W numerze 21. Polityki (25 maja 2002 r.) ukazał się tekst Adama
Szostkiewicza pt. Różowe i czarne - Kościół wobec seksu. Jest to
tekst, który stanowi przykład karykaturalnego wręcz prezentowania
stanowiska Kościoła katolickiego w kwestii ludzkiej seksualności.
Swoje wywody autor opiera na trzech założeniach. Twierdzi on, że
w sprawach seksu Kościół występuje przeciw przyjemności, przeciw
autonomii moralnej jednostki oraz przeciw sztucznej (jedynie!) antykoncepcji.
Przyjrzyjmy się bliżej tym twierdzeniom.
Po pierwsze - sprawa przyjemności. Otóż istnieje zasadnicza
różnica między doraźną przyjemnością a trwałą radością życia. Osiąganie
doraźnej przyjemności (np. przez współżycie seksualne czy przez sięganie
po narkotyk) może doprowadzić do trwałego cierpienia (np. w formie
uzależnień seksualnych czy chemicznych). Po drugie - osiągnięcie
trwałej radości jest możliwe wyłącznie wtedy, gdy usatysfakcjonowany
jest cały człowiek, a nie jedynie jakaś jego pojedyncza potrzeba
czy popęd. Całkiem świadomy tego faktu był Z. Freud, który stwierdził,
że dzieci i osoby niedojrzałe psychicznie działają w oparciu o zasadę
przyjemności, natomiast ludzie dojrzali kierują się w życiu zasadą
realizmu, czyli są zdolni do krytycznej analizy rzeczywistości oraz
do wyciągania z niej logicznych wniosków. Kościół kieruje się zasadą
realizmu i dlatego przypomina empiryczny fakt, że seksualność może
być miejscem wyrażania wiernej i nieodwołalnej miłości oraz miejscem
odpowiedzialnego przekazywania życia. Jeśli jednak ktoś traktuje
seksualność jako sposób na osiągnięcie doraźnej przyjemności, wtedy
staje się ona miejscem wyrażania przemocy (np. gwałt, seksualne wykorzystywanie
nieletnich) i sposobem przekazywania śmierci (np. aborcja, choroba
AIDS).
Poza tym - sprawa autonomii moralnej jednostki w dziedzinie
seksualności. Otóż chrześcijaństwo zawsze broniło i będzie bronić
wolności sumienia i autonomii moralnej każdego człowieka. Jednak
również w tej dziedzinie Kościół katolicki kieruje się zasadą realizmu
i podkreśla konieczność wychowania ludzi prawego sumienia. Człowiek
potrafi bowiem zawężać i zniekształcać swoją świadomość i wrażliwość
moralną. Może żyć w ignorancji oraz drastycznie manipulować własnym
myśleniem. Może aż tak bardzo oszukiwać samego siebie, że umrze z
tego powodu. Większość alkoholików umiera dlatego, że nawet w obliczu
bliskiej perspektywy śmierci nie uznali prawdy, iż są uzależnieni
i powinni podjąć abstynencję. Podobnie znaczna część osób umierających
obecnie na AIDS to ludzie, którzy oszukiwali samych siebie, że prezerwatywa
daje "bezpieczny" seks i chroni przed wirusem HIV. Autonomia moralna
ma sens jedynie wtedy, gdy dany człowiek przezwycięża ignorancję
i naiwność, czyli wtedy, gdy odróżnia zachowania, które go rozwijają,
od zachowań, przez które wyrządza on krzywdę sobie i/lub innym ludziom.
Artykuł A. Szostkiewicza w Polityce to przykład tekstu,
który promuje ignorancję i naiwność w odniesieniu do ludzkiej seksualności.
W kontekście naiwnie rozumianej moralnej autonomii jednostki autor
podtrzymuje równie stary, co toksyczny mit, że seksualność jest prywatną
sprawą danego człowieka i że w tej dziedzinie dozwolone jest wszystko,
na co godzą się obie strony. Tymczasem źle kierowaną seksualnością
można wyrządzić aż tak dramatyczne krzywdy, że zachowania w tej dziedzinie
podlegają nie tylko ocenie moralnej, ale także kodeksowi karnemu.
Podobnie wzajemna zgoda na współżycie nie może być jedynym kryterium
oceny zachowań seksualnych człowieka. Przecież współpracujący ze
sobą przestępcy też godzą się na to, co robią. Stręczycielstwo czy
współżycie dorosłego z osobą poniżej 15. roku życia to przykłady
zachowań, które nie tylko są niemoralne, ale które stanowią przestępstwo
także wtedy, gdy była zgoda obu stron. Czyżby redaktorzy Polityki
o tym nie wiedzieli?
I na koniec - sprawa antykoncepcji. A. Szostkiewicz głosi
absurdalną tezę, że Kościół sprzeciwia się jedynie sztucznej antykoncepcji,
akceptując natomiast antykoncepcję "naturalną". Tymczasem Kościół
sprzeciwia się wszelkiej antykoncepcji, czyli każdemu działaniu,
które ma na celu uczynienie niepłodnym współżycia seksualnego między
kobietą a mężczyzną. Nie ma tu znaczenia, czy dążenie do uczynienia
niepłodnym aktu seksualnego dokonuje się w sposób sztuczny (np. za
pomocą prezerwatywy czy tabletek hormonalnych), czy też w sposób "
naturalny" (np. stosunek przerywany). Antykoncepcja jest bowiem z
wielu powodów nieodpowiedzialną metodą dążenia do "odpowiedzialnego
rodzicielstwa". Sięganie po antykoncepcję przynosi bowiem zwykle
szkody zdrowotne. Zawsze oznacza rezygnację ze świadomości i wolności
w tej dziedzinie życia oraz oszukuje, że daje "bezpieczny" seks.
Tymczasem antykoncepcja nigdy nie daje gwarancji, że nie dojdzie
do poczęcia dziecka czy do pojawienia się choroby zakaźnej, a już
zupełnie nie chroni przed skutkami psychicznymi (np. poczucie krzywdy),
moralnymi (np. poczucie winy) czy społecznymi (np. zerwane więzi,
zdrady małżeńskie) nieodpowiedzialnego współżycia seksualnego. W
tych wymiarach antykoncepcja ma po prostu zerową skuteczność. Kościół
proponuje dążenie do odpowiedzialnego rodzicielstwa w oparciu o odpowiedzialne
metody. Takie metody nie polegają na czynieniu bezpłodnym aktu seksualnego,
lecz na powstrzymywaniu się od współżycia w okresach płodności pary
małżeńskiej, jeśli przekazanie nowego życia byłoby w tym momencie
działaniem nieodpowiedzialnym.
Trudno uwierzyć, by redaktor Polityki nie potrafił zrozumieć
stanowiska Kościoła w sprawie ludzkiej seksualności. Można zatem
przypuszczać, że powodem napisania omawianego artykułu nie było szukanie
prawdy, lecz promowanie naiwności i ignorancji w odniesieniu do ludzkiej
seksualności. Tekst A. Szostkiewicza to kolejny przykład promowania
toksycznej ideologii, która obiecuje Czytelnikowi iluzję łatwego
szczęścia, a w rzeczywistości prowadzi do dramatycznych cierpień
i konfliktów. Ile jeszcze osób musi umrzeć na AIDS, ile jeszcze dramatów
muszą przeżyć osoby zgwałcone, ile matek poddających się aborcji
musi zostać poranionych fizycznie i psychicznie, ilu młodych musi
jeszcze popaść w uzależnienia seksualne, ile jeszcze przestępstw
trzeba popełnić w tej dziedzinie - by wreszcie podjąć w naszym społeczeństwie
merytoryczny i mądry dialog na temat wychowania dojrzałej postawy
człowieka w sferze seksualnej?!
Pomóż w rozwoju naszego portalu