Ojciec Mateusza był tzw. starym partyjniakiem. Za czasów komuny
zerwał z Kościołem i nie pozwolił ochrzcić swoich dwóch synów. Po
zmianie systemu pozostał wierny swojej wizji świata. "Nie będę jak
chorągiewka - mówił swoim dzieciom. - Moi koledzy z partii zmieniają
poglądy jak rękawiczki, ja zostanę z tym, na co się zdecydowałem"
. Mateuszowi wydawało się to nawet całkiem uczciwe. Miał dużo szacunku
do niewiary swojego ojca i do jego dużej rezerwy wobec Kościoła.
Wychowywał się więc bez Boga. Przyzwyczaił się do zdziwienia kolegów,
gdy przyznawał się, że jest niewierzący. Ojciec Mateusza był bardzo
zaangażowany w sprawy lokalnej polityki. Zgodnie z dyscypliną partyjną
głosował za aborcją, należał do skrajnej frakcji lewicowej i tu i
ówdzie bardzo źle wypowiadał się o Kościele. Mateusz wiedział, że
jego dom znajdował się na kościelnym indeksie. Ksiądz nie zaglądał
tu nigdy po kolędzie, a w szkole słyszał od swoich kolegów mocne
słowa krytyki wobec poglądów ojca.
Bardziej ze względów praktycznych niż ideologicznych Mateusz
zaczął stronić od problemów wiary. Budował swoje życie, nie uwzględniając
obecności kogoś takiego jak Pan Bóg. Sam tworzył sobie zasady moralne
i ustalał granice postępowania. Już w liceum miał kilka młodzieńczych
romansów zakończonych współżyciem i nie widział w tym nic złego.
W czasie studiów trafił do akademika. Już po pół roku dogadał się
z kolegą i tak pokombinowali, że cały pokój miał dla siebie, i zupełną
swobodę życia, a właściwie współżycia. Żył w przygodnych związkach
i czekał na tę największą ze swoich miłości. Wreszcie się doczekał.
Zjawiła się na trzecim roku studiów i miała na imię Asia. Była piękna,
mądra, i co go w niej najbardziej zachwycało, niezwykle subtelna
i skromna. To było dla niego zupełnie nowe odkrycie. Wszystkie dotychczasowe
dziewczyny były łatwe do zdobycia i bardzo wyzywające. Asia ani się
nie narzucała, ani nie próbowała go podrywać. Zachwycała go w niej
jakaś uderzająca szczerość i... czystość.
Po raz pierwszy zaczął się zastanawiać nad problemem czystości.
Dotąd nie miało to dla niego żadnego znaczenia, a tu nagle poznał
dziewczynę, o której wiedział, że będzie strzec czystości ponad wszystko.
Denerwowało go to, a jednocześnie zachwycało. Drugą barierą w tej
przyjaźni było środowisko przyjaciół Asi. To byli, według niego,
jacyś nawiedzeni goście, którzy potrafili się ze sobą spotykać po
to tylko, żeby się modlić. Cały ten związek był więc strasznie skomplikowany,
a jednak dla Mateusza chyba najważniejszy ze wszystkich. Nie wiedział
dlaczego, ale wreszcie mógł powiedzieć, że to jest to. Wkrótce sprawy
zaszły tak daleko, że oboje z Asią na poważnie zaczęli rozmawiać
o miłości, spotykać się ze sobą i planować wspólną przyszłość. I
tu nagle wyrósł kolejny mur. Rodzice Asi należeli do ludzi wysoko
postawionych w hierarchii jakiejś kościelnej wspólnoty. Byli radykalnie
pobożni i liczyli się z tego powodu w swoim świecie. Mateusz nazywał
ich "kościelnymi VIP-ami". Czuł się więc tak, jakby próbował ożenić
ogień z wodą. Jego ojciec i rodzice Asi; on sam i jego cudowna, czysta
dziewczyna; ona głęboko wierząca i on nie mający żadnego pojęcia
o Panu Bogu - to było stanowczo za dużo przeszkód. Nagle poczuł,
że jedynym Kimś, z Kim mógłby pogadać o całym tym swoim kołowrotku,
jest sam Pan Bóg. Pierwszy raz myślał w tych kategoriach. "Skoro
Aśka modli się tak mocno do Niego i wierzy, że On jest miłością,
to trzeba wreszcie z Nim pogadać na serio!" - pomyślał sobie. Nie
zastanawiając się zbyt długo, pobiegł do najbliższego kościoła. Usiadł
w ławce i milczał. Nie znał żadnej modlitwy, nie wiedział, czy może
mówić swoimi słowami. Po prostu siedział i milczał. Po godzinie wyszedł
ze świątyni. Nic tam nie usłyszał, nic nowego nie urodziło się w
jego myślach, a jednak poczuł niezwykły pokój w sercu i pewność,
że ma walczyć dalej o miłość. Jednego był pewny, ten milczący Bóg
przyszedł do jego serca i pochwalił go za pragnienie miłości. Mateusz
już nie miał wątpliwości, że On jest, a największym odkryciem było
to, że nie jest jakimś konkurentem w miłości, ale największym z sojuszników.
Pomóż w rozwoju naszego portalu