Rynek tonął w szarości. Gęsta, prawie niewidoczna mżawka pokryła
asfalt warstwą wilgoci. Samochody ślizgały się, hamując przed przejściem
dla pieszych ku przerażeniu przechodniów, zwłaszcza tych starszych.
Na dachach od północnej strony leżały jeszcze resztki szronu, który
został po porannym przymrozku. Pod przystankową wiatą schroniło się
kilka osób, które stały nieruchomo, wpatrzone w nadjeżdżające samochody,
wypatrując autobusu miejskiej komunikacji. Niestety, każdy wyłaniający
się z mgły duży pojazd, który był rozpoznawany dzięki światłom jarzącym
się blado na wysokich kabinach kierowców, okazywał się tirem. Ani
śladu autobusu. Samochody jechały stadami, zgodnie z rytmem ulicznej
sygnalizacji. Na parkingu stały większe i mniejsze samochody osobowe,
ciężarowe, a nawet śmieciarki, które czekały na swoją kolej włączenia
się do ruchu.
Robiło się coraz ciemniej, mżawka przechodziła powoli
w delikatny deszcz, samochodów na ulicy przybywało, podobnie jak
ludzi na przystanku, a autobusu jak nie było, tak nie było, chociaż
zgodnie z rozkładem kilka z nich powinno było już przyjechać. Po
drugiej stronie ulicy wydłużał się rząd stojących na postoju taksówek,
w których grupkami siedzieli kierowcy, zajmując czas grą w karty.
- Ja chcę już do domu - powiedziała dziewczynka do matki,
ciągnąc ją za połę płaszcza.
- Już niedługo przyjedzie autobus - odparła młoda kobieta,
przekładając do drugiej ręki reklamówkę z zakupami z jednego z hipermarketów.
- To chodźmy na taksówkę - dziecko ze zmęczenia długim
oczekiwaniem uwiesiło się poły płaszcza, równoważąc ciężar zakupów.
- Nie możemy jechać taksówką, bo jest za droga - odparła
matka.
- A kiedyś przecież pojechaliśmy taksówką, jak długo
nie było autobusu - dziecko nie dawało za wygraną.
- Ale była wtedy mroźna zima, a ty byłaś tuż po chorobie,
no i było po pierwszym - tłumaczyła matka.
- Dlaczego taksówka jest droższa od autobusu, skoro jest
od niego mniejsza? - padło zaskakujące pytanie. - Większe przecież
musi być chyba droższe. Ktoś tu źle pomyślał, prawda, mamo?
Matka spojrzała się na dziewczynkę z największym zdziwieniem.
- To nie wiesz, dlaczego taksówka jest droższa od autobusu?
- nalegała dziewczynka.
- No, jakby ci to wytłumaczyć - kobieta rozejrzała się
po ludziach w poszukiwaniu pomocy, ale wszyscy jak na komendę odwrócili
wzrok i udawali, że wcale nie przysłuchiwali się trudnej rozmowie.
Jak zahipnotyzowani patrzyli się w nadjeżdżające pojazdy, jakby samym
wzrokiem i napięciem uwagi można było wyczarować autobus.
- To chyba normalne, że autobus powinien być droższy
niż taksówka - argumentowała dziewczynka.
- Ale jest odwrotnie - powiedziała krótko matka.
- To dlaczego tata nie kupi autobusu, jak mówi, że nie
wystarczy mu pieniędzy na samochód? - pytała dalej dziewczynka. -
Moglibyśmy wozić też ciocię Basię z jej dziećmi. A na wycieczkę moglibyśmy
zabrać wszystkich starszaków z przedszkola. I wszyscy mieliby ciepło,
i na nikogo nie padałby deszcz.
- Tata nie może kupić autobusu, bo nie byłoby dla niego
miejsca na naszym podwórku i nie przejechałby nawet przez bramę w
naszej kamienicy - kobieta wyglądała na szczęśliwą, że mogła wreszcie
znaleźć sensowną odpowiedź na pytanie córki.
- No, może masz rację - powiedziała dziewczynka. - Ale
dlaczego nie możemy teraz pojechać taksówką, bo jest za droga i musimy
czekać na autobus? Ja tak nie lubię czekać, a tu wszędzie trzeba
czekać. Ja chcę mieć wszystko od razu.
- Masz rację, dziewczynko - powiedział starszy pan. -
Taksówka jest tańsza od autobusu, ale wtedy, jak się ją kupuje, a
nie wtedy, jak się nią jedzie.
- To ci panowie, którzy tam siedzą, w taksówkach, kupili
je sobie, bo są tańsze od autobusu, ale nimi nie jeżdżą, bo taniej
jest jeździć autobusem. Czyli oni też czekają na autobus, tylko w
swoich taksówkach, a my musimy stać na przystanku, bo nie mamy swoich
taksówek. Prawda? - dziewczynka spojrzała pytająco na starszego pana.
Na przystanku zaległa cisza.
- No, to nie całkiem tak jest, jak mówisz - powiedział
starszy pan. - Ale to skomplikowana sprawa i trudno krótko wytłumaczyć.
- Tak, wiem - odparła dziewczynka. - Jak będę duża, to
wszystko zrozumiem.
- No właśnie - dodała matka.
- Ale to ważne, że zadajesz pytania, że jesteś taka ciekawska
- starszy pan pochwalił dziewczynkę.
- Co mi po tym, jak nikt nie umie mi odpowiedzieć. Ja
chcę, żeby mi ktoś wreszcie odpowiedział. Nie chcę czekać, aż będę
duża i nie chcę czekać dłużej na autobus. Ma pan pieniądze na taksówkę?
Jak pojedziemy we troje, na pewno będzie taniej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu