1929 r. W pewnej chwili, w czasie Mszy św. czułam bliskość
Boga w szczególniejszy sposób, pomimo bronienia się i odwracania
od Boga. Dlatego uciekałam nieraz od Boga, bo nie chciałam być ofiarą
złego ducha, jako mi nieraz mówiono, że nią jestem. A ta niepewność
trwała czas dłuższy. W czasie Mszy św. przed Komunią św. było odnowienie
ślubów. Kiedy wyszłyśmy z klęczników i zaczęłyśmy mówić formułę ślubów,
nagle stanął Jezus obok mnie w szacie białej, przepasany pasem złotym
i rzekł do mnie: Udzielam ci wieczystej miłości, aby czystość twoja
była nieskalana, i na dowód, że nie będziesz nigdy doznawać pokus
nieczystych - zdjął Jezus pas złoty z siebie i przepasał nim biodra
moje. Od tej chwili nie doznaję żadnych poruszeń przeciwnych cnocie
ani w sercu, ani w umyśle. Zrozumiałam później, że to jest jedna
z największych łask, którą mi wyprosiła Najświętsza Maryja Panna,
bo o tę łaskę prosiłam Ją przez wiele lat. Od tej pory większe mam
nabożeństwo do Matki Bożej. Ona mnie nauczyła wewnętrznie kochać
Boga i jak we wszystkim pełnić Jego świętą wolę. Radością jesteś,
Maryjo, bo przez Ciebie Bóg zszedł na ziemię [i] do serca mego.
W pewnej chwili ujrzałam pewnego sługę Bożego w niebezpieczeństwie
grzechu ciężkiego, który za chwilę miał się dokonać. Zaczęłam prosić
Boga, żeby dopuścił na mnie wszystkie udręki piekła, wszystkie cierpienia,
jakie zechce, a przez to proszę o uwolnienie i wyrwanie z okazji
popełnienia grzechu przez tego kapłana. Jezus wysłuchał prośby mojej
i w jednej chwili uczułam na głowie koronę cierniową. Kolce tej korony
wdzierały mi się aż do mózgu. Trwało to trzy godziny - i uwolniony
jest sługa Boży od onego grzechu, i umocnił Bóg jego duszę łaską
szczególną.
W pewnej chwili, w dzień Bożego Narodzenia czuję, że
mnie ogarnia wszechmoc - obecność Boża. I znów unikam wewnętrznie
spotkania się z Panem. Prosiłam matkę przełożoną o pozwolenie na
wyjazd na "Józefinek", [aby] odwiedzić siostry. Matka przełożona
udzieliła nam pozwolenia i zaraz po obiedzie zaczęłyśmy się szykować.
Siostry już na mnie czekały przy furcie. Ja pobiegłam do celi po
pelerynę; kiedy wracałam z celi, i przechodziłam koło małej kapliczki,
ujrzałam w progu Pana Jezusa, który mi rzekł te słowa: Idź, ale ja
ci zabieram serce twoje. I nagle uczułam, że nie mam serca w piersi
swojej. Jednak siostry zwróciły mi uwagę, czemu prędzej nie idę,
przecież już godzina późna, więc natychmiast poszłam z nimi. Jednak
niezadowolenie wielkie zaczęło mnie męczyć. Tęsknota jakaś ogarnęła
moją duszę, jednak nikt nie wiedział o tym, jeden tylko Bóg, co zaszło
w duszy mojej.
Kiedy chwilę posiedziałyśmy na "Józefinku", rzekłam do
sióstr: Wracajmy do domu. Siostry prosiły, żeby chociaż chwilkę odpocząć,
jednak duch mój nie mógł się uspokoić. Tłumaczyłam się, że musimy
wrócić wpierw nim się ściemni, a przecież jest spory kawałek drogi,
i zaraz wróciłyśmy do domu. Kiedy nas spotkała matka przełożona na
korytarzu, zapytała mnie: Czy siostry jeszcze nie pojechały, czy
już wróciły? Odpowiedziałam, że jużeśmy wróciły, dlatego że nie chciałam
wracać wieczorem. Rozebrałam się i zaraz poszłam do małej kapliczki.
Zaledwie weszłam, rzekł do mnie Jezus: Idź do matki przełożonej i
powiedz, że nie dlatego żeś wróciła, żeby być przed wieczorem w domu,
ale dlatego, żem ci zabrał serce. Chociaż mnie to wiele kosztowało,
jednak poszłam do przełożonej i powiedziałam szczerze powód, dla
którego tak wcześnie wróciłam, i przeprosiłam Pana za wszystko, co
Jemu się nie podoba. I w tej chwili Jezus zalał duszę moją wielką
radością. Zrozumiałam, że poza Bogiem nie ma nigdzie zadowolenia.
W pewnej chwili ujrzałam dwie siostry wstępujące do piekła.
Ból niewymowny ścisnął mi duszę, prosiłam Boga za nimi - i rzekł
do mnie Jezus: Idź do matki przełożonej i powiedz o tym, że te dwie
siostry są w okazji popełnienia grzechu ciężkiego. Na drugi dzień
powiedziałam o tym przełożonej. Jedna z nich już jest w gorliwości,
a druga [w] walce wielkiej.
W pewnej chwili powiedział mi Jezus: Opuszczę ten dom...,
ponieważ są w nim rzeczy, które mi się nie podobają. I wyszła Hostia
z tabernakulum, i spoczęła na rękach moich, a ja [z] radością włożyłam
ją do tabernakulum. Powtórzyło się to drugi raz, a ja uczyniłam z
nią to samo, jednak powtórzyło się [to] trzeci raz, ale Hostia przemieniła
się w żywego Pana Jezusa - i rzekł do mnie Jezus: Ja dłużej tu nie
zostanę. A w duszy mojej nagle obudziła się moc miłości ku Jezusowi
i powiedziałam: A ja nie puszczę Cię, Jezu, z domu tego. I znowu
znikł Jezus, a Hostia spoczęła na rękach moich. Znów włożyłam ją
do kielicha i zamknęłam w tabernakulum. I pozostał z nami Jezus.
Starałam się przez trzy dni odprawiać adorację wynagradzającą.
W pewnej chwili rzekł do mnie Jezus: Powiedz matce generalnej,
że w tym domu... popełnia się rzecz taka..., która mi się nie podoba
i która mnie bardzo obraża. Nie powiedziałam o tym zaraz matce, ale
niepokój, jaki dopuścił Pan na mnie, nie pozwolił mi ani chwili czekać
i natychmiast napisałam do matki generalnej, a pokój wstąpił w duszę
moją.
Często odczuwałam mękę Pana Jezusa w ciele moim; chociaż
to było niedostrzegalnym, cieszę się z tego, bo Jezus tak chce. Jednak
trwało to krótki okres. Cierpienia te zapalały duszę moją ogniem
miłości ku Bogu i duszom nieśmiertelnym. Miłość zniesie wszystko,
miłość przetrwa śmierć, miłość nie lęka się niczego...
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu