Zawieszenie "Wydarzeń" w Telewizji Puls ujawniło, jak bardzo
program zdobył sobie uznanie odbiorców i do jak wielkich wyrzeczeń
są oni gotowi, byleby mieć dostęp do rzetelnych informacji podawanych
z szacunkiem dla widza.
Przed monitorami w newsroomie Pulsu ciżba dziennikarzy.
Przyszli nawet ci, co dziś nie mają dyżuru. Na stojąco oglądają ostatnie
Wydarzenia we wtorek 28 maja. Atmosfera trochę jak na balu maturalnym,
a trochę jak na stypie. Wiedzą, że robili najlepszy program informacyjny
w Polsce - świadczą o tym setki telefonów, e-maili i listów pisanych
sercem i łzami. Szkoda tylko, że ostatni raz...
Telefony w sprawie Wydarzeń rozdzwoniły się już poprzedniego
dnia, gdy jeszcze Maciej Pawlicki w wywiadzie udzielonym Magdzie
Mołek wyjaśniał powody decyzji. Główny - to odmowa Prokomu co do
uregulowania zobowiązań wobec Pulsu. To pogrążyło stację finansowo.
Wydarzenia były kosztowne - ponad 500 tys. zł miesięcznie. Tyle pochłaniały
opłaty za korzystanie z przekazów satelitarnych z całego świata,
utrzymanie zaplecza technicznego i sześćdziesięcioosobowego zespołu
dziennikarzy, kamerzystów, montażystów, prezenterów itd. A i tak
całość wydatków na honoraria była prawie o połowę niższa niż przed
półrokiem.
W obronie "Wydarzeń" występowali naukowcy:
- Z głębokim żalem przyjęłam informację o zawieszeniu
najlepszego dziennika możliwego do obejrzenia w telewizji. Dziennika
mądrego, podawanego przez uroczych prezenterów. To duża strata. Czekam
na powrót, a za wszystko, co było, dziękuję - napisała prof. E. Zarawska
z Warszawy.
- Właśnie dowiedzieliśmy się o zawieszeniu nadawania
Wydarzeń. To bardzo przykra wiadomość, gdyż tylko tego dziennika
można słuchać bez obrzydzenia w polskiej telewizji - zareagował prof.
J. Blazewicz z Poznania.
- Jesteśmy bardzo mocno poruszeni dzisiejszą wiadomością
o zaprzestaniu emisji Wydarzeń. Był to zdecydowanie najlepszy i jedyny
wolny od propagandy komunistyczno-liberalnej telewizyjny magazyn
informacyjny w Polsce. Codziennie mogliśmy się zachwycać profesjonalizmem
dziennikarskim, obiektywizmem, komentarzami z treścią, dociekliwością
w poszukiwaniu prawdy. Zachęcałem do oglądania Wydarzeń wszystkich
znajomych, a nawet studentów, z którymi prowadzę ćwiczenia z socjologii.
RATUJCIE "WYDARZENIA" DLA POLSKI I POLAKÓW! - apelował telewidz z
Białegostoku.
Pisali również koledzy po fachu:
- Moi Drodzy! Z wielkim smutkiem odebrałem wiadomość
o zawieszeniu produkcji Wydarzeń. W gronie moich znajomych, mających
wykształcenie medialne, zdecydowanie plasowaliśmy ten program informacyjny
na pierwszym miejscu wśród polskojęzycznych stacji telewizyjnych. (
...) Takie podejście nawet na amerykańskim rynku informacyjnym, który
bardzo dobrze znam z uwagi na skończone tam studia w zakresie mediów
i kontakt z gronem najlepszych dziennikarzy informacyjnych oraz z
tzw. anchors, byłoby ewenementem - to głos Polaka mieszkającego na
stałe w Niemczech.
- Dla mnie przez cały dzień mogłaby być emitowana plansza
z godziną, byleby o 20.00 sygnał Wydarzeń wieścił, że nadchodzą "
opozycyjne" wiadomości - zwierzał się student dziennikarstwa z Warszawy.
I zwykli ludzie:
- Jest mi przykro, że to dziś ostatnie Wydarzenia. Bardzo
mi będzie brakować rzetelnych, obiektywnych, dobrze przedstawianych
wiadomości. We wczorajszej wypowiedzi Waszego wiceprezesa wyraźnie
można było usłyszeć, że nie jest to "tylko" decyzja finansowa. W
więc jaka? Polityczna?! Cóż, wybory blisko, a kto ma TV, ten ma władzę.
Jeśli Wydarzenia wrócą jesienią na antenę, będzie po wszystkim. Komuchy
rozpanoszą się w samorządach i będzie OK - napisał telewidz z Kalisza.
- Co teraz będziemy oglądać?! - pytał zrozpaczony telewidz
z Zabrza. - Jedyna przyzwoita telewizja przeżywa kłopoty, to było
widać od pewnego czasu nawet dla niewprawnego oka przeciętnego telewidza.
Ale żeby było aż tak źle?...
Inni nie poprzestawali na rozpaczy, próbowali znaleźć
wyjście, choćby w formie dobrowolnego opodatkowania się dla Pulsu.
- Rozumiem powody tej smutnej decyzji. Jednak nie rozumiem,
dlaczego w tej sprawie nie można odwołać się do szerokiej rzeszy
telewidzów TV Puls? Dlaczego akcjonariuszem może być Prokom, a nie
może nim być Kowalski? Dlatego, że ma mało pieniędzy? Ale takich
Kowalskich są setki tysięcy, a może być ich więcej. Gdyby istniała
taka możliwość, chętnie kupiłbym kilka akcji Waszej Telewizji (chociaż
pracuję w "publicznej"). A może dałoby się w ten sposób zainwestować
w "trzeci filar"? Ryzyko mnie nie odstrasza, w końcu każdy dzień
życia związany jest z ryzykiem. Proszę, rozważcie to, czy tego pomysłu
nie dałoby się wcielić w życie tak, aby nie pokaleczyć się o paragrafy
- tak zareagował dziennikarz z konkurencji.
Gotowość opodatkowania się na rzecz ratowania Wydarzeń
zgłaszali nawet emeryci. Dzwonili do redakcji ze ściśniętym gardłem,
szlochali do słuchawki, mówili, że odebrano im część wolności. -
Czego mamy teraz słuchać, skoro nie ma już nawet Wolnej Europy? -
pytali.
- A może mogą pomóc ludzie oglądający TV Puls? Przecież
takich wiadomości nie ma w żadnym innym programie. Jestem gotów posyłać
100 zł miesięcznie, żeby ten program pozostał na antenie, a jestem
tylko emerytem - deklarował p. Leszek Zaremba. Zresztą, nie on jedyny.
Takich propozycji nadchodziły i nadchodzą setki.
I ludzie młodzi:
- Ja i mój mąż jesteśmy ludźmi młodymi (31 i 33 lata)
i naprawdę potrafimy odróżnić dobrą informację od manipulacji, a
co za tym idzie - docenić prawdziwie dobrą robotę. Dzięki Wam czujemy
się wolni. Jesteśmy oszukiwani przez inne stacje, które narzucają
nam swoje patrzenie na wydarzenia w kraju i na świecie poprzez ukrywanie
prawdy. Dlatego swój abonament radiowo-telewizyjny chcemy przekazywać
co miesiąc na telewizję Puls. Proszę o podanie numeru konta, na które
mamy przekazać pieniądze. Innym stacjom te pieniądze, naszym zdaniem,
się nie należą. Za naszym przykładem na pewno pójdą znajomi, bo oni
też potrzebują wolności - to głos pp. Igielskich z Warszawy.
Niektórzy wylewali swoją gorycz na Prokom - głównego,
w ich ocenie, sprawcę kłopotów Pulsu:
- Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich uczestniczących
w tworzeniu najlepszego programu informacyjnego. Panu Krauze - wszystkiego
najgorszego. Czy nie można się opodatkować na rzecz dalszego istnienia
Wydarzeń? - to reakcja jednego z warszawskich radców prawnych.
- Chcemy "WYDARZEŃ"! Może rozwiązaniem będzie dobrowolny
abonament, ja nie płacę abonamentu dla TVP. Nie płacę za coś, czego
nie oglądam, chcę płacić za coś dobrego! Chcę płacić dobrowolny abonament
na dobrą telewizję. Pani Magdo, zrobię coś! Prokom to... szmaciarze!
Nic od nich nie kupię! Pełen bojkot! - tak zareagował na wieść o
likwidacji ulubionego programu szef jednej z największych polskich
firm prywatnych.
"Serwis Pulsu"
Zamiast dotychczasowego programu okrojony do jednej trzeciej
zespół, pod kierunkiem Krzysztofa Karwowskiego - dotychczasowego
zastępcy Wydarzeń, przygotowuje krótki Serwis Pulsu. Ma zawierać
najistotniejsze wiadomości, opracowane możliwie najmniejszym kosztem.
Dylemat: odejść z programu, który ma dobre notowania,
czy podjąć wyzwanie ryzykując własnym nazwiskiem - towarzyszył przez
ostatnie dni nie tylko Karwowskiemu, ale i jego zastępcy i Piotrowi
Michalakowi, i chyba każdemu z tych, co pozostali na dryfującej tratwie,
by ją ratować. Pogłębił się, gdy pierwsza emisja nowej audycji okazała
się niewypałem - w chwili wejścia na antenę zepsuł się cały system
komputerowy.
- Ja dziś nie wracam do domu, nie chcę się ludziom pokazywać
- na pogodę nie zdobyła się nawet Katarzyna Trzaskalska.
Ale następnego dnia było już lepiej. - Mamy 50-procentową
skuteczność - żartował Karwowski.
Teraz może być już tylko lepiej, zwłaszcza jeśli Zarząd
Pulsu dobrze wykorzysta chęć identyfikowania się widzów ze swoją
telewizją.
Pomóż w rozwoju naszego portalu