Nowa wyższa uczelnia, towarzyszące jej osiedle akademickie, hala widowiskowo-sportowa, stadion, hospicjum, dom opieki nad osobami starszymi - to tylko część obiektów, które być może w niedalekiej przyszłości ubogacą pejzaż Torunia. Mieszkańcy grodu Kopernika od pewnego czasu z uwagą śledzą losy projektu przedłożonego władzom miasta przez związaną z Radiem Maryja Fundację "Nasza Przyszłość". Fundacja ta nosi się z zamiarem budowy miasteczka uniwersyteckiego pod nazwą Centrum "Polonia in Tertio Millennio" (Polska w Trzecim Tysiącleciu) i chciałaby je zlokalizować właśnie w Toruniu, na terenie przy ul. Polnej, znanym pod nazwą "Jar", zajmowanym niegdyś przez jednostkę Armii Radzieckiej.
Projekt urbanistyczny, opracowany pod kierunkiem architektów
Andrzeja Ryczka i Romualda Lewickiego, przewiduje podział miasteczka
na 5 sektorów (A,B,C,D,E):
- Sektor A: obejmowałby zabudowania Wyższej Szkoły Kultury
Społecznej i Medialnej, a więc obiekty dydaktyczne, budynek administracyjny
z rektoratem i aulą, centrum komputerowe i medialne, laboratoria,
bibliotekę z czytelniami i salami wystawowymi oraz kryty pasaż.
- Sektor B: znalazłyby się w nim domy akademickie, stołówka,
sklepy, kluby, teatr studencki, przychodnia lekarska, sale gimnastyczne
oraz kryty basen pływacki. Tutaj również miałoby powstać osiedle
mieszkaniowe dla pracowników dydaktycznych.
- Sektor C: przewiduje się tu budowę domu opieki dla
osób starszych, hospicjum dla osób przewlekle chorych, ogólnodostępnej
kaplicy i klasztoru. W zamyśle inicjatorów budowy Centrum leży, aby
formacja duchowa przyszłych pracowników środków masowego przekazu
dokonywała się poprzez bezpośredni kontakt z osobami potrzebującymi
społecznie zorganizowanej pomocy.
- Sektor D: na projekcie usytuowano w nim obiekty sportowo-rekreacyjne,
wśród nich halę sportowo-widowiskową na 3-5 tys. miejsc, stadion,
boiska, otwarte kąpieliska itp. Ta część miałaby służyć także mieszkańcom
przylegającego do niej, projektowanego osiedla mieszkaniowego "Jar".
- Sektor E: zaplanowano w nim budowę Muzeum Osiągnięć
Narodu Polskiego, dokumentującego (częściowo w plenerze) ponadtysiącletni
dorobek kulturowy Polaków.
Jak widać - skala zamierzonego przedsięwzięcia jest ogromna;
koszty realizacji szacuje się na 600-800 mln zł! Żadna z inwestycji
zrealizowanych w ostatnich latach w Toruniu nie dysponowała nawet
w przybliżeniu takim budżetem (dla porównania: budowa mostu autostradowego
sprowadziła do Torunia kapitał w wysokości ok. 200-250 mln zł, budowa
oczyszczalni ścieków kosztowała 100-140 mln).
Co zatem sprawia, że projekt inwestycji o wysokości dwukrotnie
przewyższającej roczny budżet miasta wzbudza tak wielkie emocje?
Dlaczego miejscowe media przedstawiają go jako kontrowersyjny, sugerując,
że przekazanie gruntu pod planowaną budowę na preferencyjnych warunkach
stanowić będzie nadmierne uprzywilejowanie Kościoła katolickiego?
Warto przyjrzeć się, jak daleko w tego typu argumentacji posunęła
się lokalna edycja Gazety Wyborczej w numerze z 14 marca br. Zamieszczony
w nim został krótki artykuł opisujący planowaną przez miasto sprzedaż
działki o powierzchni 1500 m2,
na której miałby stanąć dom modlitwy i świetlica prowadzona
przez Świadków Jehowy. Władze miejskie żądają za grunt 90 tys. zł.
Do notki dodany został komentarz, który warto tutaj przytoczyć w
całości: "Wiara czyni cuda... finansowe. Katolickiego duchownego
o. Rydzyka, uzbrojonego w moc anteny Radia Maryja, niektórzy w magistracie
boją się jak diabeł wody święconej, więc chcą mu niemal za darmo
oddać 54 ha gruntu ´na cele społeczne´. Świadkowie Jehowy takiego
respektu nie budzą, więc mają zapłacić dość duże pieniądze za niewielką,
niechcianą przez nikogo działkę. Mamy więc do czynienia z religijnym
rozdwojeniem jaźni, za którym stoją pieniądze: ulgowe dla ´swoich´,
duże dla ´odszczepieńców´. Tak w praktyce Toruń realizuje równość
wobec wyznań".
Wczytajmy się uważnie w te słowa. Wynika z nich, że toruńscy
radni przychylają się do wyrażenia zgody na przekazanie gruntu Fundacji "
Nasza Przyszłość" ...ze strachu przed o. Rydzykiem. Nie ma innych,
merytorycznych względów, tylko tchórzostwo włodarzy miasta, którzy
nie potrafią się "postawić" dyrektorowi Radia Maryja. Po drugie -
zwróćmy uwagę na ten cudzysłów: "oddać 54 ha gruntu ´na cele społeczne´". W delikatny sposób sugeruje on, że projektowane
Centrum nie będzie służyło celom społecznym, tylko... no
właśnie, komu? Czyżby znowu o. Rydzykowi?
Zacietrzewienie bijące z przytoczonego komentarza jest
tak ogromne, że nie ma chyba sensu wchodzić w rzeczową dyskusję z
jego autorem. Można tylko ograniczyć się do stwierdzenia: cóż, takie
są realia. Gdy zestawimy ponad 1000 lat obecności Kościoła katolickiego
w Polsce, jego zasługi dziejowe dla narodu, liczbę wiernych, zakres
prowadzonej działalności duszpasterskiej, dzieł miłosierdzia itd.
z działalnością Świadków Jehowy, to nie dziwmy się, że jedni płacą
mniej, a drudzy więcej. Zachowajmy proporcje i zamiast szukać dziury
w całym, raczej doceńmy, że Świadkowie Jehowy w ogóle mają możliwość
zakupu - za niewygórowaną cenę - działki leżącej 15 minut drogi pieszo
od centrum.
A jakie argumenty przemawiają za tym, by miasto z szeroko
otwartymi ramionami przyjęło propozycję Fundacji? Najpełniej chyba
zestawiła je poseł Anna Sobecka w oświadczeniu zatytułowanym Korzyści
z Centrum, opublikowanym w Nowościach z 22 marca br.
1.Skala inwestycji - nieporównywalna ze wszystkim,
co do tej pory w Toruniu udało się wznieść. Nikt, łącznie z przeciwnikami
projektu, nie dysponuje alternatywnym pomysłem, jak do naszego miasta
ściągnąć kapitał podobnego rzędu.
2.Projekt Centrum nie koliduje z założeniami
rozwoju przestrzennego miasta i doskonale harmonizuje z zapisem: "
Toruń - miastem nauki, kultury i turystyki", uchwalonym w Założeniach
Rozwoju Miasta Torunia z 1996 r.
3.Budowa Centrum automatycznie podniesie wartość
przylegających doń gruntów, na czym skorzysta właściciel - gmina.
4.To prawda, że planowane na tym terenie osiedle
mieszkaniowe "Jar" ulegnie nieco zmniejszeniu (z 20 tys. mieszkańców
do ok. 12-15 tys.). Warto jednak zwrócić uwagę na prognozy naukowców
z UMK, mówiące, że ludność miasta do 2030 r. wzrośnie raptem o ok.
20 tys. Czy zatem wszystkie te mieszkania znalazłyby swych nabywców?
Z drugiej strony - bliskość Centrum może faktycznie wzmóc popyt na
nie.
5.Budowa Centrum stanowi szansę dla przynajmniej
kilku firm toruńskich, które mogłyby partycypować w jego wznoszeniu.
6.Centrum w przyszłości stworzy ok. 1000 stabilnych
miejsc pracy.
7.Wchodząca w jego skład uczelnia będzie kształciła
jednorazowo ok. 5 tys. studentów, z czego znaczną część spoza Torunia.
To będą dodatkowi klienci toruńskiego handlu, gastronomii, bywalcy
kin itd.
8.Znaczną część Centrum będą stanowiły obiekty
ogólnodostępne, np. hala sportowa, na budowę której miasta po prostu
nie stać, boiska, baseny, 15-hektarowy park itd. (Na marginesie komentarza
Gazety Wyborczej aż prosi się dodać, że będą z nich mogli korzystać
również... Świadkowie Jehowy).
Skoro autorzy takich przedsięwzięć komercyjnych, jak
Centrum Handlowe "Filmar", Arsenał, Planetarium czy PDT pozyskiwali
grunty po preferencyjnych cenach, to dlaczego w tym wypadku stosować
inną miarę? - kończy swe oświadczenie poseł Sobecka.
Końcowa refleksja. Przez ostatnie 12 lat część publicznych
mediów uczyniła wiele, by zohydzić w oczach polskiego społeczeństwa,
w tym katolików, obraz Kościoła. Padały oskarżenia, że po latach "
czerwonej dyktatury" grozi nam "czarna", że wpływ duchowieństwa na
sumienia i umysły Polaków jest za duży. Wielu dziennikarzy wręcz
specjalizowało się, i nadal specjalizuje, w atakowaniu Kościoła,
zwłaszcza tego, co w nim niedomaga, a celowym pomijaniu pełnionej
przezeń co dzień, cichej mozolnej misji na rzecz każdego człowieka.
Ta propaganda w sporej mierze odniosła skutek. Nie chcę w tym miejscu
rozwijać tego wątku - w przyszłości, być może, na nowej toruńskiej
uczelni będą zapewne na ten temat powstawały prace naukowe.
Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że fatalny stan
części polskich mediów - nastawionej na przemoc i wulgarność telewizji,
dalekich od obiektywizmu gazet, z kloaki rodem brukowych kolorowych
magazynów - jest oczywisty dla średnio rozgarniętego odbiorcy. W
tym kontekście, zamiast rzucać kłody pod nogi, może lepiej z entuzjazmem
powitać projekt utworzenia uczelni, która będzie kształciła dziennikarzy
wrażliwych na prawdę, postrzegających swą pracę jako służbę wobec
społeczeństwa. A może taka wizja jest komuś nie na rękę? Może ktoś
boi się utraty monopolu na informację? Nadużycia przy przyznawaniu
koncesji Radiu Maryja oraz dyskryminowanie Telewizji "Puls" wydają
się sugerować twierdzącą odpowiedź na te pytania.
A niejednemu z dziennikarzy, którzy zapomnieli, na czym
polega ich misja, gorąco polecam zapisanie się do Wyższej Szkoły
Kultury Społecznej i Medialnej (oby) w Toruniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu