KS. PIOTR NOWOSIELSKI: - Ekscelencjo, Księże Biskupie. Po 1989 r. zauważamy w Polsce wyraźny przełom w dziedzinie dostępu i korzystania ze środków społecznego przekazu. Skorzystał na tym także Kościół katolicki. Czy mógłby Ksiądz Biskup dokonać próby podsumowania obecnego rynku mediów Polsce?
BP ADAM LEPA: - Jest to temat bardzo rozległy
i trudno go ująć w kilku zdaniach. Dzisiaj mówi się często o tzw.
dekadzie mediów, mając na myśli czas, który zapoczątkował rok 1989.
W związku z tym należy powiedzieć, że dokonano w dziedzinie mediów
bardzo wiele. Ale widać tu też pewną niewspółmierność. Z jednej strony
- te olbrzymie zmiany w dziedzinie mediów są dla wielu ludzi swoistym
szokiem, a z drugiej strony - ludzie nie są do tych zmian przygotowani.
Na przykład: dzisiaj bardzo wiele dzieje się w telewizji publicznej,
jak i w telewizji komercyjnej, natomiast nadal zwykły obywatel nie
wie, jakie powinny być media w państwie demokratycznym, ponieważ
on się urodził, wychował w zupełnie nienormalnej sytuacji. W dalszym
ciągu jest przekonany, że nie ma żadnego wpływu na media. Takie przekonanie
wyniósł z czasów PRL-u. Tymczasem, musimy uświadomić odbiorców, mówić:
piszcie do mediów, stawiajcie wymagania, przedstawiajcie postulaty,
bo media nie tylko nas mają zmieniać, ale my również możemy je zmieniać.
Tak powinno być w państwie demokratycznym.
Media, korzystając z nowej sytuacji, po 1989 r. rozwinęły
się w sposób ogromny, zarówno publiczne jak i prywatne. Rozwinęła
się bardzo prasa, przy czym zarówno ta pożyteczna, jak i ta szkodliwa
szczególnie dla dzieci i młodzieży. Wielki rozwój widać też w mediach
komercyjnych, choć trzeba to powiedzieć, są to media raczej niskiego
lotu, i na to trzeba właśnie uwrażliwiać odbiorców, przygotowując
do właściwego odbioru.
- Jak na tym tle wyglądają media katolickie?
- Media katolickie też miały wielką szansę i w olbrzymiej
mierze ja wykorzystały. Choć nie wszystko udało się do końca, gdyż
brakowało - szczególnie na początku - odpowiedniej kadry, problemem
pozostają taże odpowiednie środki finansowe. Nie mieliśmy przecież
na początku wielu katolickich dziennikarzy. Ci którzy byli, byli
najczęściej związani z jakimś wydawnictwem. Po 1989 r. powstała więc
pewna luka, którą trzeba było zapełniać np. nauczycielami. W ciągu
kolejnych lat wykształcono nową kadrę dziennikarzy.
Ogólnie możemy jednak powiedzieć, że Kościół dobrze wykorzystał
nowe możliwości podjęcia ewangelizacji. Nastąpił swoisty renesans
prasy katolickiej. Pojawiło się wiele nowych tytułów. W latach 1989-93
pojawiło się ich blisko 100. Jest wydawanych też ponad 1000 pism
parafialnych, co jest ewenementem w krajach postkomunistycznych.
W dziedzinie radiowej mamy potężną rozgłośnię Radio Maryja, które
oddziaływuje nie tylko na odbiorców w Polsce, ale jest słuchane w
Europie i Ameryce. Jest sieć Radia Plus, które swoim zasięgiem obejmuje
prawie całą Polskę. Jest też telewizja katolicka, która dopiero raczkuje,
ale trzeba jej istnienie traktować również jako sukces Kościoła.
Jest też w Polsce Katolicka Agencja Informacyjna, która już wykształciła
swój wizerunek na rynku mediów. Tak pobieżnie wymieniam najważniejsze
fakty, chcąc ukazać, że Kościół wykorzystał swoją szansę.
- A czy zdaniem Księdza Biskupa media katolickie w Polsce są dyskryminowane?
- Może pośrednio tak. Wcześniej ta dyskryminacja była inna, choć należy pamiętać, że są różne formy dyskryminacji. Pomijam tu decyzje rządowe, ale przywołajmy tu taki fakt, że np. wiodące pisma katolickie nie są cytowane w przeglądach prasy, a są przecież opiniotwórcze. Jednym z nich jest np. Tygodnik Katolicki Niedziela, a nie istnieje w oficjalnych przeglądach prasy. To jest wyraz jednej z form dyskryminacji, dokonującej się przez niemówienie o jakimś fakcie, wydarzeniu czy występujących zjawiskach. Innym rodzajem dyskryminacji jest wypowiadanie się w formie negatywnej, postponującej dane medium. Np: "a co tam pisemka katolickie!", "co tam to radio dewocyjne!", jeśli mówi się negatywnie, to także oddziaływuje się negatywnie na dane medium. Inny przykład: jeśli ten sam artykuł jest wydrukowany w jakimś mało znaczącym piśmie, jest inaczej odbierany niż wydrukowany w piśmie prestiżowym. Więc nawet samo medium też oddziaływuje na odbiorcę, nie tylko sama treść.
- Dużo mówi się o potrzebie wychowania do mediów. W jakim kierunku powinno ono pójść i kto winien to robić: państwo czy Kościół?
- Wszyscy. Kościół zawsze zajmował się wychowaniem do mediów, nawet w najtrudniejszych czasach stalinowskich czy PRL. Oczywiście, nie można było wtedy publikować, nie zawsze był dostęp do szkoły, ale nasi rekolekcjoniści, misjonarze, duszpasterze, bardzo często wypowiadali się na temat odbioru mediów. Oczywiście, na początku tych mediów nie było dużo, ale stanowiły zagrożenie od strony ideologicznej. Dziś media nie tylko uczą, kształtują postawy, wykształcają nowe zapotrzebowania, zainteresowania, ale też i czasem szkodzą młodemu pokoleniu. W związku z tym razem ze szkołą powinniśmy podejmować wspólne działania na rzecz wychowania do prawidłowego odbioru mediów, przy czym ma to być prawdziwe wychowanie, a nie tylko dydaktyka. Trzeba kształtować konkretne postawy, a szczególnie dwie z nich: postawę krytyczną i selektywnego odbioru, o czym dzisiaj mówiłem do legnickich księży.
- Gdzie należy szukać większego zagrożenia, czy w mediach publicznych, czy poza nimi, np. w wyniku tzw. propagandy szeptanej, plotki, manipulacji?
- Pytanie jest łatwe, ale odpowiedź jest już trudniejsza. Niewątpliwie są zagrożenia i tu, i tam. Ale musimy pamiętać że media publiczne powinny służyć całemu narodowi. Mają dbać o kulturę moralną, szczególnie młodego pokolenia. Jeśliby te media były wierne swojej misji, to byłoby idealnie. Byłyby wtedy pierwszym sprzymierzeńcem Kościoła i ewangelizacji. Ale tak nie jest. Wyraźnie widzimy, że telewizja publiczna jest upartyjniona. Czasami mówi się błędnie, że jest upolityczniona, a przecież ona nie może być apolityczna. Natomiast nie może być pod egidą jakiejś partii, bo wtedy stoi to w sprzeczności z jej misją. Natomiast wśród nadawców prywatnych, to wszystko zależy od ich kierownictwa.
- Na konferencji wspomniał też Ksiądz Biskup o oddziaływaniu mediów na podświadomość. Na czym polegają te działania?
- Są to tzw. działania podprogowe. Tylko wtedy człowiek uświadamia sobie pewne bodźce, kiedy zostanie przekroczony pewien próg. Po jego przekroczeniu, uświadamiamy sobie to, co widzimy, czy słyszymy. Jeśli zaś bodźce docierają do nas poniżej tego progu, docierają do nas bez udziału naszej świadomości. Wtedy te treści osadzają się w podświadomości. Kiedy jakieś medium korzysta z tego sposobu komunikacji, propagując złe treści, jest to bardzo niebezpieczne. Wykazano, że z tego korzystały niektóre stacje muzyczne. Dziś jest to zabronione. Innym sposobem jest przekazanie takich treści metodą "wstecznego zapisu". Jest to nadanie jakiegoś przesłania w taki sposób, że nie chwyta tego ucho, natomiast podejmuje to podświadomość. Przy czym nie jest nawet ważny język, w jakim dokonano zapisu, gdyż mimo to przesłanie i tak oddziaływuje na podświadomość człowieka. O treści zapisu możemy dopiero się przekonać, odtwarzając np. jakiś utwór muzyczny od tyłu.
- Jakie więc zadania widzi Ksiądz Biskup dla duszpasterzy, katechetów, dziennikarzy i nadawców katolickich?
- Uważam, że jest to bardzo ważne, nawet historyczne zadanie, szczególnie w tych czasach, kiedy rozstrzygają się losy wielu mediów, a w tym i katolickich. Od nas, duszpasterzy, wiele zależy. W dalszym ciągu winno to być wychowanie do mediów. Kościół zawsze o tym mówił. Kiedy weźmiemy do ręki dokumenty kościelne, zrozumiemy pewną metodę, którą nam sugeruje Kościół. Taką najskuteczniejszą metodą wychowania do mediów, formowania odbiorców mediów jest - " metoda mediów". Po 1989 r. mamy do dyspozycji wszystkie media. Wcześniej była to właściwie tylko prasa. Okazuje się że np. o wychowaniu do filmu najlepiej mówi się poprzez film, o wychowaniu do telewizji najskuteczniej mówi się w telewizji, o wychowaniu do radia czy prasy najskuteczniej mówi się w samym radiu i prasie. Widzę tu wielkie zadanie do spełnienia dla wszystkich mediów katolickich i jestem w tym względzie wielkim optymistą.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu