Istniał niegdyś w domach zwyczaj, w okresie Wielkiego Post,
ustawienia na widocznym miejscu krzyża z wyobrażeniem. Miało to służyć
prywatnej kontemplacji Męki Pańskiej. Pamiętam jak zachęcali do tego
katecheci. Okres Wielkiego Postu starano się podkreślać w sposób
rozmaity. W moim dzieciństwie np. nie wolno było grać i słuchać wesołej
muzyki, ale śpiewano podczas różnych domowych czynności pieśni wielkoposne:
w kuchni, lub podczas sprzątania, prasowania itp. Pieśni te zapamiętane
z dzieciństwa uwielbiam do dziś, a z wielką przyjemnością słucham
ich w wiejskich kościołach podczas wyjazdów; we wsi Nieborów, lub
pod Kazimierzem nad Wisłą. "Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać
za grzechy człowiecze potrzeba", śpiewają zgromadzeni wierni. W dużych
miastach, jak Warszawie, niestety niechętnie odtwarza się stare,
polskie pieśni. (Może czasami). Ubolewał już nad tym poeta Miron
Białoszewski. W ubiegłym roku kilkanaście tych pięknych zabytków
muzycznych nagrał Stanisław Soyka. Pochodzą one ze śpiewnika ks.
Jana Siedleckiego. Ich nowoczesna interpretacja muzyczna bardzo interesująca
nie narusza niezwykłości, i głębi wyrazu tych pieśni.
Okres Wielkiego Postu daje ogromną szansę mistycznego
rozbudowania swojej duchowości poprzez konieczne wyrzeczenia, poprzez
wzmożone czynienie dobra, poprzez rekolekcje i nabożeństwa tkwiące
w naszej tradycji np. Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale itd.
Zwyczaj ustawiania krucyfiksu w domu na widocznym miejscu
należy do wielkopostnego skarbca ćwiczeń duchowych. Istnieje taki
krucyfiks - dość duży, portatywny, który kiedyś był własnością mojej
prababki Zofii z Niemiryczów. Został podarowany do kościoła i znajduje
się w tym niewielkim, drewnianym i zabytkowym kościele z pocz. XVIII
w., do dziś. Jest to na rdzennym Mazowszu, gdzie w pobliżu - rodziny
Niemiryczów i Prandatów -Trzcińskich (?) mieszkały w istniejącym
do dziś dworze (Dwór zmienił właściciela). Krucyfiks powstał prawdopodobnie
ok. 1690 r. w Antwerpii, lub co jest pewniejsze w miejscowości Dieppe,
słynącej z wyrobów z kości słoniowej. Figura Chrystusa Ukrzyżowanego
czyli pasja, (z krucyfiksu prababki) jest wykonana z jednego ciosu
kości słoniowej, natomiast szeroko rozpostarte ręce osobno. Wymowa
tego dzieła jest przejmująca, chociaż już sam materiał - kość słoniowa,
powodował w tych wszystkich zabytkach złagodzenie ekspresji. Szczególnie
pełne wyrazu jest oblicze Ukrzyżowanego, z oczyma wzniesionymi ku
górze, jakby z nadzieją na Zmartwychwstanie, z ustami nieco rozchylonymi.
Głowa cofnięta nieco do tyłu, przechylona. Stopy przybite osobno.
Modelunek ciała subtelny, ale nie pozbawiony realizmu, natomiast
perizonium - tkaniny opasującej biodra - staranny i dekoracyjny.
Chrystus rozpięty jest na czarnym krzyżu, ta czerń miała zazwyczaj
imitować heban, ale tak kosztowne zawsze drewno, zastępowano twardą
gruszką. U góry krzyża widnieje banderola z kości słoniowej z napisem
JNRI - REX.
Jest to typ krucyfiksu, jak już wspomnieliśmy portalowego,
który w domach pełni różne funkcje np. podczas wizyty kapłana, ustawiamy
go też przy konających, zmarłych a zawsze służy jako obiekt kontemplacji
Męki Chrystusa, szczególnie w okresie Wielkiego Postu. W Polsce znajduje
się zespół krucyfiksów z kości słoniowej: zespół niewielkich służących
do zawieszania na piersi jest przechowywany w klasztorze Panien Wizytek
w Warszawie. Pochodzą one z Dieppe, wykonane w tamtejszych warsztatach
w XVI-XVII w. W Dieppe zatrzymały się na kilka dni siostry Wizytki,
kiedy jechały z Francji do odległej Polski. Sprowadziła je królowa
Ludwika Maria Gonzaga wówczas żona Jana Kazimierza, króla Polski.
Siostry Wizytki przywiozły wiele artystycznych przedmiotów, które
miały służyć kultowi, wśród nich owe piękne niewielkie z kości słoniowej
pasje z Dieppe. W klasztorze Panien Wizytek w Warszawie, pomimo rozmaitych
wojen i klęsk jakie przechodziły przez nasz kraj zachowała się część
z zespołu krucyfiksów z Dieppe, jak i weneckie koronki z XVII w.
itp.(bezcenne zabytki).
Ów krucyfiks przechowywany na Mazowszu - rzeźba z kości
słoniowej, ma wyraźne zbieżności stylowe z rzeźbionymi pasjami z
ośrodka w Dieppe. Dla mnie świadomość że on jeszcze ciągle istnieje
wśród zabudowań, między starymi kasztanami, blisko grobowca rodziny
mojej prababki Zofii - jest bardzo ważna.
W modlitewniku prababki Zofii, pochodzącym z 1869 r.
zamieszczono starą pieśń wielkopostną, cytuję jej jedną strofę:
...Panie! Ty widzisz krzyża się nie lękam
Panie Ty widzisz krzyża się nie wstydzę
Krzyż Twój całuję - pod krzyżem uklękam
Bo na tym krzyżu Boga mego widzę...
Śpiewa ją też Stanisław Soyka). W rodzinach w kościołach
we wspólnotach klasztornych przechowywano i chroniono pieczołowicie
rzeźbione wizerunki Ukrzyżowanego, z kości słoniowej. Służyły one
głównie do prywatnej adoracji Krzyża. Rozwijała się ona intensywnie
w okresie baroku - w okresie kontrreformacji, kiedy sięgano po pisma
św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila. Adoracja ta nigdy nie ustała,
przeciwnie przetrwała przez kilka wieków. Myślę, że może się odrodzić
na dużą skalę we współczesnym świecie. Przeżywanie Krzyża zakorzenione
w dzieciństwie staje się nierozerwalną częścią naszej duchowości,
choć formy się zmieniają. Przywiązanie do wielu artystycznych przedstawień
krucyfiksu towarzyszyło mojemu życiu i mojej rodziny. Najważniejszym
był może krucyfiks z Katedry św. Jana na warszawskim Starym Mieście.
Opowiadała mi o nim Babka Wacława. Zapoznawała mnie z historią i
licznymi legendami (Kraszewskiego, Przyborowskiego, Or-Ota) poświęconymi
temu zabytkowi. Tradycja z XVIII w. wiąże sprowadzenie rzeźby z osobą
Jerzego Baryczki, który jakoby zakupił się w 1539 r. w Norymberdze,
i ocalił przed spaleniem przez luteranów. Figura ta jest otoczona
w Warszawie wielkim kultem. Jest to wyobrażenie Chrystusa Umarłego (
Cristo morto) po ogromnej męce. Jego oblicze stanowi (?) wizerunków
wielu zmarłych, a rysy ich, co jest zdumiewające, można w nim odnaleźć.
Odnalazłam tam też oblicze mojej matki.
"...To mistrzowskie dzieło rzeźby gotyckiej jest częścią
żywej historii miasta..."
Jak pisali Lech Dunin i Teresa Mroczko (znana mediewistka)
. Podczas Powstania 1944 r. Cudowna figura została ukryta w piwnicach
Starówki, gdzie leżeli ranni. Kapłan przechodził przez te ciemne,
groźne piwnice i udzielał rozgrzeszenia "in artiento mortis". Natrafił
w ciemności na jeszcze jedno ciało okryte żołnierskim płaszczem.
Ale to nie był żołnierz, choć chciał je namaścić. Tak Cudowny Pan
Jezus stał się jeszcze raz żywą legendą. Po powstaniu krucyfiks z
Cudownym Panem Jezusem ukryto. Wrócił do swojej kaplicy w katedrze
1948 r. Odprowadzany przez tłumy warszawian. Jan Paweł II podczas
swojej pierwszej pielgrzymki w Polsce zanosił modlitwy przy Cudownym
Panu Jezusie "u Fary". (Fara - katedra). Przez całe swoje życie,
kiedy tylko mogę być na Starym Mieście, nawiedzam Cudownego Pana
Jezusa i czerpie z tego siły i radość.
Kamienny krucyfiks Wita Stwosza w Krakowie w kościele
Mariackim zobaczyłam pierwszy raz jako studentka historii sztuki.
Pojechaliśmy z moim mężem, aby obejrzeć Ołtarz Wita Stwosza poddawany
konserwacji. Wymontowane wspaniałe figury można było oglądać z bliska.
Było to niezapomniane wrażenie.
Jednak do prawdziwej kontemplacji i modlitwy powołał
nas krucyfiks kamienny Wita Stwosza, umieszczony w prawej nawie Kościoła
Mariackiego. On to ogromnie poruszył duchowość nas obojga. Piotr
Skubiszewski znawca sztuki średniowiecznej, tak pisze o tym krucyfiksie.
"...Ukrzyżowany Stwosza jest wybitnym przykładem osobnego
gatunku rzeźbiarskiego XV w., jaki stanowią krucyfiksy kamienne.
... (Stwosz) Dał przede wszystkim precyzyjny opis aktu agonii...
Dalej autor analizuje elementy tego niezwykłego dzieła
i zwraca naszą uwagę na perizonium rozwiane i uniesione jakby gwałtownym
podmuchem "... staje się (perizonium) prawdziwym świadectwem poruszenia
mocy przyrody w obliczu śmierci Boga - człowieka..."
Byliśmy wtedy oboje bardzo młodzi. Wyobrażenie na krzyżu,
dzieło Wita Stwosza skruszyło nasze serca. Zawsze starałam się później
nawiedzać ją będąc w Krakowie. Wizerunek ten działał na wyobraźnie
wielu artystów np. Leona Wyczółkowskiego. Mówi też o nim miłośnik
Krakowa Jan Paweł II. Tak sztuka pomaga pogłębić naszą duchowość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu