Wprowadzenie przez Stolicę Apostolską diecezji zamiast administratur
wywołało nieoczekiwany protest Cerkwi prawosławnej. Przecież o wiele
ważniejszą decyzją Watykanu było mianowanie w 1999 r. nowych biskupów
w Irkucku i Saratowie i w konsekwencji utworzenie dwóch nowych administratur.
Kościół prawosławny nie poświęcił tej sprawie najmniejszej uwagi.
Kolejnym bardzo ważnym wydarzeniem dla katolików w Rosji
było utworzenie Konferencji Episkopatu Biskupów Katolickich w Rosji,
której przewodniczącym został abp Tadeusz Kondrusiewicz, obecny metropolita
diecezji Matki Bożej ze stolicą w Moskwie. Tego również nie zauważyła
Cerkiew prawosławna. Wspomniane fakty świadczą nie tylko o normalizacji
życia Kościoła katolickiego w Rosji, ale również o tym, że katolicy
znajdują sobie miejsce w historii, kulturze i tradycji tego olbrzymiego
kraju, w którym tylko obwód permski zajmuje taką powierzchnię jak
obszar Polski.
W świetle tych wydarzeń niezrozumiały jest protest prawosławnych
przeciwko reformie struktur kościelnych, która sprowadziła się do
tego, że administratury nazywają się diecezjami, a abp T. Kondrusiewicz
otrzymał tytuł metropolity w Moskwie.
Protest, niestety, został sprowadzony do konkretnych
działań. Brutalne usunięcie z Rosji bp. Jerzego Mazura i ks. Stefano
Caprio oraz czasowe cofnięcie pozwolenia na kontynuowanie budowy
kościoła w Pskowie - to tylko najbardziej znane Europie przykłady
braku tolerancji religijnej. Według mnie, o wiele niebezpieczniejsza
jest atmosfera niepokoju, która zrodziła się w wielu parafiach. Parafianie
boją się o swoich kapłanów, których mogą utracić.
W Niżnym Nowgorodzie parafianie ostatnio codziennie gromadzą
się w kościele, żeby modlić się o powrót proboszcza - o. Mario, który
wyjechał do Argentyny, aby odwiedzić swoją chorą matkę. - Co będzie,
jeżeli na granicy anulują mu wizę? - pytają parafianie. Mnie również
parafianie nieśmiało podpowiadają, abym przynajmniej przez pewien
czas nie wyjeżdżał z Rosji. - Niech się trochę uspokoi - mówią. Kościół
katolicki stał się jednym z najbardziej popularnych tematów w środkach
masowej informacji, a także w rozmowach codziennych. Do naszego kościoła,
który po rewolucji został zamieniony na klub dla głuchoniemych, przychodzą
ludzie, którzy w tych ścianach oglądali filmy i uczestniczyli w różnych
imprezach, i zapowiadają: - My tu jeszcze wrócimy. Niedawno rodzice
dzieci ze szkoły muzycznej, która ma mieć u nas koncert, zapowiedzieli,
że nie dadzą zgody na występ swych dzieci u katolików. Dzieci z owej
szkoły występowały już u nas kilka razy bez najmniejszych sprzeciwów
ze strony rodziców czy nauczycieli.
Wydaje się, że nie tylko w Rosji, ale i w Permie rozpoczął
się nowy etap w relacjach między katolikami a prawosławnymi. Niedawno
umarł arcybiskup prawosławny Afanasij, przyjaciel permskich katolików.
Swojej przyjaźni Ksiądz Arcybiskup nie ukrywał, nawet ją manifestował,
wyrażając swój szacunek dla kapłana katolickiego i dla całego Kościoła
katolickiego, który jest bratni Cerkwi prawosławnej. Z wdzięcznością
też wspominam, że dwa razy Władyka dał mi bezpłatne skierowanie do
miejscowego uzdrowiska w Kluczach i troszczył się o mnie jak o swojego
kapłana.
Można tylko mieć nadzieję, że te wspaniałe relacje, pełne
zrozumienia i tolerancji, będą kontynuowane przez nowego arcybiskupa
Irinarcha. Co będzie dalej? Czy do Rosji powrócą bp J. Mazur i ks.
S. Caprio? Czy gubernatorzy będą uznawali Kościół katolicki za jedno
z wyznań tradycyjnych, czy też za jedną z sekt? Czy Aleksy II spotka
się z Papieżem? Mimo że pracuję w Rosji już od dziewięciu lat, nie
będę próbował odpowiedzieć na te pytania, bo Rosji rozumem pojąć
się nie da. Próbuję sercem, ale też jest to bardzo trudne.
Autor jest proboszczem parafii Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Maryi Panny w Permie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu