Niemiecka duma narodowa
Reklama
W dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung z 5 maja Manfred
Koahler w artykule zatytułowanym: Niemcy są szczęśliwi, gdy mogą
powiedzieć, że lubią być dumni omawia wyniki ankiet przeprowadzonych
ostatnio przez Instytut Badania Opinii Publicznej Allensbacha. Zostały
one wykonane w związku z niedawnymi utarczkami słownymi między politykami
chrześcijańsko-demokratycznymi i "zielonymi", które przerodziły się
w wielką debatę publicystyczną.
Okazało się przy tym, że - jak pisze autor - Niemcy w
ogóle lubią być dumni, i to z różnych powodów. Szczególnie są dumni
z własnej kultury: 80 proc. Niemców w zachodniej części kraju i aż
90 proc. w części wschodniej wyraża dumę z faktu, że Goethe, Schiller,
Beethoven i Bach byli Niemcami. Prawie tyle samo jest dumnych ze
średniowiecznych miast i kościołów oraz nauki niemieckiej. Są jednak
również dumni z powojennej odbudowy (90 proc.), pięknych krajobrazów
i dobrych niemieckich samochodów.
Natomiast mniej jest dumnych z Niemiec jako całości.
Na pytanie: "Czy jesteś dumny z tego, że jesteś Niemcem?" - pozytywnie
odpowiedziało tylko 53 proc. Niemców zachodnich i 56 proc. Niemców
wschodnich.
W zakończeniu swego artykułu M. Koahler cytuje także
opinie autorów zagranicznych, krytycznych wobec Niemców i niemieckich
obyczajów, konkludując, że "myślenie na temat niemieckiego samozadowolenia
jest też swego rodzaju niemiecką ´specjalnością narodową´".
Polska inteligencja w oczach izraelskich
Z okazji otwartych w Jerozolimie międzynarodowych targów książki,
w których biorą także udział polscy wydawcy, dziennik izraelski Haaretz
z 7 maja zamieścił obszerny artykuł Michaela Handelzaltsa; autor
omawia w nim obecną sytuację czytelników książek w Polsce, czyli
przede wszystkim warstwy inteligencji. Niektóre spostrzeżenia z tego
artykułu zasługują na przytoczenie, autor bowiem stara się o przekazanie
swoim czytelnikom dość obiektywnego obrazu obecnej rzeczywistości.
Przypomina on, że w roku 1999 wydano w Polsce dużo, bo
aż 24,5 tys. tytułów książek ze wszystkich dziedzin, a w kraju jest
zarejestrowanych ok. 10 tys. firm wydawniczych (z tym, że na rynku
liczy się najwyżej ok. pięciuset poważnych wydawców). Przeciętny
nakład książki w Polsce wynosi 6370 egzemplarzy. Jednakże 53 proc.
Polaków przyznaje się do tego, że przez cały rok nie przeczytało
ani jednej książki, a 58 proc. żadnej książki nie kupiło. Książki
są dla polskiego inteligenta za drogie: przeciętna cena egzemplarza
wynosi 44 zł.
Po omówieniu na wielu przykładach stanu rynku wydawniczego
w Polsce M. Handelzalts przytacza na koniec jako ilustrację stanu
ducha inteligencji w Polsce treść nowej piosenki Wojciecha Młynarskiego:
pewna aktorka chciała w czasie podróży przygotować nową rolę i kupiła
drogi bilet I klasy ekspresu. Jednak w przedziale zastała dwóch nowobogacko
odzianych biznesmenów, którzy wulgarnym językiem rozmawiali o interesach.
Gdy chcieli ją poczęstować koniakiem z butelki "piersiówki" wydobytej
z kieszeni, uciekła od nich do przedziału II klasy. Tam siedzieli:
ksiądz, dwóch studentów i tłumacz książek, prowadzący skrzącą się
dowcipem rozmowę. Gdy przyszedł konduktor i sprawdziwszy jej bilet,
zwrócił uwagę, że siedzi w niewłaściwej klasie, zapytała nieśmiało: "
To ile mam zapłacić, żeby móc tutaj zostać?".
Jak widać z powyższego, ze środowiska żydowskiego mogą
wychodzić również pozytywne opinie o Polakach. Warto o nich wspominać,
gdy się pojawiają.
Rosjanie ograniczają udział obcego kapitału w mediach
Z końcem kwietnia rosyjska agencja Nowosti i angielskojęzyczna rosyjska gazeta internetowa Allnews Ru podały do wiadomości, że parlament Federacji Rosyjskiej - Duma przyjęła w pierwszym czytaniu projekt ustawy zabraniającej zagranicznym osobom fizycznym i prawnym posiadania 50 lub więcej procent kapitału w działających na terenie Rosji firmach wydających gazety lub nadających programy radiowe i telewizyjne. Inwestorzy zagraniczni, według tego projektu, mają być pozbawieni prawa zakładania sieci telewizyjnych, nadajników radiowych i wydawnictw. Będą mogli jedynie uczestniczyć w przedsiębiorstwach rosyjskich tego rodzaju, jeśli ich udział będzie mniejszy od 50 proc. Zagraniczni współwłaściciele mający dzisiaj więcej niż 50 proc. udziału w jakichkolwiek mediach musieliby je obniżyć do dopuszczalnej wysokości w ciągu jednego roku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu