Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Strach przed SLD-owską przegraną

Były komunistyczny premier Mieczysław F. Rakowski ostrzega w Trybunie z 30 marca (tekst Ratunek w emerytach) przed skutkami obecnej polityki społecznej rządu dla SLD. Krytykując pomysły "ratowania" budżetu kosztem emerytów, pisze, że w tej sytuacji należy wątpić w gotowość starszych ludzi "do głosowania na kandydatów lewicy w nadchodzących wyborach samorządowych. Możliwe, że centrolewicowemu rządowi jest obojętne, kto będzie sprawował władzę w samorządach. ( ...) Proszę mnie nie posądzać o pesymizm ani o demagogię, ale źle wróżę rządowi, który wyłącznie - jak dotychczas - wyciąga pieniądze z kieszeni tych, którzy nie prezesują w radach nadzorczych, nie zasiadają w spółkach skarbu państwa itd.".

Topnieje poparcie dla rządu Millera

KNYSZ w tekście Rząd traci przy bliższym poznaniu (Gazeta Wyborcza z 29 marca) podaje dane sondaży wskazujące na coraz gorsze oceny poczynań rządu Millera. Od listopada 2001 do marca 2002 r. procent głosów osób oceniających źle ten rząd wzrósł z 15 do 63 (!).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rośnie bezrobocie młodych

Reklama

W poprzedniej Niedzieli przytaczałem alarmujące fakty o ucieczce młodych ludzi z Polski - o wyjeździe 250 tys. młodych ludzi z kraju w ciągu zaledwie dwóch lat. Krystyna Sadłowska w tekście Pracować, choćby za darmo (Rzeczpospolita z 22 marca) przytacza fakty wyjaśniające ten straszny exodus młodych ludzi. Według autorki: "Aż 40% młodych ludzi nie może znaleźć zatrudnienia. Nawet dyplom uczelni nie daje gwarancji znalezienia pracy". Najgorsza sytuacja pod tym względem jest w województwie wielkopolskim, gdzie młodzi stanowią aż 34,3% ogółu bezrobotnych.

Dlaczego strajkują?

W Nowej Myśli Polskiej z 7 kwietnia zamieszczony jest dający wiele do myślenia wywiad Zbigniewa Lipińskiego z ekspertem ekonomicznym dr. Januszem Szewczakiem. Dr Szewczak mówi m.in. o szokującej sprawie, tłumaczącej świeży wybuch strajku zdesperowanych stoczniowców w Stoczni Szczecińskiej: "Stocznia Szczecińska ma zamówienia na statki na kwotę rzędu 1,2 mld USD (!), a nie może otrzymać kredytu wartości kilkuset milionów złotych na kontynuowanie produkcji. Banki w Polsce (nie polskie) nie są bowiem zainteresowane udzieleniem kredytu polskiemu producentowi, kiedy ich zyski z operacji spekulacyjno-finansowych ( m.in. z handlu obligacjami rządowymi) są tak kokosowe przy wysokich stopach procentowych, że nikomu tam palec nie drgnie, by takiego kredytu udzielić. Stocznia zwolniła już kilka tysięcy pracowników na urlopy, a w perspektywie chyba zwolni ich w ogóle. Jednocześnie ta sytuacja odbije się na zakładach kooperujących, na producentach silników (Cegielskim) dla hut, które już są półbankrutami lub bankrutami, i innych".

Po zduszeniu strajku stoczniowców gdyńskich

Reklama

W Gdyni brutalnie zduszono strajk stoczniowców. I nagle współkoalicjant SLD - wicemarszałek Sejmu z Unii Pracy Tomasz Nałęcz zdobywa się na spóźnioną krytykę sytuacji w gdyńskiej stoczni. W tekście Milczenie lewicy (Wprost z 10 marca) Nałęcz pisze m.in.: "Władze gdyńskiej stoczni zdusiły strajk stoczniowców. (...) Kłopotliwe milczenie panuje na lewicy. Nikt nie śpieszy się z poparciem dla strajku podjętego z naruszeniem prawa. Warto jednak zadać sobie pytanie, jak to jest możliwe, że gdyński strajk jest we współczesnej Polsce nielegalny. Kiedy się bowiem czyta jego opis, wydaje się on niemalże żywcem wyjęty z XIX-wiecznych tekstów o zmaganiach robotniczych o elementarne prawa pracownicze. Gdyńscy stoczniowcy nie upomnieli się przecież o jakieś luksusy czy fanaberie. Poszło o prawo do ciepłego posiłku i nowych rękawic, bo dotychczas używane więcej miały dziur niż ochronnej tkaniny ( ...) nie mniej dyscyplinująco jak kozacka nahajka podziałał w Gdyni przymus ekonomiczny. Po kilku dniach desperackiego oporu stoczniowcy ulegli, by na zawsze nie znaleźć się poza bramą".

Zarobki telewizyjnych tuzów

Mizerii wielkiej części społeczeństwa towarzyszą wygórowane kominy płacowe różnych prominentów. Typowe pod tym względem są ogromne apanaże szefów publicznej telewizji, od lat starannie zaśmiecającej umysły Polaków skrajną tandetą. Pisze o tym szerzej Anita Gargas w tekście Szokujące zarobki prezesów telewizji publicznej (Gazeta Polska z 3 kwietnia). Dowiadujemy się, że pięciu członkom zarządu Telewizji Polskiej za poprzedni rok wypłacono nagrody w łącznej wysokości miliona złotych. Według Gargas: "Każdy z nich otrzymał od 189 tys. 230 zł do blisko 225 tys. ´na głowę´, co dawało 50 procent wynagrodzenia. Jak łatwo obliczyć, rocznie członkowie zarządu otrzymywali wynagrodzenie od 398 tys. do 450 tys. złotych, czyli przeciętnie 33 tys. złotych miesięcznie".

Żądanie ekstradycji Morela

Reklama

W poprzedniej Niedzieli pisałam o skandalu, jakim jest ciągłe posyłanie uprzywilejowanej emerytury Salomonowi Morelowi, katowi obozu w Świętochłowicach w 1945 r., który zbiegł przed polskim sądem, ścigany listem gończym, do Izraela. Sprawę tę podejmowałem któryś raz z rzędu w ciągu ostatnich kilku lat. I wreszcie ważna wiadomość. Według tekstu Marcina Austyna Ekstradycja Morela (Nasz Dziennik z 28 marca): "Katowicki IPN wystąpi do władz Izraela o ekstradycję winnego zbrodni na Narodzie Polskim Salomona Morela, byłego komendanta obozu NKWD w Świętochłowicach. Zarzuca mu się współodpowiedzialność za śmierć około 1,5 tys. więźniów".
Sprawa ta jest tym istotniejsza w sytuacji, gdy ciągle jednostronnie i tendencyjnie oskarża się Polaków hurtem o wszelkie zło popełnione na Żydach, równie tendencyjnie negując odpowiedzialność niektórych żydowskich komunistów, enkawudzistów lub ubeków za zbrodnie popełnione na Polakach. Polecam w tym kontekście tekst w Naszej Polsce z 3 kwietnia Antypolski sabat. Jak ekspert Instytutu Pamięci Narodowej urządził gdańskim nauczycielom "pranie mózgu", autorstwa Anny i Andrzeja Kołakowskich. Autorzy piszą o skandalicznych wręcz twierdzeniach wygłaszanych na warsztatach dla gdańskich nauczycieli przez dr. Andrzeja Żbikowskiego, niegdyś pracownika Żydowskiego Instytutu Historycznego, dziś specjalisty od spraw żydowskich w Instytucie Pamięci Narodowej. Żbikowski w sposób skrajnie przyczerniający oceniał zachowanie Polaków wobec Żydów w czasie wojny, równocześnie starannie zafałszowując sprawy kolaboracji dużej części Żydów na Kresach z Sowietami, ba nazywając ją "mitem". Żbikowski zanegował również twierdzenia o żydowskich kolaborantach z Niemcami. Oburzeni autorzy tekstu w Naszej Polsce piszą: "Przecież Żbikowski jako historyk ŻIH-u musi wiedzieć o haniebnej roli judenratów i wielu innych sytuacjach kolaboracji Żydów, ale ŻIH zgodnie z narodową tradycją woli widzieć drzazgę w oku bliźniego niż belkę we własnym".

Żądania dokończenia ekshumacji w Jedwabnem

Wiele osób ostro krytykowało w zeszłym roku fakt nagłego przerwania ekshumacji zwłok ofiar żydowskich w Jedwabnem, i to właśnie w momencie, gdy wyraźnie pokazała ona nieprawdziwość twierdzeń Grossa o rzekomo 1600 zabitych Żydach. Ekshumacja ustaliła liczbę zabitych Żydów na ok. 250 osób. Sprawa pełnego potwierdzenia tych danych, wykluczenia jakichkolwiek wątpliwości w tej sprawie jest bardzo istotna, zwłaszcza gdy znowu w telewizji amerykańskiej pojawia się fala oskarżeń antypolskich, szczególnie gorliwie atakujących Polaków za rzekome zamordowanie 1600 Żydów w Jedwabnem. Tym istotniejsze jest więc publiczne wystąpienie grupy wybitnych naukowców z Polonii i paru naukowców z Kraju krytykujących podjętą niegdyś przez L. Kieresa decyzję o przerwaniu ekshumacji. W Rzeczpospolitej z 3 kwietnia wydrukowano apel wspomnianych naukowców pt. Konieczne jest dotarcie do prawdy materialnej wydarzeń w Jedwabnem. Jego sygnatariusze piszą m.in.: "Zbrodnia w Jedwabnem dalej pozostaje niedokładnie zbadana, ponieważ badania zwłok zostały przerwane bez sporządzenia dokładnej listy czaszek, kości i innych szczątków. W krajach takich, jak USA, Francja, Anglia, Włochy czy Izrael nie jest prawnie dopuszczalne, żeby jakikolwiek duchowny (ksiądz katolicki, pastor, rabin czy mufti) mógł wstrzymać badania sądowo-lekarskie i uniemożliwić przeprowadzenie kompletnych oględzin wszystkich dowodów rzeczowych dla ustalenia przyczyn śmierci każdej z ofiar i dokładnego stwierdzenia, ile osób zostało zamordowanych (...). Obowiązkiem Instytutu Pamięci Narodowej jest dokładne wyjaśnienie tak ważnej sprawy. Konieczne jest dotarcie do prawdy materialnej wydarzeń w Jedwabnem we wszystkich aspektach badań medycyny sądowej, by uniknąć błędnych spekulacji. W tym celu niezbędne jest wznowienie i dokończenie ekshumacji obydwu tych grobów".
Wśród sygnatariuszy tego apelu znajdują się m.in. profesorowie medycyny sądowej Jan Moor-Jankowski i Władysław Socha, chirurg Stanisław Garstka, profesor prawa Mieczysław Wagner, profesorowie historii Kamil Dziewanowski i Wojciech Roszkowski, profesorowie socjologii Aleksander Gella i Teodor Zawistowski, słynny naukowiec polonijny, autor wydanej w dwóch wydaniach po angielsku książki o historii Żydów w Polsce - prof. Iwo Cyprian Pogonowski.

Gdy praworządność zanika

Publicysta Tygodnika Solidarność Waldemar Żyszkiewicz w tekście Państwo uznaniowe (nr z 5 kwietnia), pisze: "Organa ścigania i wymiar sprawiedliwości III RP zaczynają przypominać japońskie roboty nowej generacji: posłusznie reagują na znany sobie głos. Prawo? Procedury? Wygląda na to, że pod rządami postkomunistów praworządność zanika do reszty, a na naszych oczach rodzi się państwo uznaniowe".
Autor szeroko omawia różne przykłady naruszania prawa w ostatnich tygodniach, szczególnie dużo miejsca poświęcając sprawie konfiskaty moich książek i książki H. Pająka przez funkcjonariusza policji w Tychach. Krytykując bezprawne działania policji w tej sprawie, i wobec książki dr. A. L. Szcześniaka w Warszawie, Żyszkiewicz zwraca równocześnie uwagę na całkowitą bierność policji w sprawach o obronę wartości chrześcijańskich czy polskości, choćby "przewlekaną od pięciu lat sprawę obrazy Ojca Świętego przez SLD-owską Trybunę". Jak akcentuje red. Żyszkiewicz - "(...) polskie prawo słabo dziś broni tradycyjnych polskich wartości. Najwyraźniej przedkłada wolność ´waszą´ nad ´naszą´. Szczególnej ochronie podlegają zaś wartości ważne dla - według danych ŻIH czy Konstantego Geberta - właściwie nieobecnych w Polsce Żydów. Weźmy choćby pod uwagę jadowicie antypolski komiks Arta Spigelmana Maus - Polacy jako świnie wysługują się nazistowskim katom - Niemcom - chytrze wydany w Krakowie. Właśnie ostatnio prokuratura umorzyła postępowanie, nie dopatrując się znamion przestępstwa". Sprawę umorzenia przez prokuraturę zarzutów o znieważenie Narodu Polskiego przez wydawców komiksu Maus przy równoczesnych bezprawnych działaniach wobec mojej książki podjął również w obszernym artykule pt. Knebel dziennikarz Dziennika Polskiego (z 22 marca) Bogdan Wasztyl.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie męczeństwa Pierwszych Męczenników Polskich

Niedziela szczecińsko-kamieńska 24/2003

[ TEMATY ]

święty

męczennicy

Albertus teolog/pl.wikipedia.org

W 1001 r. przebywał w Pereum cesarski krewny Bruno z Kwerfurtu. Pełen zapału, żył Bruno myślą o pracy misyjnej w Polsce i jej krajach ościennych, o czym musiała być mowa w czasie niedawnej wizyty cesarza u Bolesława Chrobrego. Niewątpliwie Bruno skłonił św. Romualda, który myśl misyjną podejmował kilkakrotnie w życiu, do wysłania na północ małej ekipy misjonarskiej. Wybrani zostali do niej Benedykt i Jan, cesarz zaś wyposażył ich w księgi i naczynia liturgiczne, może także w inne środki na drogę. Gdy w początkach 1002 r. przybyli do Polski, na dworze Bolesława Chrobrego zdziwienia nie wywołali, bo rzecz omówiona musiała być już wcześniej, być może w czasie zjazdu gnieźnieńskiego. Jakkolwiek by było, książę dał im miejsce na erem, a zapewne i środki utrzymania oraz jakieś świadczenia w naturze. Spierano się później, gdzie to miejsce było, ale dziś przyjmuje się powszechnie, iż osiedlili się na terenie obecnego Wojciechowa pod Międzyrzeczem. Na to wskazywałaby analiza nielicznych źródeł pisanych. Tam to nowo przybyli mnisi-pustelnicy podjęli swój zwyczajny tryb życia, dzielony pomiędzy pracę, modlitwę i studium. Ponieważ przybyli do Polski w celach misyjnych, rozpoczęli także przygotowania do tej akcji, przede wszystkim zaś zaczęli przyjmować do swego nielicznego grona młodzieńców z kraju, do którego przybyli. Na początku zjawiło się kilku: Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, a pochodzić musieli z rodziny dobrze już schrystianizowanej, skoro także dwie ich siostry zostały mniszkami. Niektórzy przypuszczają, że wywodzili się z jakiegoś możnego rodu, albo nawet ze środowiska dworskiego, nic jednak dokładniejszego na ten temat nie wiemy. W obejściu klasztornym była również jakaś służba dodana im przez księcia, zapewne jakiś włodarz, samą jednak społeczność eremicką uzupełniał młody chłopiec Krystyn (Chrystian), pochodzący z tej okolicy. Pełnił obowiązki kucharza, może nawet był bratem-laikiem, w każdym razie był serdecznie oddany sprawie, której służył. W świecie tymczasem dokonały się niemałe zmiany. Ze śmiercią Ottona III (1002 r.) inny obrót przybrały nie tylko sprawy polityczne; zahamowaniu ulec musiała także realizacja planów misyjnych. Bruno, którego eremici spodziewali się w związku z tymi planami, nie przybywał, Bolesław Chrobry wyprawił się do Pragi, między nim a nowym cesarzem narastał konflikt. W takim stanie rzeczy Benedykt postanowił pojechać po instrukcje do Rzymu, ale w Pradze Chrobry zawrócił go z drogi i zezwolił tylko na to, aby do Włoch wysłać Barnabę. Wrócił wtedy Benedykt do eremu, a pieniądze (10 funtów srebra), które książę wręczył mu uprzednio, chcąc go użyć do spełnienia misji politycznej, oddał do książęcej kasy. Z początkiem listopada 1003 r. eremici spodziewali się powrotu Barnaby, a wraz z nim wieści, a może nawet decyzji co do podjęcia zamierzonych prac misyjnych. Tymczasem wysłannik nie wracał i oczekiwania się przeciągały. 10 listopada 1003 r., przed północą, podchmieleni chłopi, bodaj z samym włodarzem książęcym na czele, dokonali na nich rabunkowego napadu, spodziewając się znaleźć u ubogich eremitów darowane im przez księcia srebro. Jan, Benedykt, Izaak, Mateusz i Krystyn zginęli od miecza 11 listopada 1003 r. Papież Jan XVIII, któremu ocalały Barnaba w jakiś czas później zdał sprawę z wszystkiego, kanonizował ich niejako viva voce: "bez wahania kazał ich zaliczyć w poczet świętych męczenników i cześć im oddawać".
CZYTAJ DALEJ

Św. Jozafat Kuncewicz, biskup i męczennik

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus zaprzecza informacjom o kompromisie z Rządem ws. lekcji religii

2024-11-13 19:13

[ TEMATY ]

religia

bp Damian Muskus

religia w szkołach

Mazur/episkopat.pl

Według informacji "Gazety Wyborczej", podczas ubiegłotygodniowego spotkania przedstawicieli rządu i Konferencji Episkopatu Polski ws. lekcji religii w szkole biskupi zaproponowali szefowej MEN Barbarze Nowackiej kompromisowe propozycje w sprawie ograniczenia lekcji religii w szkołach.

Według nieoficjalnych ustaleń dziennika, biskupi zaakceptują ograniczenie lekcji religii do jednej tygodniowo pod warunkiem, że zmiana ta wejdzie w życie dopiero od 2026 roku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję