebek św. Antoniego. - Rozdawanie tych chlebków to już nasza wieloletnia
tradycja - podkreśla proboszcz.