Episkopat Włoch nie nadąża za Franciszkiem, pisze w dzisiejszym wydaniu “Corriere della sera” historyk Kościoła Alberto Melloni. Okazją do rozważań na ten temat jest dzisiejsza wizyta papieża w Kwirynale u prezydenta Republiki Włoskiej Giorgio Napolitano.
Melloni przypomina, że Franciszek składa ją również jako prymas Włoch. Tymczasem “włoscy biskupi zdają się być zakłopotani tym właśnie krajem, który udało się oczarować papieżowi, przybyłemu z końca świata”. Innymi słowy, podkreśla włoski historyk, “przykład Franciszka nie budzi w episkopacie tendencji do naśladownictwa, której należałoby się spodziewać. Kiedy proboszczowie odnaleźli zapał w przykładzie papieża, a spryciarze 'bergogliozują się' z budzącym zażenowanie pośpiechem, biskupi zdają się nie robić ani jednego, ani drugiego. Widzą, że zostali 'przeskoczeni' w niesieniu pociechy wiernym i niewierzącym, którzy z kolei postrzegają ich jako obserwatorów obecnej wiosny.
Zdaniem włoskiego historyka "biskupi uosabiają coś, czego brakuje całemu włoskiemu Kościołowi: mianowicie czasu pokuty, surowej i owocnej, jak ta, do której zmusiła papiestwo rezygnacja Ratzingera. Kościołowi włoskiemu brak skruchy za to, że był uczestnikiem niszczenia ogromnego kapitału społecznego i duchowego”. Faktem jest, kończy Alberto Melloni, że tylko Franciszek “może zagwarantować, by Kościół, który jest dziś powolny, rozpoczął za jego przykładem tę drogę, bez wykrętów i bez ociągania się, bez kalkulacji”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu