Po zakończeniu uroczystości milenijnych na Warmii powstał problem
sposobu odwiezienia Obrazu Nawiedzenia. Następnego dnia czerwca 1966
r. od rana trwały intensywne dyskusje. Kard. Stefan Wyszyński ze
względu na szacunek dla tego wizerunku Matki Bożej był przeciwny
przewożeniu go w skrytce. Musimy go - uważał - wieźć jawnie, chociaż
bez zewnętrznych oznak. Zadecydowano także, że samochód-kaplica dla
bezpieczeństwa pojedzie w liczniejszym towarzystwie. Oficjalnie samochodów
miało być siedem, ale spontanicznie dołączyli się inni. Kolumnę zaczynał
samochód z bp. Warmińskim Józefem Drzazgą. W środku kawalkady znajdował
się żuk z Obrazem, do którego na zmianę przesiadali się bp Franciszek
Musiel i o. Jerzy Tomziński, generał Paulinów. Oficjalną część zamykał
samochód z Księdzem Prymasem, któremu towarzyszyli bp Jan Czerniak
i ks. Władysław Padacz.
Nie ujechali daleko. Już na drugim kilometrze od Olsztyna
patrol Milicji Obywatelskiej zatrzymał samochody do kontroli dokumentów.
Szybko okazało się, że rzeczywisty powód jest inny. Na złożone oświadczenie,
że delegacja chce spokojnie i bez rozgłosu dojechać z Obrazem do
Warszawy, przedstawiciele władzy odpowiedzieli: Zgadzamy się, ale
bez Obrazu. Po krótkich targach kolumna, a w niej samochód z Obrazem
ruszyła dalej. Niedaleko.
Zatrzymano nas - pisze Prymas Tysiąclecia - w pustym
polu, w miejscowości Liksajny, w odległości 18 km od Ostródy (Pasłęk-Ostróda)
. Wokół pole; stoi radiowóz i motocykl. Wszystkie wozy zatrzymują
się. Zjawiają się coraz liczniejsze wozy MO, głównie radiowozy, motocykle
i syrenki. Za nami stoi mercedes pułkownika "z rudzielcem", znanego
już z akcji Lublin-Puławy i akcji Nidzica-Olsztyn. Niemal wszyscy "
nasi" wyszli z wozów i chodzą po szosie. Ja cały czas pozostałem
w wozie. Czekamy na dalszy rozwój wypadków. Biskup Dąbrowski usiłuje
rozmawiać z "pułkownikiem". Ustawia sprawę: "Pozwólcie nam jechać
wprost do Nowego Dworu. Zostawimy Obraz, odbędzie się nabożeństwo;
pojedziemy do kościoła św. Stanisława, a po nabożeństwie do katedry.
Wszystko będzie spokojnie". - Pułkownik usiłuje myśleć. Wyraża gotowość
porozumienia się z Warszawą. Wytwarza się atmosfera wyczekiwania.
MO coraz więcej. - Przekradają się do nas dzieci szkolne, matki z
maleństwami. Jakiś młody mężczyzna przyniósł wiadro z mlekiem. MO
interesuje się tym mlekiem, ale nie przeszkadza. "Pułkownik" pojechał
do telefonu na Warszawę. Po godzinie odpowiedź: "Warszawa nie zgadza
się, trzeba jechać wprost do katedry warszawskiej". Odwołują się
do mnie. Odpowiedź: "Nie możemy opuścić Obrazu, pojedziemy razem"
. Nadal pokusy: "Wyłączymy wóz i pojedziemy do Warszawy, a wy możecie
jechać spokojnie do Warszawy, w odległości". Nasza odpowiedź: "Mowy
nie ma, będziemy jechali razem, albo będziemy tu czekali".
Po godzinie daremnych rozmów zaczyna się akcja. Od strony
Pasłęka nadjechały kolumny zmotoryzowane MO na motocyklach, mercedesach,
radiowozach i syrenkach. Szyk bojowy. Zamknięto drogę do Ostródy;
ludzie gromadzą się z daleka. "Ursusy" z motocykli idą hitlerowskim
krokiem ku żukowi. Stają w pewnej odległości. Księża otoczyli wóz
z Obrazem. Chwila wyczekiwania. Zażądano próby wozu. Księża opierają
się. Niemal siłą wpakował się do wozu jakiś drab z MO. Zgodzono się,
że próbę wozu przeprowadzi ks. J. Baszkiewicz. Poprowadził wóz, który
wyszedł z szeregu naszych wozów. Po pewnym czasie ks. Baszkiewicz
zatrzymał się i oświadczył, że dalej nie pojedzie. W wozie pozostał
biskup Musiel, o. Tomziński i ks. Włudyka. - W ten sposób "porwano"
wóz z Matką Bożą. Pozostaliśmy na miejscu, gdyż nie pozwolono nam
jechać dalej. - Postanowiliśmy jeszcze poczekać. Zebrała się gromada
ludzi, wszyscy płaczą. Jesteśmy już sami. "Siła Rządu" odpłynęła,
pozostała siła Narodu.
O godzinie 15.30 ruszyliśmy dalej, żegnamy płaczących
ludzi, klęczących na drodze. Mijamy Ostródę i zatrzymujemy się w
głębokim lesie. Wkrótce po naszym wjeździe w linię leśną z wielkim
hałasem przejeżdżają formacje MO. Wjeżdżają w las, w najbliższym
sąsiedztwie i tam zapadają w ciszy. Mieliśmy wątpliwość, czy jest
tam żuk z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Jedni widzieli żuka,
inni przeczą. - Posililiśmy się odrobinę i zamierzamy ruszyć dalej.
Nad nami krąży helikopter. Mamy wrażenie, że jesteśmy na froncie
wojennym.
W dalszej drodze do Warszawy, jeśli nie liczyć kolejnego
zatrzymania przez patrol MO w celu sprawdzenia dokumentów i stanu
technicznego pojazdów oraz nieustannego towarzystwa motocykli i samochodów
milicyjnych, nic się już nie wydarzyło.
Ksiądz Prymas dotarł do Warszawy kwadrans po dziewiętnastej.
Około dwudziestej pierwszej do Seminarium Warszawskiego, gdzie kard.
Wyszyński czekał na wieści, dotarli biskupi: Jerzy Modzelewski, Franciszek
Musiel i Bronisław Dąbrowski. Podzieli się najświeższymi informacjami.
Obraz Nawiedzenia został przywieziony do katedry. Towarzyszyły temu
niezwykłe środki ostrożności: ogromna liczba milicjantów jadących
razem z Obrazem i pełniących rolę obstawy na ulicy. "Pułkownik" chciał
wejść do zakrystii, ale nie pozwolono mu. Po zasięgnięciu opinii
biskupów Ksiądz Prymas doszedł do wniosku, że trzeba zrezygnować
z planów nawiedzenia Obrazu w Nowym Dworze i w kościele pw. św. Stanisława.
Pomóż w rozwoju naszego portalu