Reklama

Krucyfiks prababki Zofii

Niedziela Ogólnopolska 11/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Istniał niegdyś w domach zwyczaj, w okresie Wielkiego Post, ustawienia na widocznym miejscu krzyża z wyobrażeniem. Miało to służyć prywatnej kontemplacji Męki Pańskiej. Pamiętam jak zachęcali do tego katecheci. Okres Wielkiego Postu starano się podkreślać w sposób rozmaity. W moim dzieciństwie np. nie wolno było grać i słuchać wesołej muzyki, ale śpiewano podczas różnych domowych czynności pieśni wielkoposne: w kuchni, lub podczas sprzątania, prasowania itp. Pieśni te zapamiętane z dzieciństwa uwielbiam do dziś, a z wielką przyjemnością słucham ich w wiejskich kościołach podczas wyjazdów; we wsi Nieborów, lub pod Kazimierzem nad Wisłą. "Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać za grzechy człowiecze potrzeba", śpiewają zgromadzeni wierni. W dużych miastach, jak Warszawie, niestety niechętnie odtwarza się stare, polskie pieśni. (Może czasami). Ubolewał już nad tym poeta Miron Białoszewski. W ubiegłym roku kilkanaście tych pięknych zabytków muzycznych nagrał Stanisław Soyka. Pochodzą one ze śpiewnika ks. Jana Siedleckiego. Ich nowoczesna interpretacja muzyczna bardzo interesująca nie narusza niezwykłości, i głębi wyrazu tych pieśni.
Okres Wielkiego Postu daje ogromną szansę mistycznego rozbudowania swojej duchowości poprzez konieczne wyrzeczenia, poprzez wzmożone czynienie dobra, poprzez rekolekcje i nabożeństwa tkwiące w naszej tradycji np. Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale itd.
Zwyczaj ustawiania krucyfiksu w domu na widocznym miejscu należy do wielkopostnego skarbca ćwiczeń duchowych. Istnieje taki krucyfiks - dość duży, portatywny, który kiedyś był własnością mojej prababki Zofii z Niemiryczów. Został podarowany do kościoła i znajduje się w tym niewielkim, drewnianym i zabytkowym kościele z pocz. XVIII w., do dziś. Jest to na rdzennym Mazowszu, gdzie w pobliżu - rodziny Niemiryczów i Prandatów -Trzcińskich (?) mieszkały w istniejącym do dziś dworze (Dwór zmienił właściciela). Krucyfiks powstał prawdopodobnie ok. 1690 r. w Antwerpii, lub co jest pewniejsze w miejscowości Dieppe, słynącej z wyrobów z kości słoniowej. Figura Chrystusa Ukrzyżowanego czyli pasja, (z krucyfiksu prababki) jest wykonana z jednego ciosu kości słoniowej, natomiast szeroko rozpostarte ręce osobno. Wymowa tego dzieła jest przejmująca, chociaż już sam materiał - kość słoniowa, powodował w tych wszystkich zabytkach złagodzenie ekspresji. Szczególnie pełne wyrazu jest oblicze Ukrzyżowanego, z oczyma wzniesionymi ku górze, jakby z nadzieją na Zmartwychwstanie, z ustami nieco rozchylonymi. Głowa cofnięta nieco do tyłu, przechylona. Stopy przybite osobno. Modelunek ciała subtelny, ale nie pozbawiony realizmu, natomiast perizonium - tkaniny opasującej biodra - staranny i dekoracyjny. Chrystus rozpięty jest na czarnym krzyżu, ta czerń miała zazwyczaj imitować heban, ale tak kosztowne zawsze drewno, zastępowano twardą gruszką. U góry krzyża widnieje banderola z kości słoniowej z napisem JNRI - REX.
Jest to typ krucyfiksu, jak już wspomnieliśmy portalowego, który w domach pełni różne funkcje np. podczas wizyty kapłana, ustawiamy go też przy konających, zmarłych a zawsze służy jako obiekt kontemplacji Męki Chrystusa, szczególnie w okresie Wielkiego Postu. W Polsce znajduje się zespół krucyfiksów z kości słoniowej: zespół niewielkich służących do zawieszania na piersi jest przechowywany w klasztorze Panien Wizytek w Warszawie. Pochodzą one z Dieppe, wykonane w tamtejszych warsztatach w XVI-XVII w. W Dieppe zatrzymały się na kilka dni siostry Wizytki, kiedy jechały z Francji do odległej Polski. Sprowadziła je królowa Ludwika Maria Gonzaga wówczas żona Jana Kazimierza, króla Polski. Siostry Wizytki przywiozły wiele artystycznych przedmiotów, które miały służyć kultowi, wśród nich owe piękne niewielkie z kości słoniowej pasje z Dieppe. W klasztorze Panien Wizytek w Warszawie, pomimo rozmaitych wojen i klęsk jakie przechodziły przez nasz kraj zachowała się część z zespołu krucyfiksów z Dieppe, jak i weneckie koronki z XVII w. itp.(bezcenne zabytki).
Ów krucyfiks przechowywany na Mazowszu - rzeźba z kości słoniowej, ma wyraźne zbieżności stylowe z rzeźbionymi pasjami z ośrodka w Dieppe. Dla mnie świadomość że on jeszcze ciągle istnieje wśród zabudowań, między starymi kasztanami, blisko grobowca rodziny mojej prababki Zofii - jest bardzo ważna.
W modlitewniku prababki Zofii, pochodzącym z 1869 r. zamieszczono starą pieśń wielkopostną, cytuję jej jedną strofę:
...Panie! Ty widzisz krzyża się nie lękam
Panie Ty widzisz krzyża się nie wstydzę
Krzyż Twój całuję - pod krzyżem uklękam
Bo na tym krzyżu Boga mego widzę...
Śpiewa ją też Stanisław Soyka). W rodzinach w kościołach we wspólnotach klasztornych przechowywano i chroniono pieczołowicie rzeźbione wizerunki Ukrzyżowanego, z kości słoniowej. Służyły one głównie do prywatnej adoracji Krzyża. Rozwijała się ona intensywnie w okresie baroku - w okresie kontrreformacji, kiedy sięgano po pisma św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila. Adoracja ta nigdy nie ustała, przeciwnie przetrwała przez kilka wieków. Myślę, że może się odrodzić na dużą skalę we współczesnym świecie. Przeżywanie Krzyża zakorzenione w dzieciństwie staje się nierozerwalną częścią naszej duchowości, choć formy się zmieniają. Przywiązanie do wielu artystycznych przedstawień krucyfiksu towarzyszyło mojemu życiu i mojej rodziny. Najważniejszym był może krucyfiks z Katedry św. Jana na warszawskim Starym Mieście. Opowiadała mi o nim Babka Wacława. Zapoznawała mnie z historią i licznymi legendami (Kraszewskiego, Przyborowskiego, Or-Ota) poświęconymi temu zabytkowi. Tradycja z XVIII w. wiąże sprowadzenie rzeźby z osobą Jerzego Baryczki, który jakoby zakupił się w 1539 r. w Norymberdze, i ocalił przed spaleniem przez luteranów. Figura ta jest otoczona w Warszawie wielkim kultem. Jest to wyobrażenie Chrystusa Umarłego ( Cristo morto) po ogromnej męce. Jego oblicze stanowi (?) wizerunków wielu zmarłych, a rysy ich, co jest zdumiewające, można w nim odnaleźć. Odnalazłam tam też oblicze mojej matki.
"...To mistrzowskie dzieło rzeźby gotyckiej jest częścią żywej historii miasta..."
Jak pisali Lech Dunin i Teresa Mroczko (znana mediewistka) . Podczas Powstania 1944 r. Cudowna figura została ukryta w piwnicach Starówki, gdzie leżeli ranni. Kapłan przechodził przez te ciemne, groźne piwnice i udzielał rozgrzeszenia "in artiento mortis". Natrafił w ciemności na jeszcze jedno ciało okryte żołnierskim płaszczem. Ale to nie był żołnierz, choć chciał je namaścić. Tak Cudowny Pan Jezus stał się jeszcze raz żywą legendą. Po powstaniu krucyfiks z Cudownym Panem Jezusem ukryto. Wrócił do swojej kaplicy w katedrze 1948 r. Odprowadzany przez tłumy warszawian. Jan Paweł II podczas swojej pierwszej pielgrzymki w Polsce zanosił modlitwy przy Cudownym Panu Jezusie "u Fary". (Fara - katedra). Przez całe swoje życie, kiedy tylko mogę być na Starym Mieście, nawiedzam Cudownego Pana Jezusa i czerpie z tego siły i radość.
Kamienny krucyfiks Wita Stwosza w Krakowie w kościele Mariackim zobaczyłam pierwszy raz jako studentka historii sztuki. Pojechaliśmy z moim mężem, aby obejrzeć Ołtarz Wita Stwosza poddawany konserwacji. Wymontowane wspaniałe figury można było oglądać z bliska. Było to niezapomniane wrażenie.
Jednak do prawdziwej kontemplacji i modlitwy powołał nas krucyfiks kamienny Wita Stwosza, umieszczony w prawej nawie Kościoła Mariackiego. On to ogromnie poruszył duchowość nas obojga. Piotr Skubiszewski znawca sztuki średniowiecznej, tak pisze o tym krucyfiksie.
"...Ukrzyżowany Stwosza jest wybitnym przykładem osobnego gatunku rzeźbiarskiego XV w., jaki stanowią krucyfiksy kamienne. ... (Stwosz) Dał przede wszystkim precyzyjny opis aktu agonii...
Dalej autor analizuje elementy tego niezwykłego dzieła i zwraca naszą uwagę na perizonium rozwiane i uniesione jakby gwałtownym podmuchem "... staje się (perizonium) prawdziwym świadectwem poruszenia mocy przyrody w obliczu śmierci Boga - człowieka..."
Byliśmy wtedy oboje bardzo młodzi. Wyobrażenie na krzyżu, dzieło Wita Stwosza skruszyło nasze serca. Zawsze starałam się później nawiedzać ją będąc w Krakowie. Wizerunek ten działał na wyobraźnie wielu artystów np. Leona Wyczółkowskiego. Mówi też o nim miłośnik Krakowa Jan Paweł II. Tak sztuka pomaga pogłębić naszą duchowość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cierpienia młodego Polaka

[ TEMATY ]

depresja

Karol Porwich/Niedziela

Ponad 2,5-krotnie zwiększyła się liczba prób samobójczych podejmowanych przez polską młodzież na przestrzeni ostatnich 8 lat.

Okazuje się, że samobójstwa są jedną z najczęstszych przyczyn zgonów wśród młodych Polaków. Tylko w minionym roku każdego tygodnia co najmniej dwie młode osoby umierały w wyniku skutecznej próby samobójczej. Oznacza to, że ponad 100 dzieci i młodzieży w akcie desperacji odebrało sobie życie. Najmłodszy samobójca miał zaledwie 8 lat, ale psychologowie odnotowali myśli samobójcze już u 6-latków. Zazwyczaj jednak to osoby w wieku 13-18 lat targają się na swoje życie. Według szacunków badaczy, liczba prób samobójczych jest 10-15 razy większa niż samobójstw zakończonych zgonem, a jeszcze liczniejsza jest grupa osób, które pogrążone w czarnych myślach każdego dnia zastanawiają się nad odebraniem sobie życia, lecz z różnych powodów tego nie czynią. Są one potencjalnymi samobójcami, których przed ostatecznym krokiem chroni tylko ledwo tlący się płomień nadziei, że nie wszystko jest bez sensu, że jeszcze jest szansa na szczęśliwe życie. Co zrobić, aby ten płomień nie zgasł? Jak uratować osobę, która chce odebrać sobie życie?
CZYTAJ DALEJ

Pani z Ostrej Bramy

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem! Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem... (Adam Mickiewicz)
CZYTAJ DALEJ

Czym jest celibat? Kard. Grzegorz Ryś wyjaśnia

2024-11-16 10:31

[ TEMATY ]

Kościół

miłość

klerycy

charyzmat

celibat

kardynał Grzegorz Ryś

archidiecezja łódzka

Kard. Grzegorz Ryś z klerykami

Kard. Grzegorz Ryś z klerykami

- Celibat to nie tylko kwestia przepisów prawnych. W momencie, kiedy ksiądz ustawia sobie celibat na poziomie prawa, można powiedzieć, że już należy się wyłącznie za niego modlić. Celibat jest charyzmatem, a każdy charyzmat jest miłością, celibat jest miłością do Kościoła - mówił do kleryków kard. Grzegorz Ryś. Metropolita łódzki, na początku pierwszego roku formacji WSD, tradycyjnie, spotkał się alumnami roku propedeutycznego.

Kard. Grzegorz Ryś, dziś rano, przewodniczył Eucharystii w kaplicy seminaryjnego domu formacyjnego w Łasku - Kolumnie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję