W 5 dni później odbyła się jego koronacja i tak rozpoczął się pontyfikat, który miał się okazać najdłuższym w dziejach Kościoła katolickiego, jeśli nie liczyć pierwszego papieża – św. Piotra, o którego posługiwaniu na tym urzędzie mamy niewiele pewnych wiadomości i tylko tradycja głosi, że pełnił on to stanowisko ponad 30 lat.
Przyszły papież urodził się 13 maja 1792 w Senigallii nad Adriatykiem w środkowych Włoszech jako dziewiąte dziecko w zubożałej rodzinie hrabiowskiej. Jednym z jego stryjów był Andrea Mastai-Ferretti (1751-1822) – biskup Pesaro od 1806, a pradziadkiem – kard. Pietro Girolamo Guglielmi (1694-1773). Na chrzcie otrzymał imiona Giovanni Maria Giambattista Pietro Pellegrino Isidoro. W latach 1802-09 uczył się w szkole pijarów w mieście Volterra w Toskanii, po czym udał się na dalsze studia do Rzymu, skąd jednak wskutek zamieszek politycznych już w 1810 wyjechał. Powrócił do Wiecznego Miasta w 1814, chcąc zostać członkiem (nieistniejącej dziś) Papieskiej Gwardii Szlacheckiej. Odmówiono jednak przyjęcia go ze względu na ataki padaczki, które wtedy miewał. Wstąpił więc do rzymskiego seminarium duchownego a objawy padaczkowe ustąpiły.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W tym kontekście można przywołać ciekawe zdarzenie, które być może nie do końca jest prawdą, ale mówi wiele o losach przyszłego Biskupa Rzymu. Otóż spotkany przypadkowo św. Wincenty Pallotti przepowiedział mu, że zostanie w przyszłości papieżem a za wstawiennictwem Matki Bożej Loretańskiej odzyska zdrowie.
Reklama
Po przyjęciu 10 kwietnia 1819 święceń kapłańskich w Rzymie był m.in. dyrektorem duchowym jednego z miejscowych sierocińców, a w latach 1823-25 audytorem delegatury apostolskiej w Chile. Po powrocie do Wiecznego Miasta został kanonikiem i dyrektorem szpitala św. Michała.
21 maja 1827 Pius VIII mianował go arcybiskupem Spoleto i w 10 dni później asystentem Tronu Papieskiego. Sakry udzielił mu 3 czerwca tegoż roku kard. Francesco Xaverio Castiglioni. Od 17 grudnia 1832 hierarcha był biskupem Imoli, z zachowaniem tytułu arcybiskupiego. W obu diecezjach, którymi kierował, dał się poznać jako gorliwy duszpasterz, troszczący się o duchowe, ale i materialne potrzeby wiernych, dbający o intelektualny rozwój duchowieństwa i szerzący zwłaszcza cześć do Najświętszego Serca Maryi.
Na konsystorzu 23 grudnia 1839 Grzegorz XVI mianował jednego kardynała, zapowiadając jednocześnie, że trzech innych powołał „in pectore” (w sercu), a więc bez ogłaszania ich nazwisk. Uczynił to w rok później 14 grudnia 1840 i wówczas abp Mastai-Ferretti otrzymał czerwony biret, kapelusz i inne oznaki godności kardynalskiej.
W tym charakterze wziął udział w konklawe, które zebrało się 14 czerwca 1846 – dwa tygodnie po śmierci Grzegorza XVI – z udziałem 50 spośród 62 żyjących wówczas purpuratów. Zebrali się oni w Pałacu Kwirynalskim, który w owym czasie był głównym gmachem władz Państwa Kościelnego i wielokrotnie gościł konklawistów, obecnie zaś jest siedzibą prezydentów Włoch.
Reklama
Kardynałowie, uczestniczący w wyborach papieża, byli podzieleni na dwa obozy: „gregorianów”, którym przewodził sekretarz stanu zmarłego papieża Luigi Lambruschini, znany z bardzo konserwatywnych poglądów i zwolennicy nurtu bardziej pojednawczego z Paolo Polidorim i Ludovico Micarą na czele. Arcybiskup z Imoli był znany wśród konklawistów, ale nie należał do głównych faworytów konklawe. Ostatecznie to jednak on został wybrany 16 czerwca 1846 nowym papieżem, przyjmując imię Piusa IX z sympatii do Piusa VII (1800-23), którego bardzo cenił. W chwili wyboru miał nieco ponad 54 lata i 1 miesiąc i był najmłodszym biskupem Rzymu od Pawła V (1605-21), którego wybrano na papieża, gdy miał 52 lata i niespełna 6 miesięcy.
Należy podkreślić, że jednym z 12 kardynałów nieobecnych na konklawe był arcybiskup Mediolanu Karl Kajetan von Gaisruck (1769-1846), który wiózł ze sobą sprzeciw cesarza Austrii Ferdynanda I wobec wyboru właśnie kard. Mastai-Ferrettiego na najwyższy urząd w Kościele, ale ze względów zdrowotnych spóźnił się na całe wydarzenie i przybył na miejsce już po wyborze papieża. Jego koronacja odbyła się 21 tegoż miesiąca a bazylikę św. Jana na Lateranie – swoją katedrę jako biskupa Rzymu – objął 9 listopada 1846 roku.
Piusa IX czekał – jak się miało okazać – długi pontyfikat, który przypadł na niezwykle burzliwy okres w Europie drugiej połowy XIX wieku. Mimo stosunkowo młodego wieku nowy papież miał już duże doświadczenie w zakresie zarządzania i duszpasterstwa, był szczerze i głęboko pobożny, brakowało mu natomiast stosownego przygotowania politycznego i teologicznego. Miał wiele osobistego uroku, był zarazem dostojny i dowcipny, łagodny, ale i nieugięty, gdy uznawał to za konieczne. Jego słabościami były nerwowość i zmienność, niekiedy wręcz nieprzewidywalność charakteru. Gdy rozpoczynał swe urzędowanie, był lubiany a nawet uwielbiany przez rodaków, ale gdy zaczął sprzeciwiać się ich dążeniom niepodległościowym i coraz bardziej okazywał swój konserwatyzm, cieszył się coraz mniejszą sympatią, a nawet wzbudzał nienawiść.
Reklama
Pierwsze decyzje nowego patriarchy Zachodu i prymasa Italii miały charakter reformatorski. Zgodnie z wieloletnią tradycję ogłosił amnestię dla więźniów, choć nieco ograniczoną w stosunku do oczekiwań, wprowadził szereg korzystnych zmian administracyjnych i zapowiedział dalsze reformy. Pod wpływem rewolucji z 1848 (Wiosny Ludów) przeprowadził szereg pozytywnych zmian, m.in. rozszerzających uprawnienia obywateli Państwa Kościelnego. Gdy jednak na Półwyspie Apenińskim zaczęły się nasilać tendencje i nastroje niepodległościowe i zjednoczeniowe, a zwłaszcza gdy pojawiło się bezpośrednie zagrożenie istnienia Państwa Kościelnego, Pius IX zmienił swą postawę, zajmując stanowisko coraz bardziej konserwatywne i reakcyjne. Doszło do tego, że 24 listopada 1848 uciekł z Rzymu do Gaety (na południe od miasta) a do swej rezydencji mógł wrócić 12 kwietnia 1850 dzięki interwencji wojsk francuskich, które strzegły jego bezpieczeństwa 10 lat, do wybuchu wojny francusko-pruskiej.
Gdy 20 września 1870 oddziały włoskie pod dowództwem Giuseppe Garibaldiego zajęły Rzym, kładąc kres Państwu Kościelnemu, które włączono do zjednoczonych Włoch a sam Rzym stał się ich stolicą, Pius IX nie chciał uznać tego faktu i wyklął wszystkich uczestników najazdu na miasto. Ogłosił się przy tym „więźniem Watykanu”, chociaż władze nowo powstałego państwa uznały suwerenność i nietykalność Biskupa Rzymu, zapewniając mu godne warunki życia.
Jeśli na płaszczyźnie wewnątrzwłoskiej papież poniósł porażkę, i to w pewnym stopniu na własne życzenie, nie chcąc dostrzec i właściwie odczytać „znaków czasu”, czyli niepodległościowych i jednościowych dążeń swych rodaków, to w wymiarze kościelnym i międzynarodowym jego pontyfikat był dużo bardziej udany. Mimo silnego oporu w niektórych środowiskach duchowieństwa i wiernych, Pius IX znacznie rozwinął i umocnił centralizm w Kościele, który odtąd zaczęto nazywać „ultramontanizmem” i był on przedmiotem silnych krytyk i sprzeciwów.