Już za cztery tygodnie Ojciec Święty Jan Paweł II ma przewodniczyć obchodom Światowego Dnia Młodzieży w Toronto w Kanadzie. Dziś zaczynamy cykl publikacji poświęconych historiom tych dni, które mają już długą, bo 17-letnią tradycję. Zaczęły się od Rzymu - w 1985 r. Od tego czasu co drugi rok spotkania młodzieży odbywały się na przemian: w diecezjach (w latach parzystych) i w wybranych miejscach na całym świecie (w latach nieparzystych). Pierwsze spotkanie poza Rzymem odbyło się 11 i 12 kwietnia 1987 r. w Buenos Aires. Następne - w sierpniu 1989 r., w centrum pielgrzymkowym Santiago de Compostela w Hiszpanii. Po powrocie do Rzymu Ojciec Święty nazwał to sanktuarium " uprzywilejowanym miejscem, skąd jak z latarni morskiej światło chrześcijaństwa płynie na Europę, na tę starą Europę, znajdującą się w przededniu zjednoczenia, ważnego etapu swej historii, obliczu trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa". Był to czas, kiedy w Europie Wschodniej kruszył się system komunistyczny. Dwa lata później, w 1991 r., Światowy Dzień Młodzieży odbył się w Polsce - na Jasnej Górze.
Spotkanie u Jasnogórskiej Matki
Reklama
Sierpień 1991 r. Z całej Europy do Polski ciągną tysiące młodych
ludzi. Wielobarwne i wielojęzyczne pielgrzymki maszerują z Zachodu
i Wschodu ku Jasnej Górze. Z polskimi grupami mieszają się pątnicy
z Włoch, Francji i Hiszpanii. Po raz pierwszy w historii młodzi z
innych krajów pokonują tak duży dystans pieszo. Na Zachodzie nie
praktykuje się od dawna wielodniowych, kilkusetkilometrowych pielgrzymek.
Teraz obcokrajowcy mają szansę osobiście zobaczyć, na czym polega
polska religijność, w której wyrósł obecny Papież.
Pierre przyjechał do Poznania z grupą z Paryża i ma już
za sobą około stu kilometrów drogi. Nie wygląda na zadowolonego.
- Kto wpadł na taki idiotyczny pomysł? - skarży się.
- Idziemy, idziemy, a końca nie widać.
- To już całkiem niedaleko - pociesza go polski kolega.
- A gdy zobaczysz wieżę Jasnej Góry, zapomnisz o całym zmęczeniu.
Francuz spogląda na niego z niedowierzaniem. Nie rozumie,
jak ci ludzie mogą poświęcać dwa tygodnie wakacji tylko po to, aby
nabawić się odcisków. Dobrze, że w planie pielgrzymki obcięto kilkanaście
ostatnich kilometrów. Z powodu ogromnej ilości przybyłych niemożliwe
jest zatrzymanie się wszystkich blisko Jasnej Góry. Dlatego francuskie
grupy po zakwaterowaniu w okolicach Częstochowy zostaną przywiezione
autokarami na samo miejsce uroczystości.
- Szkoda, że w tym roku nie dochodzimy do samej kaplicy
- tłumaczy Polak. - To jest niesamowite: po takim marszu w końcu
stajesz przed samym Obrazem. Trwa to chwilę, ale warto.
- Wy naprawdę jesteście zwariowani - mówi Pierre. W tej
chwili widzi, jak w oddali klękają ludzie.
- Spójrz tam, widać wieżę, to Jasna Góra - wykrzykuje
Polak. Za chwilę wszyscy wokół klęczą. Pierre również. Czuje, że
jego zmęczenie i poirytowanie gdzieś minęło.
Wkrótce pielgrzymi są już w miejscu zakwaterowania. Następnego
dnia przyjeżdżają po nich autobusy, aby zawieźć ich do Sanktuarium.
W grupie francuskiej brakuje kilkunastu osób. Nie ma także Pierre´a.
Postanowił wraz z innymi dojść na Jasną Górę piechotą.
Jestem, pamiętam, czuwam
Prawdopodobnie zaproszenie na pielgrzymkę było najlepszym sposobem
uświadomienia przybyszom z Zachodu, jak daleką i trudną drogę przeszły
narody bloku sowieckiego i jak teraz cieszą się wolnością. Reakcje
podobne do reakcji Pierre´a nie były rzadkością wśród młodzieży z
zachodniej Europy, która po raz pierwszy uczestniczyła w tak typowo
polskim zjawisku, jakim jest pielgrzymka piesza na Jasną Górę. A
jednak okazywało się, że początkowe niezadowolenie z czasem przekształcało
się w znane pielgrzymom uczucie satysfakcji - wreszcie doszliśmy,
to kosztowało, ale było warto. A największą nagrodą było dla wszystkich
samo spotkanie z Papieżem w Sanktuarium.
Ojciec Święty przyjechał na Jasną Górę 14 sierpnia. "
Kochany Ojcze Święty, witaj w domu! - witali go młodzi. - Jeżeli
Bóg jest naszym Ojcem, to my wszyscy na ziemi jesteśmy braćmi. Jasna
Góra stała się dziś domem dla młodych całego świata".
Swoje rozważanie Ojciec Święty Jan Paweł II oparł na
słowach Apelu Jasnogórskiego: JESTEM, PAMIĘTAM, CZUWAM.
"Jestem: Imię Boga. (...) W tym Imieniu wyprowadził Bóg
swój lud wybrany z niewoli, aby zawrzeć z nim Przymierze.
Pamiętam. (...) Człowiek jest wobec Boga, trwa przy Bogu
poprzez to, że pamięta. Poprzez to, że zachowuje słowa Boże i wielkie
sprawy Boże, rozważając je w sercu swoim tak jak Maryja z Nazaretu.
Czuwam. (...) To znaczy, że staram się być człowiekiem
sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam
po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro,
a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie".
Ojciec Święty dziękował na Jasnej Górze za wolność i
jednocześnie przypominał, jak dobrze ją wykorzystać. Słuchali go
pielgrzymi z Zachodu i ze Wschodu.
W Częstochowie z Papieżem po raz pierwszy w historii
spotkała się tak liczna grupa obywateli Związku Radzieckiego. Było
ich prawie 100 tys. "Wasza obecność, drodzy młodzi przyjaciele z
Europy Wschodniej, jest dziś niezmiernie ważna - mówił Jan Paweł
II. - Kościół powszechny potrzebuje Waszego świadectwa chrześcijańskiego
jako cennego skarbu: świadectwa, za które trzeba było często płacić
wielką cenę cierpienia w wyobcowaniu, prześladowaniach, w więzieniu,
wielką cenę. Dziś nadeszła wreszcie Wasza godzina. W okrutnych latach
próby Kościół i następca św. Piotra nie zapomnieli nigdy o Was. Tu,
w jasnogórskim Sanktuarium, możecie teraz dać światu publiczne świadectwo
Waszej przynależności do Chrystusa i Waszej jedności z Kościołem"
.
Niezwykła pustelnia
Jan Paweł II rozstał się z młodzieżą w uroczystość Wniebowzięcia
-
15 sierpnia. Patrząc na milionową rzeszę pielgrzymów, nie
powstrzymał się od dowcipnego komentarza: "Czy Wy wiecie, jak się
nazywają ci ojcowie i bracia w białych habitach, co tu się najwięcej
kręcą po Jasnej Górze? Nazywają się paulini, synowie św. Pawła Pustelnika.
Synowie św. Pawła Pustelnika i sami pustelnicy. Aleśmy im urządzili
pustelnię!".
Spotkanie na Jasnej Górze potwierdziło papieską intuicję
łączenia "rzeczy starych i nowych" - łączenia wiekowej tradycji Kościoła
z młodością i nowoczesnością. Znalazło to swój wyraz nawet w najnowszych
rozwiązaniach technicznych, które pomogły milionowej rzeszy młodzieży
uczestniczyć w tych wydarzeniach. "Bogu dzięki za te przekaźniki
wielojęzyczne, które pozwoliły nam przeżyć, przeżyć w sposób ´techniczny´,
wydarzenie Zielonych Świąt - Pięćdziesiątnicy - mówił Papież. - Bogu
dzięki też za ekrany. Nieraz się dużo złego mówi na ekrany, a dziś
trzeba je chwalić ze wszystkich sił. Dzięki tym ekranom to, co się
działo tutaj (...) działo się wszędzie".
Następne spotkanie miało być również połączeniem nowoczesności
z tradycją, ale już w zupełnie inny sposób. Ojciec Święty wyznaczył
je w Denver w Stanach Zjednoczonych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu