Są w Polsce jeszcze ludzie, którzy - wzorem Oskara Kolberga
- starają się ratować ojczyste tradycje, stare zwyczaje i obrzędy,
tańce i przyśpiewki, dawne opowieści i legendy, stare instrumenty
ludowe i narzędzia pracy. Każdy region kraju ma takich społeczników,
ludzi oddanych bez reszty pasji ratowania tego, co mija bezpowrotnie.
Jedną z takich osób jest Ludwik Mordarski z Limanowej,
folklorysta i muzyk o niekwestionowanych zasługach dla kultury swej
ziemi rodzinnej, dokumentator folkloru muzycznego całej Limanowszczyzny.
Działalność muzyczna rodu Mordarskich sięga prawie 80
lat, kiedy to przy Rafinerii Nafty w Sowlinach (dziś dzielnica Limanowej)
powstała orkiestra dęta "Echo Podhala", której dyrygentem został
Mieczysław Mordarski (senior). Orkiestra ta przetrwała dziejowe burze
i do dziś towarzyszy mieszkańcom miasta w ich codziennym życiu, umilając
wolny czas swym graniem, uświetniając różne uroczystości państwowe
i kościelne.
Od 1936 do 1952 r. dyrygentem orkiestry był Gracjan Mordarski,
a od 1953 r. funkcję kapelmistrza przejął Mieczysław Mordarski (junior)
- nauczyciel muzyki i śpiewu w Liceum Pedagogicznym w Limanowej.
W okresie prowadzenia przez niego orkiestry dał się zauważyć wysoki
poziom artystyczny wykonań muzycznych. Orkiestrę często łączył z
chórem szkolnym, co dawało piękne efekty artystyczne i uznanie społeczeństwa.
Ten wielki popularyzator muzyki i śpiewu, założyciel i dyrektor ogniska
muzycznego, ceniony i popularny w społeczeństwie limanowskim, umarł
nagle w 1965 r. w wieku 44 lat.
Po jego śmierci funkcję kapelmistrza orkiestry objął
jego brat Ludwik Mordarski, syn założyciela, który do dziś pracuje
z wielkim zaangażowaniem jako dyrygent "Echa Podhala" oraz prowadzi
od 33 lat założony przez siebie Zespół Pieśni i Tańca "Limanowianie"
.
Ludwik Mordarski urodził się w 1929 r. Ukończył Studium
Nauczycielskie w Tarnowie, a w 1982 r. uzyskał tytuł magistra wychowania
muzycznego w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach. Ukończył także
z wyróżnieniem 4-letni kurs dla dyrygentów amatorskich zespołów muzycznych
w Krakowie. W ciągu kolejnych powojennych lat pracował na wielu stanowiskach,
ale każde z nich związane było z prowadzeniem różnych zespołów wokalno-muzycznych.
Wychowując się w atmosferze szacunku dla tradycji ludowych,
od najmłodszych lat interesował się tym zagadnieniem. W ciągu wielu
lat odwiedził liczne wsie powiatu limanowskiego, zbierając od najstarszych
mieszkańców informacje dotyczące folkloru. Dokonał zapisu nutowego
ponad 300 melodii ludowych. Udało mu się też uzyskać informacje o
istniejących w przeszłości instrumentach pasterskich. Są to: słomcok (
odmiana piskawki języczkowej), pasterskie trąbki obojowe, rzemycek (
pasek skórzany zwinięty spiralnie w trąbkę), burkoc (konewka drewniana
na wodę z umocowanym wewnątrz patykiem i prętem wiklinowym), fujarki
różnych odmian itp.
Te i inne dawne instrumenty ludowe regionu limanowskiego
oraz ich wykonawców przedstawił Ludwik Mordarski w swej pracy wydanej
w 1996 r. pt. Tradycyjne i obecnie stosowane instrumenty w muzyce
ludowej na ziemi limanowskiej i jej okolicach. Praca ta jest jeszcze
jednym wkładem w zachowanie tradycji muzycznej tej ziemi.
Zawsze jego marzeniem było, by dawne muzykowanie nie
zanikło w regionie, by tzw. instrumenty prymitywne nie stały się
muzealnymi eksponatami. Dlatego w 1969 r. postanowił Mordarski założyć
Regionalny Zespół Pieśni i Tańca "Limanowianie", mając pewne podstawy
repertuarowe regionu w swoich zbiorach. Zespół stał się autentycznym
ambasadorem Limanowej i okolic w całym świecie. Długa jest lista
nagród, wyróżnień, medali, pochwał za niezwykle piękny i oryginalny
repertuar, długa lista festiwali, przeglądów, konkursów, audycji
radiowych i telewizyjnych. "Limanowianie" wielokrotnie odwiedzali
Węgry, Niemcy, Czechy, Francję, byli w Grecji, Belgii, Holandii,
Szwecji, Danii, Słowacji, na Ukrainie, w Hiszpanii, a nawet w tak
egzotycznym kraju, jak Kuwejt (1990 r.). Występowali we Włoszech
i w Watykanie - Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II podarowali komplet
instrumentów pasterskich.
Prawie 50-letnia praca na polu krzewienia kultury muzycznej
to ogrom obowiązków. Odmłodził się skład "Echa Podhala" i zespołu "
Limanowianie", lecz ich dyrygent i założyciel trwa niestrudzenie
na swym stanowisku, wciąż zapisując nowe sukcesy i dostarczając nowym
widzom niezapomnianych wrażeń i bogactwa folkloru. W repertuarze
Zespołu oprócz przyśpiewek, melodii i tańców są i dawne obrzędy z
regionu:
Ograbek - obrzęd żniwny znany do ostatniej wojny, kiedy to zboże zbierano sierpem i kosą.
Słomioki śmiguśne - zwyczaj związany ze świętami wielkanocnymi i wiosną, wyrosły z magii wegetacyjnej, mający na celu wzmocnienie urodzajów oraz zapowiedź nowego roku rolniczego.
Obigrowka - przedweselna zabawa w domu pana młodego.
Podłaźniki (kolędnicy) - zwyczaj związany z okresem świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
Sobótki - zwyczaj palenia ognisk na górach w wigilię narodzenia św. Jana Chrzciciela i w drugi dzień Zielonych Świąt.
Jasełka - wspaniałe, pełne radości, humoru i zabawy widowisko
na podstawie starych kantyczek i ludowych pastorałek, chyba najbardziej
żywiołowe, chętnie oglądane i nagradzane widowisko Zespołu.
Pasja folklorystyczna udzieliła się synowi Ludwika -
Leszkowi Mordarskiemu, instruktorowi muzyki, który gra na wielu instrumentach,
uczy tego wstępującą do zespołu młodzież, utrwala na taśmie filmowej
imprezy i prowadzi dokumentację tego wszystkiego, co kiedyś może
być przydatne dla kolejnych pokoleń.
Ludwik Mordarski szczególny nacisk w swej pracy kładzie
na młodzież, widząc w niej przyszłość zespołu i orkiestry. Stara
się młodych uwrażliwiać na piękno muzyki, tańca, starych obrzędów
i zwyczajów, dostrzegając w nich kontynuatorów swojej pracy.
Pisząc o tym, warto zacytować fragment śpiewki zespołu "
Limanowianie", gdzie żyje nadzieja, że nie zaginie dawne śpiewanie:
Leci łod strumyka wesoło muzyka,
leci serdecne spiwonie.
Choć wesele minie,
ślad po nim zaginie,
Jaśkowo śpiwka łostonie.
Ubogie byłoby życie kulturalne Limanowej i regionu bez "
Echa Podhala" i "Limanowian". Są wszędzie i zawsze, gdy się coś dzieje
w mieście i regionie, uświetniają swą muzyką i śpiewem uroczystości
w limanowskim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, wciąż ubogacają swój
repertuar, piękno strojów i instrumentów. Wszyscy darzą sympatią
swego Mistrza, dzięki któremu orkiestra i zespół istnieją i pięknie
się rozwijają.
Zakończmy ten tekst jeszcze jedną śpiewką zespołu "Limanowianie":
Wedle nasej rzycki
paso sie łowiecki,
Jonicek ich haj pilnuje.
Ucioł gałąź z krzoka
śrybrnego potoka
i piscołeckę ryktuje.
Boze mój na świecie,
udoj mi sie przecie
ty piscołecko kochano.
Bo mi trza koniecnie
piknie i serdecnie
wygrywać na nij co rano.
Pomóż w rozwoju naszego portalu