U progu wakacji jeszcze raz chciałbym wrócić na chwilę do uroczystości
nawiedzenia, o której pisałem w poprzednim felietonie. Tak się złożyło,
że już "post factum" miałem przyjemność współredagować okolicznościowe
wydanie naszej gazetki parafialnej "W Blasku Przemienienia", poświęconej
właśnie temu wydarzeniu. Kolorowe zdjęcia, podniosłe teksty listów,
homilii i innych wypowiedzi, obszerna relacja z głównych uroczystości,
refleksje po nabożeństwach dla wiernych z poszczególnych stanów,
grup duszpasterskich lub miejscowości, w trakcie przygotowania gazetki
wielokrotne przeglądanie kasety wideo z uroczystości - to wszystko
sprawiło, że niejako jeszcze raz dane mi było uczestniczyć w tej
dobie nawiedzenia.
I przyznam szczerze, przeżycie było równie intensywne, o
ile nie większe, jak w dniu nawiedzenia. Nie chodzi mi o samo uczestnictwo
- bezpośrednie jest zawsze cenniejsze od pośredniego; poprzez telewizję,
wideo, zdjęcia czy relacje słowne. Chodzi mi o zdolność do refleksji
nad tym, co właściwie przeżywamy, skąd płynie źródło tych przeżyć
i dokąd one nas prowadzą.
Z pewnością jak większość parafian, nawiedzenie przeżyłem
niejako "z biegu" - ledwo w piątek przyjechałem z pracy, już trzeba
było jechać na nabożeństwo powitalne. Potem chwile odpoczynku przeplatały
się z kolejnymi wyjazdami całej rodziny lub tylko jej części, gości
nie wyłączając, na Apel Jasnogórski, nocne i dzienne nabożeństwa
czy czuwania. I wreszcie w sobotnie popołudnie wzruszające pożegnanie
Czarnej Madonny. Przy dużej intensywności przeżyć może nie było dostatecznej
refleksji nad ich głębią? Dlatego nie żałuję, że wróciłem do uroczystości
nawiedzenia właśnie w taki sposób, jak wyżej opisywałem.
Czas wakacji i urlopów sprzyja wyciszeniu i bardziej refleksyjnemu
spojrzeniu na nasze życie. Nie tylko więc z racji nawiedzenia, które
przeżywają wierni w kolejnych parafiach, zachęcam do sięgnięcia po
przekazy o treści religijnej. Użyłem słowa "przekazy", bo w dobie
multimediów mamy przecież ogromny wybór sposobów czerpania treści,
które nas interesują. Dla jednych, dla mnie też, będzie to tradycyjna
książka i prasa - może wreszcie uda się coś doczytać do końca, dla
innych ciekawy film, program telewizyjny czy audycja radiowa, inni
- ci, którzy mają dostęp do Internetu, będą "żeglować" na stronach
tego nowoczesnego medium. Ale niekoniecznie musimy sięgać aż do wirtualnego
świata. Może dla niektórych takim medialnym odkryciem będzie historia
kościoła odwiedzanego podczas wakacyjnych wędrówek, a nawet odczytana
gdzieś z zakurzonej kroniki historia rodzimej parafii lub świątyni.
Przecież często o tym, co najbliżej nas, wiemy najmniej. Serdecznie
zachęcam do takich wakacyjnych penetracji, do refleksji, a także
wzbogacania w ten sposób swej wiedzy religijnej, historycznej czy
społecznej.
Niechaj w perspektywie nieodległej już pielgrzymki Ojca
Świętego do Ojczyzny, ten wakacyjny czas będzie również okazją, by
zgłębić swą wiedzę o życiu i nauczaniu naszego Rodaka na Stolicy
Piotrowej. Bo my tak chętnie powołujemy się na autorytet Papieża,
cieszymy się, gdy nas pozdrawia, wołamy "Niech żyje Papież" i "Zostań
z nami", śpiewamy mu "Sto lat", z upodobaniem powtarzamy zasłyszane
o nim anegdoty, nawet kremówkom chętnie przypisaliśmy określenie "
papieskie". Ale słabo dotykamy tego co najważniejsze - wielkiej osobowości
i duchowości Ojca Świętego i sedna jego nauczania. Nie mówiąc już
o realizacji tego nauczania w codziennym życiu...
Pomóż w rozwoju naszego portalu