Jestem zaręczona i przygotowuję się do sakramentu małżeństwa.
Wielu moich znajomych jest w zakonie czy w seminarium - cieszę się
z ich powołania, ale jednocześnie obserwuję niepokojącą postawę "
wybrania". W jednym z listów siostra zakonna wprost pisze, że ona
jest oblubienicą Pana, oni (tzn. siostry, kapłani) prowadzą życie
takie, jak Pan Jezus, i że my (świeccy) nigdy tego nie zrozumiemy...
Czy istnieją powołania "bardziej święte"?
"Pan Bóg oczekuje od nas miłości tam, gdzie jesteśmy"
- odpowiada o. Stanisław Górski, dominikanin. "Wobec miłości sprawą
drugorzędną jest miejsce: zakon czy małżeństwo. Św. Hieronim, wielki
promotor życia w celibacie, powiada: ´Jeśli celibat jest złotem,
a małżeństwo srebrem, to nie jest powiedziane, że bogatszy przed
Bogiem jest celibatariusz niż małżonek. Kto ma dużo srebra, jest
przecież bogatszy niż ten, kto ma mało złota´". "Małżeństwo i dziewictwo (
dla Królestwa Bożego) to dwa sposoby wyrażenia i przeżywania jedynej
Tajemnicy Przymierza Boga ze swym ludem. Bez poszanowania małżeństwa
nie może także istnieć dziewictwo konsekrowane; jeżeli płciowość
ludzka nie jest traktowana jako wielka wartość dana przez Stwórcę,
traci sens wyrzeczenie się jej dla Królestwa Niebieskiego" (Jan Paweł
II, Familiaris consortio, 16)
Według słów franciszkanina o. Rufusa, najpewniejszym
sposobem osiągnięcia celu ludzkiego istnienia jest wypełnianie woli
Bożej - układanie sobie życia według wskazań Boga. Jeśli ktoś rozpoznaje
tę wolę (swoje powołanie) na drodze powołania małżeńskiego, to podejmując
ją - Bogu się podoba. To istota spełnienia swego powołania. W życiu
konsekrowanym tym Oblubieńcem (Mężem, Żoną) jest sam Stwórca. Jednocześnie
Jezus sam podkreśla: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem
i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili..." (zob.
J 15, 16). "Rozdawcą" powołań jest Bóg, nie człowiek. Stąd porównując
rozmaite powołania, dostrzegamy między nimi różnice. Nie jest to
jednak powód do pychy czy wzajemnej niechęci, ile raczej zachęta
do jak najlepszego rozpoznawania woli Bożej względem siebie i wypełniania
jej na drodze powołania, które rozpoznaliśmy jako swoje.
Pisząc o owej "niepokojącej postawie wybrania", o. Górski
twierdzi, że to dobrze, iż u nowicjuszy jest taka świadomość, chociaż
trochę niepokorna. Aby mieć siłę wyrwać się z życia świeckiego do
stanu duchownego czy zakonnego, trzeba trochę "zafunkcjonować na
zakochaniu". Tak jak potrzebne jest zakochanie dziewczyny i chłopaka
- aby dostrzegli i zapragnęli siebie. Zewnętrzne zauroczenie potem
mija, przemieniając się w dojrzałą miłość.
Człowiek, żyjąc w świecie, ma przynajmniej dwa podstawowe
cele: mądrze "czynić sobie ziemię poddaną", kontynuując na niej rozwój
i przekazywanie życia oraz drugi cel: zatroszczyć się o życie wieczne.
O ile ten pierwszy jest powszechnie dość oczywisty, drugi wydaje
się dzisiaj coraz bardziej zakryty i niepewny. Dlatego - ze względu
na zbawienie człowieka - bardzo potrzebne jest świadectwo osób konsekrowanych,
celibatariuszy.
Pełną wersję odpowiedzi można znaleźć w internecie pod
adresem: http://www.mateusz.pl/pow Pytania można przysyłać
pod adresem:
Pomóż w rozwoju naszego portalu